Było ciężko strasznie ciężko. Nie był najgorszy ból, który czułam w najmniejszej części ciała lecz to co się w tej chwili działo w mojej głowie. Czułam że jestem na granicy że za chwile to wszystko może się skończyć że już nigdy nie zobaczę Natana i już nigdy mnie nie zrani. Jednak kiedy przypomniałam sobie słowa Roberta w mojej głowie zapanował chaos. Nie wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim jak na to zareagować. Starałam się powoli otworzyć oczy jednak nie było to takie proste powieki ważyły chyba tonę. Lekkim ruchem ręki odgarnęłam włosy z policzka i ciężko odetchnęłam.
-To chyba koniec-powiedziałam cichutko
-To dopiero początek skarbie-usłyszałam głos w głębi duszy
Z wielką niechęcią otworzyłam oczy to co ujrzałam przeraziło mnie.Matko Boska Częstochowska ja żyję moje ręce są cholernie pokaleczone, ale ja żyję oddycham.
-Co to kurwa ma znaczyć- zapytałam sama siebie
Gdy tak patrzyłam na moje pokaleczone ręce po których spływały stróżki krwi usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe i głos Marco.
-Marika już jestem odwiozłem Lenkę do Natalii i Mateusza a sam przyjechałem po Ciebie. Jesteś tutaj wgl ?
Marika do cholery jasnej gdzie Ty się podziewasz ? Odezwij się- krzyczał blondyn wchodząc po schodach
-Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Byłam na siebie okropnie zła że tego nie skończyłam, że nadal istnieję- po chwili powoli otworzyły się drzwi do mojej sypialni
-Marika kochanie co ty najlepszego zrobiłaś ?-pytał Marco podbiegając do mnie i mocno przytulając
-Chyba czego nie zrobiłam ? Nie skończyłam ze sobą- powiedziałam i zaczęłam płakać
-Przestań Marika nie mów tak jest po co żyć dla kogo nie możesz mnie zostawić samego !-mówił piłkarz nadzwyczaj spokojnym głosem
-Proszę Cię Marco wszystko się spieprzyło.
-Co się spieprzyło ? Dlaczego tak do cholery mówisz ?
-Ja już nie mam siły. Wszystko mnie przerasta ja już nie chcę żyć z nadzieją na lepsze jutro bo wiem że tak nie będzie, że to się nie zmieni, a ja naprawdę mam dosyć nieprzespanych nocy wylanych łez z powodu Natana i tego całego świata. Tracę kontakt z rzeczywistością.
-Pamiętasz jak wtedy rozmawialiśmy jak sobie obiecywaliśmy Marika możesz mi zaufać wszystko powiedzieć ja Cię zawsze wysłucham i spróbuję pocieszyć.
-To już nie chodzi o rozmowę naprawdę. Ja potrzebuję żeby ktoś tak po prostu usiadł obok i pomilczał ze mną to wiele dla mnie znaczy.
-Marika jesteś dla mnie jak siostra wiem, że przez te treningi nie mam dużo czasu dla Ciebie za co Cie przepraszam, ale spróbuję to naprawić tylko mi pozwól na to
-Ja to wiem tylko, że nieraz przychodzi takie coś czego nie mogę pohamować. Chcę na zmianę płakać i krzyczeć śmiać się i uśmiechać. To jest cholernie trudne wiedząc, że chcesz skończyć ze sobą, ale jednak jest jakaś osoba na której Ci zależy
-Właśnie w to musisz wierzyć i myśleć o tym, że tu jestem i Cię potrzebuję, a Ty mnie piękna
-Dobra już mnie pocieszyłeś.Dziękuję za to że jesteś
-A ja dziękuję, że ty jesteś i mam nadzieję, że zawsze będziesz-powiedział i przytulił i mocno
-Och Marco Ty romantyku za dychę
-Dobra dobra, ale wracając do sprawy jak ukryjesz ręce przed dziewczynami i resztą. Musisz je zabandażować będzie widać. Przecież jest ciepło na dworze nie zamierzasz chyba chodzić w długim rękawie? Prawda ?
-Wiem wiem i o to się martwię bo przecież nie powiem im o tym
-A właśnie może powinnaś to przecież twoje przyjaciółki powinny wiedzieć Marika
-Kurde przecież wiem, ale co mam iść i tak po prostu im powiedzieć ,,Cześć dziewczyny przed godziną chciałam popełnić samobójstwo, ale już jest dobrze ,, masz racje Marco na pewno zrozumieją- powiedziałam patrząc na blondyna z irytacją
-Dobra tak tego może nie rób, ale trzeba ich jakoś na to przygotować i wyjawić tą tajemnicę
-Dobra, ale ja się tym zajmę- powiedziałam i popatrzyłam na ręce
-Trzeba Cię zawieść do szpitala żeby to opatrzyli
-Okey, ale bez zbędnych szczegółów
-Jasne zbieraj się szybko bo mi się wykrwawisz
-Już idę- powiedziałam i zeszłam na dół
Po jakieś godzinie byliśmy z powrotem w domu. Czułam, że rozpadam się na kawałki, że powoli się rozpływam i znikam. Nie miałam siły chodzić dlatego od razu jak weszłam padłam na sofę w salonie.
-Marika a tak wgl to wymyśliłaś coś żeby to ukryć ?
-Tak wyjeżdżam na trochę- powiedziałam śpiącym głosem
-Ciekawe dokąd chyba nie do Polski ?
-Nie do hotelu wyprowadzę się aż rany się trochę zagoją, a później wrócę i będę udawała, że jest wszystko okey. Wspaniały pomysł.
-To nie jest wyjście z sytuacji. Ucieczka przed problemami tak samo jak ten chory pomysł z samobójstwem co Ci strzeliło do głowy ?
-A kto mi mówił że muszę ich przygotować na to ? Do cholery Marco wiesz co po takim czymś to naprawdę czasami żałuję że tego nie zrobiłam
-Marika okey przepraszam, wymsknęło mi się no nie chciałem nie obrażaj się
Nie słuchałam jego dalszych wytłumaczeń pobiegłam na górę i spakowałam walizki. Po jakiś 20-u minutach zeszłam na dół z bagażem.
-Dam znać kiedy będę zamierzała wrócić- powiedziałam otwierając drzwi
-Cholera Marika zachowujesz się jak dziecko, które nie dostało zabawki. Wychodzisz bo powiedziałem Ci prawdę tak bez pożegnania trzeba było wgl nie mówić że idziesz
-Może powinnam przynajmniej oszczędziłabym zbędnego kłopotu. Zresztą widzę że ja tylko przeszkadzam to po co do cholery jasnej mnie pocieszasz od razu powiedz idź sobie strzel w łeb
-Nigdy tak nie mówiłem i nawet przez chwilę tak nie pomyślałem
-Dobra wiesz co mam dość na dzisiaj tej rozmowy i wgl tego całego dnia niech się wreszcie skończy.
-Marika zaczekaj porozmawiajmy na spokojnie
-Marco teraz już jesteśmy i tak za bardzo zdenerwowani odezwę się jutro. Jak wgl dożyję- powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi
To co lecimy do hotelu- pomyślałam wybierając numer do znajomego taryfiarza. Po kilkunastu minutach byłam w hotelu oddalonego od domu Marco kilka - kilkanaście km. Wynajęłam pokój na drugim piętrze i weszłam do windy wciskając numer piętra. Otworzyłam drzwi kartą i pierwsze co zrobiłam po przekroczeniu progu to położyłam się na łóżku. Nie wiem nawet kiedy zamknęłam oczy i już zmógł mnie sen.
*******************************************************************************
Jest następny rozdział wiem wiem nie wyszedł mi totalnie, ale może da się coś jeszcze uratować. Dziękuję wam za komentarze, które się pojawiły pod ostatnim postem. Naprawdę wiele dla mnie znaczą i podnoszą mnie na duchu w dalszym pisaniu dla was. Ktoś mi napisał żebym tego nie zepsuła nie wiem czy tego nie zrobiłam jeżeli tak to przepraszam. Jednak mam nadzieję, że komuś się spodoba.
Ferie czas zacząć ostatnie województwa Mazowieckie w końcu Mazowiecki. Jak ja na to długo czekałam.
+ Igrzyska Olimpijskie
Kocham Kamila Stoch mój wielki Mistrz <3
Czekamy na jutro i trzymamy mocno kciuki za naszego ulubieńca wraz z drużyną.
Przesyłam mocnego kopa na szczęście i oczywiście Leć Kamil Leć <3
Też jestem z mazowieckiego i też uwielbiam Stocha :D Co do opowiadania to super, naprawdę ja tylko codziennie wchodze na bloggera i czekam na dalsze rozdziały, kiedy zobaczyłam ten rozdział strasznie się ucieszyłam, bo naprawdę czekam w niecierpliwości na dalsze zwroty akcji :P
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńKocham <3