Ron Pope- A drop in the ocean

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 19

-Marika jak ty pięknie wyglądasz-przywitał mnie ciepło Robert
-Po prostu olśniewająco-dodał Marco
-Chłopaki przesadzacie, ale i tak Dziękuję-odparłam i lekko dygnęłam
Podeszłam do stołu gdzie czekała na nas kolacja Marco odsunął mi krzesło i pocałował delikatnie w policzek.
-Smacznego-odezwałam się pierwsza i zabrałam się do jedzenia 
-Dziękujemy i nawzajem-odpowiedzieli równocześnie Robert i Marco po czym wszyscy troje wybuchnęliśmy śmiechem 
Po około pół godziny kolacja była zjedzona. Posprzątaliśmy ze stołu i przenieśliśmy się do salonu z butelką wina.
-Kolacja była wyśmienita chyba częściej muszę do was wpadać-powiedział Lewy siadając na kanapie obok mnie
-Zapraszamy nie mamy nic przeciwko-odpowiedziałam za Marco
-A właśnie Robert jak tam z Anią wyjaśniliście sobie wszytko-zapytał Marco biorąc do ręki kieliszek z winem 
-Przecież wiesz jaka jest sytuacja co ja mam z nią wyjaśniać o czym mam z nią rozmawiać i jak?-zapytał Robert z irytacją w głosie 
-Spokojnie stary nie denerwuj się tak
-Marco przecież wiesz że temat Ani jest dla mnie drażliwy to po co zadajesz takie bezsensowne pytania 
-No przepraszam bardzo, ale miesiąc temu nic nie zapowiadało tego kochaliście się i to bardzo świata poza sobą nie widzieliście-powiedział Reus 
-Znam ten ból-wykrzyczałam w myślach
-Tak jeszcze miesiąc temu kochałem ją i uważałem że jest jedyną dziewczyną w moim życiu, a 9 marca wszytko się spieprzyło 
-A co się wtedy stało jak można wiedzieć?-zapytałam cicho 
-Wróciłem z wyjazdowego meczu dzień wcześniej i zobaczyłem ja z jakimś sukinsynem w łóżku
-Strasznie mi przykro Robert 
-Tak wiem wiem mi też i to cholernie, ale skończmy ten temat bo się zaraz zrobi jak na stypie a nie na miłym spotkaniu towarzyskim
-Oczywiście proszę pana-krzyknął blondyn i zasalutował 
Rozmawialiśmy jeszcze przez co najmniej godzinę. Kiedy skończyły nam się tematy Robert zadzwonił po taksówkę i wyszedł z domu żegnając się ze mną i Marco. Ja byłam strasznie zmęczona dlatego wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć ciągle myślałam o rozmowie Marco z Robertem o tym co napastnik mówił o Ani. Jak bardzo go zraniła i jak przez nią cierpiał. Znakomicie znałam jego ból przecież ja też niecałe 3 tygodnie temu przechodziłam to samo z Natanem. Tylko o ile się nie mylę on za nią nie tęskni a mi cholernie brakuję Natana. Nie ma nocy żebym chodź na chwilę nie powróciła myślami do wspomnień z przed miesiąca kiedy byliśmy cudowną i kochająca się parą. 
Tylko dlaczego? Dlaczego tak się dzieję ? Dlaczego nie mogę tak po prostu o nim zapomnieć?-zadawałam sobie ciągle te same pytania 
Jestem chyba nad zwyczajniej w świecie pustą idiotką.



Równo o godzinie 9:00 zadzwonił mój budzik. W sumie to miałam już wcześniej wstać bo z dołu dochodziła mnie rozmowa a raczej kłótnia dwóch mężczyzn. Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie szlafrok. Zeszłam na dół i stanęłam jak sparaliżowana. Przed domem stał Natan i wykłócał się z Marco.
-Nie rozumiesz koleś wynocha stąd już w tej chwili-krzyczał Marco 
-Pójdę tylko daj mi porozmawiać z Mariką 
-No widzę że Ciebie to już w zupełności popierdoliło. Opowiadała mi o tobie nie chcę Cię znać rozumiesz ? 
-To niech mi to powie w twarz niech to udowodni 
-Ona nic ci nie musi udowadniać. Spieprzyłeś to a teraz wypierdalaj- powiedział blondyn z wściekłością
-Ja nie chciałem rozumiesz nie chciałem jej skrzywdzić
-Ale to zrobiłeś za późno znikaj
-Nie proszę daj mi z nią porozmawiać wyjaśnić. To była chwila słabości, ale ja ja kochałem i nadal ją kocham
-Przestań pieprzyć rozumiesz przestań-krzyknęłam ze łzami w oczach i pobiegłam na górę, Marco wypchnął Natana i zamykając drzwi pobiegł za mną do pokoju.
Ja szybko wzięłam nową żyletkę z szuflady i zaczęłam robić nowe blizny. 
Nienawidzę Cię rozumiesz nienawidzę Tak Bardzo mnie ranisz-krzyczałam i robiłam nowe kreski a krew która spływała po moich dłoniach zabarwiała na czerwona śnieżnobiałą pościel 
-Boże Marika co ty wyprawiasz? Przestań kochanie słyszysz przestań-krzyczał Marco z bezradności 
-Nie mogę rozumiesz nie mogę to za bardzo mnie boli za bardzo rani ja już nie potrafię
-Potrafisz Marika potrafisz ja w Ciebie wierzę oddaj proszę mi ta żyletkę
-Nie mogę Marco przepraszam 
-Możesz Marika proszę Cię pomogę Ci-mówił Marco przez łzy swoją drogą nie widziałam jeszcze faceta który by tak płakał 
-Ale...-nie dokończyłam już bo nie miałam siły żyletka którą trzymałam w ręce wypadła i wbiła się w pościel a ciepłe dłonie blondyna gładziły moje plecy 
-Pomogę Ci Marika tak bardzo mi na tobie zależy
Nie mogłam nic powiedzieć strach i smutek odebrał mi mowę. Byłam inna już nie byłam sobą nie byłam tą dziewczyna sprzed lat. Marco na chwilę wypuścił mnie z objęć i pobiegł do łazienki po apteczkę. Szybko opatrzył moje ręce i zabandażował rany tak aby nie były widoczne.
-Przepraszam Cię masz przeze mnie same kłopoty-powiedziałam kiedy skończył 
-Nie prawda nie mów tak, ale mam do Ciebie jedną prośbę mogę ? 
-Tak a co to takiego ? 
-Nie tnij się księżniczko

*************************************************************************
Jest kolejny rozdział taki może mało nastrojowy do świąt, ale nie miała pomysłu. Ostatnio jakos mi sie wszystko wali. Nie mam siły na nic po prostu totalna katastrofa. Mam nadzieję że przynajmniej w te święta trochę odpocznę chociaż jak pomyślęo tym że mam składać życzenia osobom których nienawidzę to po prostu mnie skręca. Po świątach Nowy Rok macie już jakieś postanowienia noworoczne ? Ja mam ale szczerze mówiąc wątpie w pozytywny efekt. 
Kończąc ostatni wpis przed świątami życze Wam: Wszystkiego co najlepsze spełnienia najskrytszych marzeń więcej dni kiedy na waszych twarzach będzie gościł uśmiech sukcesów w szkole pracy i w życiu prywatnym radzenia sobie z problemami nawet wtedy kiedy nie jest to proste i szukania najlepszej drugiej połówki kochającej i szczęśliwej żębyście przy niej odnaleźli prawdziwe szczęście i czego sobie tylko życzycie kochani :* 

Pozdrawiam ciepło i świątecznie O..... *-*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz