Ron Pope- A drop in the ocean

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 25 *

            Obudziłam się jakoś po północy w pokoju panowała niczym nietłumiona cisza. Wszystko było słychać nawet najmniejszy ruch czy najcichsze ziewnięcie. W pokoju było dość jasno gdyż za oknem była najwidoczniej pełnia. Księżyc bez zahamowań wdzierał się do mojego hotelowego pokoju i świecił mi prosto w twarz. Odwróciłam się na drugi bok żeby móc usnąć, ale i to nic nie pomogło.Podeszłam do okna i dopiero wtedy zorientowałam się że nie ma rolet. Zasłony były tak prześwitujące że nawet nie próbowałam ich zasłonić.
-Tyle hoteli w okolicy a ja akurat musiał trafić do takiego gdzie nie ma rolet w oknie. No pięknie Marika twoje życie to pasmo niekończących się porażek- powiedziałam stłumionym szeptem
          Podeszłam do łóżka i jak na złość kopnęłam się w kostkę. Cholernie bolała usiadłam na łóżku trzymając uszkodzone miejsce w dłoniach. Lekkimi ruchami próbowałam rozmasować bolące miejsce. Niestety nic nie pomagało. Zajrzałam do torebki w poszukiwaniu jakiś tabletek przeciwbólowych. Pewnie to było oczywiste, że nie noszę tego typu rzeczy bo od pierwszego razu kiedy kiedy Marco zobaczył co zrobiłam wyjął mi wszystkie rzeczy zagrażające mojemu zdrowiu w tym różnego rodzaju tabletki. Odłożyłam torebkę i głośno westchnęłam.
-Dobra może ktoś jeszcze nie śpi z obsługi tego hotelu i ma jakieś tabletki na moją bolącą kostkę- powiedziałam i wstałam powoli z łóżka
Otworzyłam drzwi i usłyszałam stłumiony głos:
-Jasna cholera, ale boli
Wyjrzałam zza drzwi w prawdzie nic nie widziałam, ale przysięgłabym, że ktoś coś mówił
-Przepraszam czy ktoś tu jest
-Blondynka ?
-Co proszę ?
-Jesteś blondynką ?
-Tak po trochu.Szczegółowiej to ciemną blondynką
-No co Ty nie powiesz
-Zgorzkniały cham
-Co proszę ?
-Widzę, że poznałam chodzącą encyklopedie. To, że blondynki są głupie to jest tylko jedne z beznadziejnych stereotypów
-Dobra dobra już wyluzuj laska
-Spieprzaj idioto- powiedziałam po czym, wyszłam zamykając za sobą drzwi
-Ej no zaczekaj przepraszam tak ? Już nie gniewaj się piękna
-Skąd wiesz że jestem piękna? Plus dlaczego do jasnej cholery tu jest tak ciemno nie możesz zapalić światła?- zapytałam trzymając się ściny żeby nie upaść
-Proszę Cię kochanie nie prowokuj mnie :) Myślisz, że nie próbowałem? Awaria światła do rana nie będzie.
-Fantastycznie gdzie ja wgl się zatrzymałam
-A ja to wszystko przez mojego zajebistego przyjaciela. Ma trudne dni dziewczyna go nie kocha i wiesz chce zostać sam. Kurwa jak Cię dziewczyna nie kocha to idziesz do klubu się upić i poderwać nową, a nie płaczesz za tamtą ździrą
-Następny stereotyp skąd wiesz, że to jej wina może on zrobił coś nie tak, a może chcę tylko chwile odpocząć
-To chyba może odebrać ten cholerny telefon dzwoni do niej od południa.
-Boże może jej się telefon rozładował, albo po prostu nie ma ochoty gadać bo ten świat zaczyna ją przytłaczać i może właśnie w tym momencie stoi na barierce mostu z którego ma zamiar skoczyć i zakończyć swój udział w tym horrorze który funduję jej życie- powiedziałam jednym tchem jakbym miała za chwilę eksplodować, po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Odwróciłam twarz i ukryłam ja w dłoniach  nie wiedząc czemu bo i tak jest ciemno.
-Ej no proszę nie płacz. I nie wygaduj takich bzdur on ją cholernie kocha i tęskni za nią. Każdego dnia wychodzi na balkon i przesiaduję tam godzinami.
-To dlaczego jej o tym nie powie, że ja kocha i tęskni ? No dlaczego ?
-Bo się boi. Odrzucenia ? Odmowy ? Braku akceptacji ? I tego że ja zrani ?- powiedział i mnie przytulił
-Przepraszam muszę już iść i sprawdzić czy nie mają w recepcji jakiś środków przeciwbólowych- powiedziałam i uwolniłam się z uścisku
-Przestań o tej porze już dawno śpią. Chodź do mnie ja coś na pewno znajdę- powiedział i wziął mnie za rękę
Boże co ja robię idę z obcym mężczyzną do jego pokoju. No zupełnie oszalałam, ale to przez te jego perfumy mam słabość tak samo jak do męskich koszul i bluz.
-Jesteśmy wejdź proszę a ja czegoś poszukam- powiedział i zaczął przeglądać chyba kosmetyczkę pewności nie mam bo u niego w pokoju nie było ani grama księżyca chyba jego pokój znajduję się w innej części hotelu
-Cholera nawet nie mam telefonu bo mi się rozładował, a ty masz może ?
-Nie mojego też szlak trafił- powiedziałam i się uśmiechnęłam
-Jest mam to powinno być to ale pewności nie mam- powiedział i podał mi opakowanie
-To jak mogę to wezmę u mnie jest widno księżyc w pełni- odparłam i wzięłam opakowanie
-Spoko to chodź Cie odprowadzę
-Jasne
           Po jakiś 5-u minutach byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z nieznajomym i podziękowałam za pomoc. Weszłam do pokoju i z ulgą usiadłam na łóżku. Zobaczyłam opakowanie miał racje w dłoni trzymałam opakowanie tabletek przeciwbólowych. Zażyłam jedną i od razu położyłam się spać. Noga jeszcze trochę bolała, ale ciepłe myśli o nieznajomym, który bosko pachniał pozwalały mi na błogi sen.

Następny Dzień

         Był późny ranek kiedy otworzyłam oczy. I w końcu było jasno wszystko doskonale widziałam. Podeszłam do okna i spojrzałam na rozciągający się krajobraz. Było pięknie. Otworzyłam drzwi i wciągnęłam chłodne powietrze do płuc. Po chwili weszłam do łazienki żeby się ogarnąć. Zmieniłam opatrunek na rękach i założyłam na siebie to:

Rękawy zasłaniały moje poharatane ręce. Tak żeby nikt niczego nie podejrzewał doskonale. Po chwili namysłu zeszłam na śniadanie. Wzięłam lekki posiłek i usiadłam przy wolnym stoliku. Na sali wypatrywałam mężczyzny którego wczoraj poznałam. Może akurat nie wypatrywałam, ale tylko jak jakiś facet przechodził obok to wciągałam głęboko powietrze do płuc żeby rozpoznać perfumy. Tak wiem idiotka ze mnie. A teraz kiedy przypomniało mi się, że ja nawet nie wiem jak on ma na imię totalnie się załamałam.
-Nie no masz rację Marika byłaś u niego w pokoju pozwalałaś się pocieszać i przytulać, a nie spytałaś jak ma na imię. Gratulacje dla Ciebie- mówiłam sobie w głębi duszy.
Po pół godziny  znowu zawitałam w moim pokoju. Podłączyłam telefon pod ładowarkę i zobaczyłam że mam 69 nieodebranych połączeń (tak wiem te skojarzenia, ale naprawdę było ich tyle) pomyślałam patrząc na wyświetlacz. Dzwonili: Marco Robert Natalia Lenka i NATAN ! O cholera- pomyślałam gdy tylko zobaczyłam listę nieodebranych połączeń
Od razu wybrałam numer do Natalii, żeby powiedzieć jej że wyjechałam na trochę. Niestety nic poczta głosowa.
Może przynajmniej się nagram- pomyślałam

-Cześć Natalia wszystko w porządku wyjechałam na chwilę do Polski mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Przepraszam, że tak bez uprzedzenia nagła sprawa. Kocham i mocno całuję.
Plus pozdrów wszystkich kochanie.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Z wielkim uśmiechem na twarzy poszłam otworzyć. Jednak się myliłam za nimi stał kelner ze sztucznym uśmiechem na twarzy i pytał czy niczego mi nie trzeba.
Serio jak gdyby jego to obchodziło-  pomyślałam zamykając drzwi
Położyłam się na łóżku nadal myśląc o nieznajomym o boskim zapachu.

******************************************************************************
Next melduję się, że jest gotowy do przeczytania. Ten rozdział bardzo dobrze mi się pisało aż mi się nie chcę odchodzić od komputera. Mogłabym pisać i pisać, ale w końcu są ferie więc nie spędzamy każdej wolnej chwili na siedzeniu przed monitorem tylko ruszamy nasze tyłki z foteli i idziemy poćwiczyć pospacerować czy co tam lubicie robić. Kochani zagęszczamy ruchy żadna z chwili nie powtórzy się już nigdy dlatego korzystajmy z życia i róbmy to jak najlepiej.
Idźcie z psem na spacer, albo wybierzcie się z przyjaciółką na basen. Naprawdę wykorzystujemy czas ferii jak najlepiej i jak najaktywniej. Przecież już tak mało zostało do wakacji, a trzeba w końcu pokazać nasze zgrabne ciała hahahaha. Przesyłam wam pozytywnego kopa :*
Ps.Jeżeli macie jakieś pytania to wejdźcie na tumblr-a. I piszcie do mnie w wiadomościach o co chodzi, albo po prostu w komentarzach.





niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 24

            Było ciężko strasznie ciężko. Nie był najgorszy ból, który czułam w najmniejszej części ciała lecz to co się w tej chwili działo w mojej głowie. Czułam że jestem na granicy że za chwile to wszystko może się skończyć że już nigdy nie zobaczę Natana i już nigdy mnie nie zrani. Jednak kiedy przypomniałam sobie słowa Roberta w mojej głowie zapanował chaos. Nie wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim jak na to zareagować. Starałam się powoli otworzyć oczy jednak nie było to takie proste powieki ważyły chyba tonę. Lekkim ruchem ręki odgarnęłam włosy z policzka i ciężko odetchnęłam.
-To chyba koniec-powiedziałam cichutko
-To dopiero początek skarbie-usłyszałam głos w głębi duszy
Z wielką niechęcią otworzyłam oczy to co ujrzałam przeraziło mnie.Matko Boska Częstochowska ja żyję moje ręce są cholernie pokaleczone, ale ja żyję oddycham.
-Co to kurwa ma znaczyć- zapytałam sama siebie
Gdy tak patrzyłam na moje pokaleczone ręce po których spływały stróżki krwi usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe i głos Marco.
-Marika już jestem odwiozłem Lenkę do Natalii i Mateusza a sam przyjechałem po Ciebie. Jesteś tutaj wgl ?
Marika do cholery jasnej gdzie Ty się podziewasz ? Odezwij się- krzyczał blondyn wchodząc po schodach
-Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Byłam na siebie okropnie zła że tego nie skończyłam, że nadal istnieję- po chwili powoli otworzyły się drzwi do mojej sypialni
-Marika kochanie co ty najlepszego zrobiłaś ?-pytał Marco podbiegając do mnie i mocno przytulając
-Chyba czego nie zrobiłam ? Nie skończyłam ze sobą- powiedziałam i zaczęłam płakać
-Przestań Marika nie mów tak jest po co żyć dla kogo nie możesz mnie zostawić samego !-mówił piłkarz nadzwyczaj spokojnym głosem
-Proszę Cię Marco wszystko się spieprzyło.
-Co się spieprzyło ? Dlaczego tak do cholery mówisz ? 
-Ja już nie mam siły. Wszystko mnie przerasta ja już nie chcę żyć z nadzieją na lepsze jutro bo wiem że tak nie będzie, że to się nie zmieni, a ja naprawdę mam dosyć nieprzespanych nocy wylanych łez z powodu Natana i tego całego świata. Tracę kontakt z rzeczywistością.
-Pamiętasz jak wtedy rozmawialiśmy jak sobie obiecywaliśmy Marika możesz mi zaufać wszystko powiedzieć ja Cię zawsze wysłucham i spróbuję pocieszyć.
-To już nie chodzi o rozmowę naprawdę. Ja potrzebuję żeby ktoś tak po prostu usiadł obok i pomilczał ze mną to wiele dla mnie znaczy.
-Marika jesteś dla mnie jak siostra wiem, że przez te treningi nie mam dużo czasu dla Ciebie za co Cie przepraszam, ale spróbuję to naprawić tylko mi pozwól na to
-Ja to wiem tylko, że nieraz przychodzi takie coś czego nie mogę pohamować. Chcę na zmianę płakać i krzyczeć śmiać się i uśmiechać. To jest cholernie trudne wiedząc, że chcesz skończyć ze sobą, ale jednak jest jakaś osoba na której Ci zależy
-Właśnie w to musisz wierzyć i myśleć o tym, że tu jestem i Cię potrzebuję, a Ty mnie piękna
-Dobra już mnie pocieszyłeś.Dziękuję za to że jesteś
-A ja dziękuję, że ty jesteś i mam nadzieję, że zawsze będziesz-powiedział i przytulił i mocno
-Och Marco Ty romantyku za dychę
-Dobra dobra, ale wracając do sprawy jak ukryjesz ręce przed dziewczynami i resztą. Musisz je zabandażować będzie widać. Przecież jest ciepło na dworze nie zamierzasz chyba chodzić w długim rękawie? Prawda ?
-Wiem wiem i o to się martwię bo przecież nie powiem im o tym
-A właśnie może powinnaś to przecież twoje przyjaciółki powinny wiedzieć Marika 
-Kurde przecież wiem, ale co mam iść i tak po prostu im powiedzieć ,,Cześć dziewczyny przed godziną chciałam popełnić samobójstwo, ale już jest dobrze ,, masz racje Marco na pewno zrozumieją- powiedziałam patrząc na blondyna z irytacją
-Dobra tak tego może nie rób, ale trzeba ich jakoś na to przygotować i wyjawić tą tajemnicę
-Dobra, ale ja się tym zajmę- powiedziałam i popatrzyłam na ręce
-Trzeba Cię zawieść do szpitala żeby to opatrzyli
-Okey, ale bez zbędnych szczegółów 
-Jasne zbieraj się szybko bo mi się wykrwawisz 
-Już idę- powiedziałam i zeszłam na dół
           Po jakieś godzinie byliśmy z powrotem w domu. Czułam, że rozpadam się na kawałki, że powoli się rozpływam i znikam. Nie miałam siły chodzić dlatego od razu jak weszłam padłam na sofę w salonie.
-Marika a tak wgl to wymyśliłaś coś żeby to ukryć ? 
-Tak wyjeżdżam na trochę- powiedziałam śpiącym głosem 
-Ciekawe dokąd chyba nie do Polski ? 
-Nie do hotelu wyprowadzę się aż rany się trochę zagoją, a później wrócę i będę udawała, że jest wszystko okey. Wspaniały pomysł.
-To nie jest wyjście z sytuacji. Ucieczka przed problemami tak samo jak ten chory pomysł z samobójstwem co Ci strzeliło do głowy ? 
-A kto mi mówił że muszę ich przygotować na to ? Do cholery Marco wiesz co po takim czymś to naprawdę czasami żałuję że tego nie zrobiłam
-Marika okey przepraszam, wymsknęło mi się no nie chciałem nie obrażaj się
Nie słuchałam jego dalszych wytłumaczeń pobiegłam na górę i spakowałam walizki. Po jakiś 20-u minutach zeszłam na dół z bagażem.
-Dam znać kiedy będę zamierzała wrócić- powiedziałam otwierając drzwi
-Cholera Marika zachowujesz się jak dziecko, które nie dostało zabawki. Wychodzisz bo powiedziałem Ci prawdę tak bez pożegnania trzeba było wgl nie mówić że idziesz
-Może powinnam przynajmniej oszczędziłabym zbędnego kłopotu. Zresztą widzę że ja tylko przeszkadzam to po co do cholery jasnej mnie pocieszasz od razu powiedz idź sobie strzel w łeb
-Nigdy tak nie mówiłem i nawet przez chwilę tak nie pomyślałem 
-Dobra wiesz co mam dość na dzisiaj tej rozmowy i wgl tego całego dnia niech się wreszcie skończy.
-Marika zaczekaj porozmawiajmy na spokojnie
-Marco teraz już jesteśmy i tak za bardzo zdenerwowani odezwę się jutro. Jak wgl dożyję- powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi
To co lecimy do hotelu- pomyślałam wybierając numer do znajomego taryfiarza. Po kilkunastu minutach byłam w hotelu oddalonego od domu Marco kilka - kilkanaście km. Wynajęłam pokój na drugim piętrze i weszłam do windy wciskając numer piętra. Otworzyłam drzwi kartą i pierwsze co zrobiłam po przekroczeniu progu to położyłam się na łóżku. Nie wiem nawet kiedy zamknęłam oczy i już zmógł mnie sen.

*******************************************************************************
Jest następny rozdział wiem wiem nie wyszedł mi totalnie, ale może da się coś jeszcze uratować. Dziękuję wam za komentarze, które się pojawiły pod ostatnim postem. Naprawdę wiele dla mnie znaczą i podnoszą mnie na duchu w dalszym pisaniu dla was. Ktoś mi napisał żebym tego nie zepsuła nie wiem czy tego nie zrobiłam jeżeli tak to przepraszam. Jednak mam nadzieję, że komuś się spodoba.
Ferie czas zacząć ostatnie województwa Mazowieckie w końcu Mazowiecki. Jak ja na to długo czekałam.
+ Igrzyska Olimpijskie 
Kocham Kamila Stoch mój wielki Mistrz  <3 
Czekamy na jutro i trzymamy mocno kciuki za naszego ulubieńca wraz z drużyną.
Przesyłam mocnego kopa na szczęście i oczywiście Leć Kamil Leć <3


wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 23 :*

        Następnego dnia obudziłam się wcześniej niż zwykle bo było dopiero kilka minut po 7:00. Wstałam z łóżka i rozprostowałam kości. Strasznie bolała mnie głowa postanowiłam że zejdę i wezmę jakąś tabletkę. Otworzyłam cicho drzwi i zeszłam po schodach na dół. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom na dole przy stole siedzieli Marco z Lenką jedząc śniadanie i pijąc kawę.
-Co wy tutaj ? Tak wcześnie ? Razem ? - pytałam zaskoczona 
-Jemy śniadanie i pijemy kawę-odpowiedział wiecznie uśmiechnięty Marco 
-Lenka od kiedy ty wstajesz tak wcześnie to samo się tyczy Ciebie ? -zapytałam i spojrzałam na blondyna 
-Od zawsze tylko ty wstajesz zbyt późno żeby to zaboczyć. To raczej ja Ciebie powinienem o to pytać-powiedział podchodząc do mnie i dając mi całusa
-Dobra nie pytam bo zaraz ja w coś wpadnę-powiedziałam i się uśmiechnęłam 
-Zjesz coś ?- zapytała Lenka 
-Nie dziękuję pójdę się ubrać-powiedziałam i weszłam znowu na górę
      Udałam się do łazienki zabierając z sypialni dzisiejsze ubrania. Ze średnim nastrojem zeszłam na dół. Bardzo się ździwiłam gdy zastałam pustą kuchnie. Gdzie oni sie podziali-pomyślałam 
Wtedy zobaczyłam kartke na stole. ,, Pojechaliśmy do centrum widokowego o tej porze jest wspaniały widok a dzisiaj jest piekna pogoda jeszcze lepiej. Zadzwonię później. Marco :* ,,
Tak świetnie pojechali oglądać panoramę miasta a ja zostałam sama w domu. No cudownie zapowiada się ten dzień-pomyślałam biorąc do ręki kubek kawy 
Wypiłam napój pobudzający i zjadłam śniadanie jeszcze tylko kilka pociągnięć tuszem i mogę wychodzić. Miałam zamiar wybrać się z wizytą do Natalii i Mateusza. Zobaczyć jak mieszkają i wypytac o wszystko.Własnie otworzyłam drzwi i ujrzałam wysokiego blondyna odwróconego tyłem. 
-Przepraszam mogę w czymś pomóc ? -spytałam z nadzieję z tyłu prezentował się cudownie a z przodu na pewno 100 razy lepiej 
-Marika to ja Natan-powiedział chłopak odwracając się 
-A to raczej Ci nie pomogę- rzuciłam wkładając klucz do zamka
-Proszę porozmawiaj ze mną 
-Uważam że nie mamy o czym rozmawiać. Wybacz Natan ale się śpiesze 
-To tylko chwila rozmowy a dla mnie jest bardzo ważna. Od ostatniego spotkania wiele myślałem. Chciałem Cie przeprosić za wszystko zrozum strasznie się załamałem po tym jak ode mnie odeszłaś.
-Widzisz i dlatego nie będziemy znowu razem. Bo ty zresztą jak zawsze widzisz tylko winę po mojej stronie. Co ja takiego zrobiłam ? No co że musisz mnie tak bardzo ranić ? Natan zdradziłeś nie dociera to do Ciebie ? Nie istniejesz dla mnie. Rozumiesz ?
-Marika mi Cię tak bardzo brakuję twojego zapachu dotyku twoich pocałunków. Marika zacznijmy od nowa
-Cholera nie rozumiesz zresztą co ja sobie myślałam-powiedziałam i przeszłam obok blondyna 
-Marika przecież my sobie obiecywaliśmy że nasza miłość przetrwa wszystko 
-Widocznie była za słaba-powiedziałam i otworzyłam furtkę 
-Było nam tak dobrze. Wiem, że to spieprzyłem ale daj mi drugą szanse
-Przestań nie da się tego uratować-powiedziałam z płaczem 
-Da się tylko musisz. Musisz dać mi tę szanse 
-Kochałam Cię Natan tak strasznie Cię kochałam, a ty wszystko zniszczyłeś 
-Wiem i przepraszam za to 
-Nie przepraszaj po prostu daj mi spokój
-Okey ale odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy naprawdę już nic do mnie nie czujesz czy niczym były dla Ciebie te 3 lata ? 
        Rozpłakałam się nie mogłam wydusić z siebie słowa wiedziałam że jak mu powiem prawdę że tęsknie za nim i potrzebuję go to nie da mi spokoju. Dlatego spojrzałam na niego po raz ostatni i odwracająć się ruszyłam w stronę domu Roberta. Sama nie wiem dlaczego wybrałam tą drogę miałam iść do Natalii przecież też by mi pomogła, ale nie jajestem głupia musiałam wybrać tą drogę. Bo przeciez mam mało kłopotów. Po jakiś 20-u minutach byłam po domem Roberta weszłam na posesje i zapykałam w drzwi cała się trzęsłam chociaż na dworze był żar. Nie mogłam powstrzymać łez wpatrywałam się w ziemie czekając aż Robert otworzy drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły a ja bez chwili namysłu rzuciłam sie w ramiona piłkarza. Od razu poczułam się lepiej bezpieczniej tylko coś nie grało już nie raz byłam przytulona do piłkarza i dam sobie rękę uciąć że miał inny zapach perfum ale to było nie ważne chyba zmienił perfumy-pomyślałam nadal trzymając ręce na szyi mężczyzny 
-Lewy jak ty każdego dnia tak zaczynasz swój dzień to ja tu zostaję, będę pocieszał twoje płaczące fanki i to całkiem atrakcyjne fanki -powiedział mężczyzna do którego się przytulałam od dobrych dwóch minut 
-O czym ty mówisz do cholery-krzyknął drugi i zaczął zbliżać się do drzwi 
W tym momencie aż mnie zamurowało automatycznie się odsunęłam od mężczyzny i otarłam łzy. Nie mogłam w to uwierzyć a jednak intuicja mnie nie myliła to nie był Robert.
-Marika co ty tu robisz ? -zapytał wychodząc do nas Lewandowski 
-A ty dlaczego Ciebie tutaj nie ma ?-zapytałam poirytowana 
-Ale nie nie nie. Nie ma takiej możliwości przed chwila płakałaś nie przerywaj no wypłacz się księżniczko-powiedział wysoki przystojniak podchodząc do mnie i obejmując mnie swoimi ramionami 
-Już swoje wypłakałam kim kolwiek jesteś-powiedziałam uwolniając sie z uścisku.
-Proszę Marika wejdź do środka-powiedział Lewy- A ty nasz rycerzu na białym koniu zamknij łaskawie drzwi-powiedział Robert i spojrzał na chłopaka
-Strasznie Cie przepraszam że tak bez zapowiedzi i wgl, ale nie wiedziałam co ze sobą zrobić - powiedziałam i znowu po mojej twarzy popłynęły łzy
-To ja was może zostawię - powiedział wysoki nieznajomy 
-Dzięki stary - odparł Robert i podniósł rękę - To co się stało ? 
-Miałeś racje przyjaźń to jest rzecz której teraz potrzebuję a nie jakieś chore związki niewypowiedziane słowa niedokończone sytuacje z przeszłości -odpowiedziałam i przytuliłam się tym razem do odpowiedniej osoby 
-Marika możesz jaśniej ? -zapytał ale jak zwykle przerwał mu dzwonek
Poszedł otworzyć drzwi a ja zostałam sama w kuchni. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Poszłam sprawdzić co się tam dzieję.
-Słuchaj chłopcze nie wpuszczę Cie do środka zapomnij - powiedział Robert do napastnika 
-Wpuszczaj albo pożałujesz
-Nie strasz mnie kolego ja jestem u siebie w domu
-Ja nie rzucam słów na wiatr - po tych słowach chłopak uderzył Roberta w twarz aż piłkarz zalał się krwią
Nie wiele myśląc podbiegłam do drzwi.
-Natan totalnie Ci odpieprzyło ? -zaczęłam krzyczeć przez płacz 
-Mi ? To ty tu przychodzisz i się wypłakujesz w rękaw jakiemuś kochasiowi
-Nic ci do mojego prywatnego życia już dawno straciłeś do niego prawo - powiedziałam i zaczęłam wypychać ex 
-Jeżeli ja stąd wyjdę to z Tobą kochanie- powiedział i zaczął mną szarpać 
-Natan to boli zostaw mnie nie jestem twoją własnością ! - krzyczałam ale Natan był silniejszy wyprowadził mnie za drzwi i prowadził do swojego samochodu 
-Natan proszę Cię puść mnie zostaw ja nic do Ciebie nie czuję
-Jeszcze nic zobaczysz że nasze uczucie odrodzi się na nowo
-Ty jesteś chory idź się leczyć - powiedziałam i uwolniłam się z rąk chłopaka biegłam jak najszybciej mogłam tylko żeby za chwilę znaleźć się w domu Marco 
        Odwróciłam na chwilę głowę i zobaczyłam jak Natan biję się z tym nieznajomym mężczyzną. Nie obchodziło mnie nic chciałam jak najszybciej być w domu. Po jakiś 10-u minutach cała wyczerpana weszłam do mieszkania. Byłam w szoku cała się trzęsłam resztkami sił wbiegłam na górę do swojego pokoju i wyjęłam z szuflady przyrząd który dawał mi ukojenie. Chciałam już na zawsze z tym skończyć już nigdy nie chciałam się bać o jutro nie myśleć o tym ile osób przeze mnie cierpi. Po moim rękach zaczął spływać wolno strumyk krwi. Na samą myśl że zaraz zasnę na wieczność uśmiechnęłam się do siebie przez łzy. Jeszcze chwila jeszcze moment jeden ruch i po bólu już nigdy nie zatęsknię nigdy nie będę płakać przez innych i nikt nie będzie płakał przeze mnie. Pomyślałam przykładając żyletkę do nadgarstków.
-Marika nie rób tego proszę 
-Co ? -krzyknęłam i spojrzałam w stronę drzwi
-Nie rób tego tak wiele osób Cię potrzebuję
-A ja ? Ja też potrzebuję kogoś ? Kogoś kto zawsze będzie kto mnie nie skrzywdzi kogoś kto mnie pokocha z tymi wszystkimi wadami z tym chorym umysłem kogoś kto mnie taką zaakceptuję - mówiłam przez łzy robiąc kolejny blizny 
-Marika proszę Cię pozwól mi być tym kimś - powiedział brunet ze łzami w oczach 
-Mówisz tak tylko żeby się zlitować. W dupie mam was wszystkich w dupie - krzyknęłam i wbiłam głębiej żyletkę przesuwając ją w druga stronę. Moja głowa ważyła tonę opadła gwałtownie na poduszkę  tak jak reszta mojego ciała. Już nic nie czułam ten ból który mnie otaczał jakby zniknął w oddali jakby przez ścianę słyszałam płacz Roberta i jego ciche słowa 
-Kocham Cię tak bardzo Cię Kocham-

*******************************************************************************
Długość rozdziału nawet mnie zaskoczyła ale mam nadzieję że nie zniechęci to was do czytania. Osobiście rozdział uważam za udany mam nadzieję że wam też się spodoba. 
Czytajcie pytajcie i komentujcie. Pozdrawiam cieplutko O.....


niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 22

Czułam, że gdzieś już słyszałam te słowa tylko za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć kto mi je powiedział. Z lekkim zawahaniem odwróciłam głowę do tyłu i spojrzałam w oczy mojego pocieszyciela.
-Robert co ty tu robisz ?-zapytałam trochę zmieszana
-Przytulam Cię nie widać ?-zapytał z sarkazmem
-Widać, ale skąd ty wiedziałeś że ja tu będę ? 
-Nie wiedziałem po prostu przyszedłem pomyśleć- powiedział 
-Okey powiedzmy że Ci wierzę
-A ty co tu robisz ? Co się stało Marika ?
-W sumie to ja sama nie wiem- powiedziałam i odwróciłam się w stronę wody 
-Nie do końca rozumiem. Marika powiedz mi co się stało
-Nic ważnego naprawdę nie musisz o wszystkim wiedzieć 
-Jak uważasz, ale wiesz że możesz na mnie zawsze liczyć prawda ? 
-Tak tak wiem-powiedziałam i uwolniłam się z uścisku 
-Co teraz zamierzasz ?-zapytał patrząc na mnie tymi niebieskimi oczami
-Wrócę do domu i jak zawsze będę udawała że jestem szczęśliwa-odparłam i poszłam w kierunku drogi
-Udawała szczęśliwą ? 
-Robert nie zrozumiesz tego zresztą ja sama się w tym wszystkim gubię
-Skoro nie chcesz nic mówić to może Cie przynajmniej odprowadzę ?-rzucił z lekkim zawahaniem
-Jasne nie do końca jeszcze znam wszystkie ulice w Dortmundzie
Po chwili Robert szedł już obok mnie. Nie odzywaliśmy się do siebie widziałam że nie chcę nalegać i wypytywać o wszystko. Odpowiadało mi to i tak już ostatnio dużo powiedziałam Marco. Nie chcę żeby wszyscy wiedzieli, że sobie nie radzę, że nie umiem się cieszyć życiem tak jak kiedyś. 
Po około 20-u minutach staliśmy pod domem Marco.
-Może wejdziesz do środka poznasz moich przyjaciół ?-zapytałam
-Nie naprawdę nie będę przeszkadzał a na pewno kiedyś się jeszcze zdarzy okazja żeby ich poznać
-Okey jak sobie życzysz. To cześć-powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi
-Cześć-rzucił Robert zamykając furtkę 
Stałam chwilę przed drzwiami zastanawiając się czy jest tam przypadkiem Łukasz. Tak wiem jestem dziwna głupia naiwna i wszystko co najgorsze. To wszystko by inaczej wyglądało gdyby w moim życiu nie zjawił się Natan. To przez niego teraz tak cierpię dlaczego ja muszę wpadać na takich drani. Do jasnej cholery co jest ze mną nie tak-zaklęłam pod nosem 
Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanął Marco.
-Marika gdzie ty się podziewałaś ? Wszyscy się o Ciebie martwiliśmy- powiedział i przyciągnął mnie do siebie a ja znów musiałam go okłamać 
-Przepraszam źle się poczułam dlatego tak szybko wybiegłam chciałam jak najszybciej wyjść na świeże powietrze. Oparłam się za rogiem o ścianę. Nie miałam siły nawet zawołać kiedy odjechaliście chciałam zadzwonić ale rozładował mi się komórka. Przepraszam-powiedziałam jednym tchem i popatrzyłam w oczy blondyna
-Dobrze już dobrze nie tłumacz się tylko następnym razem myśl troszeczkę więcej- powiedział i pocałował mnie w czoło
Marco zamknął za mną drzwi i razem ze mną wszedł do salonu. Wszyscy się ucieszyli na mój widok Natalia z Lenką od razu do mnie podbiegły i zaczęły przytulać. Czułam że ogarnia mnie takie wewnętrzne ciepło. 
-No my tu przyjeżdżamy a ty nas tak zostawiasz ? Jak możesz Marika ? -mówiła śmiejąc się Lenka 
-No przepraszam źle się poczułam to przez to że kazałyście mi tak wcześnie wstać-powiedziałam i się uśmiechnęłam 
-No dobra już się nie kłócimy- powiedziała Natalia i spojrzała na nas obie 
Usiedliśmy wszyscy na kanapie i zaczęliśmy opowiadać. Dziewczyny mówiły jak było w Polsce a ja opowiadałam jak mi się mieszkało w Dortmundzie. Te kilka godzin minęło jak z płatka. Natalia z Mateuszem i Lenką zaczęli się zbierać.
-A ty Lenka gdzie się zatrzymasz ? -zapytałam zaciekawiona 
-Na razie u mojej ukochanej pary a później nie wiem-powiedziała i spojrzała na Nat i Matiego 
-Jak chcesz to możesz się u nas zatrzymać-zaproponowałam z uśmiechem 
-Nie będę wam przeszkadzała ? 
-Na pewno mniej niż im -powiedziałam i spojrzałam na parę zakochanych 
-No nie wiem
-Na prawdę nie mamy nic przeciwko z chęcią zamieszkam z dwoma pięknymi dziewczynami- powiedziałam Marco i zaczął się śmiać 
-Nie no, ale tak na serio nie ma żadnego problemu. Zostajesz i koniec kropka-powiedział i ruszył razem z Mateuszem bo walizki ślicznej blondynki 
-No to uzgodnione-powiedziałam 
-Dziękuję Bardzo kochanie-powiedziała Lenka i rzuciła się na mnie 
-Nie ma za co słonko-odparłam i przytuliłam ją 
-Ja też chcę- powiedziała Natalia i wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem 
-Natalia skarbie możemy jechać-powiedział wchodząc do środka Mateusz 
-Już idę. Cześć dziewczynki.Cześć Marco-rzuciła łapiąc swoją torebkę
-Cześć Natka-odparłyśmy zgodnie z Lenką 
Po wyjściu Natalii pokazałam Lence jej pokój. Dziewczyna strasznie się ucieszyła i podziękowała. Okło 22:00 Lenka była już u siebie i spała była strasznie zmęczona podróżą. A ja z Marco sprzątaliśmy po kolacji.
-Marika mogę Cie o coś zapytać ? 
-Jasne Ty zawsze- powiedziałam i się uśmiechnęłam 
-Nic Ci się nie stało to przez Łukasza prawda? -zapytał i popatrzył na mnie
-Nawet gdyby to co z tego ? Nie zmienię tego uwierz że ja nie chcę przez nim uciekać czy coś takiego nie czuję do niego żalu już, ale tez nie umiem spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć że jest wszystko okey że mnie to nie boli. Bo boli cholernie tak po prostu zabawił się moimi uczuciami tak samo jak Natan. Z nim przechodziłam to samo sparzyłam się a teraz po mimo to ciągnęłam to z Łukaszem. Dlaczego Marco dlaczego ja muszę się tak szybko przywiązywać. Powiedz dlaczego ?-pytałam chociaż doskonale znałam odp byłam po prostu za słaba na ten świat
-Po prostu jesteś cholernie wrażliwa i dlatego masz tak trudno w życiu.
-Wiem Marco tylko że ja nie zmienię mojego charakteru od tak z dnia na dzień-powiedziałam i spuściłam głowę

***Oczami Roberta***
Po raz kolejny nie mogę zasnąć bo wciąż o niej myślę. O tym dlaczego tam była ? Co się stało? Kto ją skrzywdził ?  i Dlaczego ? Przecież ona na to nie zasługuję. Jest cudowna taka skryta w sobie tajemnicza piękna i te jej oczy. Gdyby tylko wiedziała jak ja ją ko....-nie zdążyłem dokończyć bo rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Kogo niesie o tej porze-pomyślałem patrząc na zegarek była 23:58. Zszedłem za dół i zapaliłem światło w hallu. Otworzyłem drzwi i nie mogłem uwierzyć kto zaszczycił mnie swoją obecności.
_______________________________________________________________________________

Jest kolejny rozdział nawet szybko z czego się bardzo cieszę. Następny też jest już w drodze zaczęłam już go pisać więc może też nie długo się pojawi. Chciałam bardzo podziękować za jeden ale jednak komentarz to one + wyświetlenia sprawiają że z wielka chęcią pisze dla was. Pozdrawiam ciepło i życzę udanych ferii u mnie dopiero za dwa tygodnie :* Buźka :* 
Ps. Zachęcam do obejrzenia filmu Po prostu walcz !