Następnego dnia obudziłam się wcześniej niż zwykle bo było dopiero kilka minut po 7:00. Wstałam z łóżka i rozprostowałam kości. Strasznie bolała mnie głowa postanowiłam że zejdę i wezmę jakąś tabletkę. Otworzyłam cicho drzwi i zeszłam po schodach na dół. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom na dole przy stole siedzieli Marco z Lenką jedząc śniadanie i pijąc kawę.
-Co wy tutaj ? Tak wcześnie ? Razem ? - pytałam zaskoczona
-Jemy śniadanie i pijemy kawę-odpowiedział wiecznie uśmiechnięty Marco
-Lenka od kiedy ty wstajesz tak wcześnie to samo się tyczy Ciebie ? -zapytałam i spojrzałam na blondyna
-Od zawsze tylko ty wstajesz zbyt późno żeby to zaboczyć. To raczej ja Ciebie powinienem o to pytać-powiedział podchodząc do mnie i dając mi całusa
-Dobra nie pytam bo zaraz ja w coś wpadnę-powiedziałam i się uśmiechnęłam
-Zjesz coś ?- zapytała Lenka
-Nie dziękuję pójdę się ubrać-powiedziałam i weszłam znowu na górę
Udałam się do łazienki zabierając z sypialni dzisiejsze ubrania. Ze średnim nastrojem zeszłam na dół. Bardzo się ździwiłam gdy zastałam pustą kuchnie. Gdzie oni sie podziali-pomyślałam
Wtedy zobaczyłam kartke na stole. ,, Pojechaliśmy do centrum widokowego o tej porze jest wspaniały widok a dzisiaj jest piekna pogoda jeszcze lepiej. Zadzwonię później. Marco :* ,,
Tak świetnie pojechali oglądać panoramę miasta a ja zostałam sama w domu. No cudownie zapowiada się ten dzień-pomyślałam biorąc do ręki kubek kawy
Wypiłam napój pobudzający i zjadłam śniadanie jeszcze tylko kilka pociągnięć tuszem i mogę wychodzić. Miałam zamiar wybrać się z wizytą do Natalii i Mateusza. Zobaczyć jak mieszkają i wypytac o wszystko.Własnie otworzyłam drzwi i ujrzałam wysokiego blondyna odwróconego tyłem.
-Przepraszam mogę w czymś pomóc ? -spytałam z nadzieję z tyłu prezentował się cudownie a z przodu na pewno 100 razy lepiej
-Marika to ja Natan-powiedział chłopak odwracając się
-A to raczej Ci nie pomogę- rzuciłam wkładając klucz do zamka
-Proszę porozmawiaj ze mną
-Uważam że nie mamy o czym rozmawiać. Wybacz Natan ale się śpiesze
-To tylko chwila rozmowy a dla mnie jest bardzo ważna. Od ostatniego spotkania wiele myślałem. Chciałem Cie przeprosić za wszystko zrozum strasznie się załamałem po tym jak ode mnie odeszłaś.
-Widzisz i dlatego nie będziemy znowu razem. Bo ty zresztą jak zawsze widzisz tylko winę po mojej stronie. Co ja takiego zrobiłam ? No co że musisz mnie tak bardzo ranić ? Natan zdradziłeś nie dociera to do Ciebie ? Nie istniejesz dla mnie. Rozumiesz ?
-Marika mi Cię tak bardzo brakuję twojego zapachu dotyku twoich pocałunków. Marika zacznijmy od nowa
-Cholera nie rozumiesz zresztą co ja sobie myślałam-powiedziałam i przeszłam obok blondyna
-Marika przecież my sobie obiecywaliśmy że nasza miłość przetrwa wszystko
-Widocznie była za słaba-powiedziałam i otworzyłam furtkę
-Było nam tak dobrze. Wiem, że to spieprzyłem ale daj mi drugą szanse
-Przestań nie da się tego uratować-powiedziałam z płaczem
-Da się tylko musisz. Musisz dać mi tę szanse
-Kochałam Cię Natan tak strasznie Cię kochałam, a ty wszystko zniszczyłeś
-Wiem i przepraszam za to
-Nie przepraszaj po prostu daj mi spokój
-Okey ale odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy naprawdę już nic do mnie nie czujesz czy niczym były dla Ciebie te 3 lata ?
Rozpłakałam się nie mogłam wydusić z siebie słowa wiedziałam że jak mu powiem prawdę że tęsknie za nim i potrzebuję go to nie da mi spokoju. Dlatego spojrzałam na niego po raz ostatni i odwracająć się ruszyłam w stronę domu Roberta. Sama nie wiem dlaczego wybrałam tą drogę miałam iść do Natalii przecież też by mi pomogła, ale nie jajestem głupia musiałam wybrać tą drogę. Bo przeciez mam mało kłopotów. Po jakiś 20-u minutach byłam po domem Roberta weszłam na posesje i zapykałam w drzwi cała się trzęsłam chociaż na dworze był żar. Nie mogłam powstrzymać łez wpatrywałam się w ziemie czekając aż Robert otworzy drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły a ja bez chwili namysłu rzuciłam sie w ramiona piłkarza. Od razu poczułam się lepiej bezpieczniej tylko coś nie grało już nie raz byłam przytulona do piłkarza i dam sobie rękę uciąć że miał inny zapach perfum ale to było nie ważne chyba zmienił perfumy-pomyślałam nadal trzymając ręce na szyi mężczyzny
-Lewy jak ty każdego dnia tak zaczynasz swój dzień to ja tu zostaję, będę pocieszał twoje płaczące fanki i to całkiem atrakcyjne fanki -powiedział mężczyzna do którego się przytulałam od dobrych dwóch minut
-O czym ty mówisz do cholery-krzyknął drugi i zaczął zbliżać się do drzwi
W tym momencie aż mnie zamurowało automatycznie się odsunęłam od mężczyzny i otarłam łzy. Nie mogłam w to uwierzyć a jednak intuicja mnie nie myliła to nie był Robert.
-Marika co ty tu robisz ? -zapytał wychodząc do nas Lewandowski
-A ty dlaczego Ciebie tutaj nie ma ?-zapytałam poirytowana
-Ale nie nie nie. Nie ma takiej możliwości przed chwila płakałaś nie przerywaj no wypłacz się księżniczko-powiedział wysoki przystojniak podchodząc do mnie i obejmując mnie swoimi ramionami
-Już swoje wypłakałam kim kolwiek jesteś-powiedziałam uwolniając sie z uścisku.
-Proszę Marika wejdź do środka-powiedział Lewy- A ty nasz rycerzu na białym koniu zamknij łaskawie drzwi-powiedział Robert i spojrzał na chłopaka
-Strasznie Cie przepraszam że tak bez zapowiedzi i wgl, ale nie wiedziałam co ze sobą zrobić - powiedziałam i znowu po mojej twarzy popłynęły łzy
-To ja was może zostawię - powiedział wysoki nieznajomy
-Dzięki stary - odparł Robert i podniósł rękę - To co się stało ?
-Miałeś racje przyjaźń to jest rzecz której teraz potrzebuję a nie jakieś chore związki niewypowiedziane słowa niedokończone sytuacje z przeszłości -odpowiedziałam i przytuliłam się tym razem do odpowiedniej osoby
-Marika możesz jaśniej ? -zapytał ale jak zwykle przerwał mu dzwonek
Poszedł otworzyć drzwi a ja zostałam sama w kuchni. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Poszłam sprawdzić co się tam dzieję.
-Słuchaj chłopcze nie wpuszczę Cie do środka zapomnij - powiedział Robert do napastnika
-Wpuszczaj albo pożałujesz
-Nie strasz mnie kolego ja jestem u siebie w domu
-Ja nie rzucam słów na wiatr - po tych słowach chłopak uderzył Roberta w twarz aż piłkarz zalał się krwią
Nie wiele myśląc podbiegłam do drzwi.
-Natan totalnie Ci odpieprzyło ? -zaczęłam krzyczeć przez płacz
-Mi ? To ty tu przychodzisz i się wypłakujesz w rękaw jakiemuś kochasiowi
-Nic ci do mojego prywatnego życia już dawno straciłeś do niego prawo - powiedziałam i zaczęłam wypychać ex
-Jeżeli ja stąd wyjdę to z Tobą kochanie- powiedział i zaczął mną szarpać
-Natan to boli zostaw mnie nie jestem twoją własnością ! - krzyczałam ale Natan był silniejszy wyprowadził mnie za drzwi i prowadził do swojego samochodu
-Natan proszę Cię puść mnie zostaw ja nic do Ciebie nie czuję
-Jeszcze nic zobaczysz że nasze uczucie odrodzi się na nowo
-Ty jesteś chory idź się leczyć - powiedziałam i uwolniłam się z rąk chłopaka biegłam jak najszybciej mogłam tylko żeby za chwilę znaleźć się w domu Marco
Odwróciłam na chwilę głowę i zobaczyłam jak Natan biję się z tym nieznajomym mężczyzną. Nie obchodziło mnie nic chciałam jak najszybciej być w domu. Po jakiś 10-u minutach cała wyczerpana weszłam do mieszkania. Byłam w szoku cała się trzęsłam resztkami sił wbiegłam na górę do swojego pokoju i wyjęłam z szuflady przyrząd który dawał mi ukojenie. Chciałam już na zawsze z tym skończyć już nigdy nie chciałam się bać o jutro nie myśleć o tym ile osób przeze mnie cierpi. Po moim rękach zaczął spływać wolno strumyk krwi. Na samą myśl że zaraz zasnę na wieczność uśmiechnęłam się do siebie przez łzy. Jeszcze chwila jeszcze moment jeden ruch i po bólu już nigdy nie zatęsknię nigdy nie będę płakać przez innych i nikt nie będzie płakał przeze mnie. Pomyślałam przykładając żyletkę do nadgarstków.
-Marika nie rób tego proszę
-Co ? -krzyknęłam i spojrzałam w stronę drzwi
-Nie rób tego tak wiele osób Cię potrzebuję
-A ja ? Ja też potrzebuję kogoś ? Kogoś kto zawsze będzie kto mnie nie skrzywdzi kogoś kto mnie pokocha z tymi wszystkimi wadami z tym chorym umysłem kogoś kto mnie taką zaakceptuję - mówiłam przez łzy robiąc kolejny blizny
-Marika proszę Cię pozwól mi być tym kimś - powiedział brunet ze łzami w oczach
-Mówisz tak tylko żeby się zlitować. W dupie mam was wszystkich w dupie - krzyknęłam i wbiłam głębiej żyletkę przesuwając ją w druga stronę. Moja głowa ważyła tonę opadła gwałtownie na poduszkę tak jak reszta mojego ciała. Już nic nie czułam ten ból który mnie otaczał jakby zniknął w oddali jakby przez ścianę słyszałam płacz Roberta i jego ciche słowa
-Kocham Cię tak bardzo Cię Kocham-
*******************************************************************************
Długość rozdziału nawet mnie zaskoczyła ale mam nadzieję że nie zniechęci to was do czytania. Osobiście rozdział uważam za udany mam nadzieję że wam też się spodoba.
Czytajcie pytajcie i komentujcie. Pozdrawiam cieplutko O.....
Już nie mg doczekać się kolejnego rozdziału :P
OdpowiedzUsuńWięc tak! Dopiero dzisiaj znalazłam tego bloga i pół dnia czytam wsio od początku! Ale od razu mówię, że warto! To jest coś, co czyta się tak lekko i miło! Serio, fabuła mnie wciągnęła na maxa i już nie mogę doczekać się więcej rozdziałów! Masz wielki potencjał i z tego może wyjść coś fenomenalnego! Boże, ile zdań wykrzyknikowych napisałam?! :D Ale wracając... Jeżeli zachowasz pomysł i koncepcję na to opowiadanie, a rozdziały zaczniesz pisać troszeczkę dłuższe, to ja Ci kibicuję od teraz :) Naszego mnie nawet pomysł na ciekawą współpracę z Tobą, więc jeśli miałabyś chęć to napisz na mój e-mail, bo na prawdę może być ciekawie!
OdpowiedzUsuńNo nic... Jeśli chcesz, to napiszesz, a jeśli nie, olej mnie xD
Tak czy inaczej, wspaniały blog!
Czekam na jakakolwiek (nawet negatywną) wiadomość od Ciebie :)
Jeżeli będziesz chciała zobaczyć moją twórczość to zapraszam do oględzin i komentarza ;) http//:pogon-za-szczesciem.blogspot.com
Pozdrawiam :*