Zamknięta w ciemnym pokoju wylewałam łzy i krople krwi. Jestem beznadziejna do niczego-pomyślałam patrząc na moje okaleczone ręce. Schowałam żyletkę i położyłam się na boku.
Przez pół nocy płakałam trzymając w ręku zdjęcie chłopaka. Rano do moich drzwi zapukał Marco.
-Marika mogę wejść?-zapytał łagodnie
-Tak proszę-odpowiedziałam po czym szybkim gestem wytarłam opadające łzy
-Co się dzieję? Słyszałem, że przez całą noc płakałaś?-zapytał a mnie zamurowało
-To tylko straszny ból głowy. Nic się nie dzieję nie martw się-oznajmiłam spoglądając w drzwi
-Nie wierzę Ci powiedz mi prawdę, Marika zaufaj mi-powiedział piłkarz obejmując mnie
-Nie mogę nie umiem nie potrafię-krzyknęłam i wybiegłam z pokoju z wilgotną twarzą
Chciałam się zamknąć w łazience i już nigdy nie wychodzić, ale wiedziałam, że tak nie mogę. Nie potrzebnie nakrzyczałam na Marco przecież on nic nie zrobił, a ja wyrzuciłam z siebie swoje złości.
Po pół godziny zeszłam na dół ubrana uczesana z lekkim makijażem. Podeszłam do Marco łapiąc jego dłoń i odwracając ku sobie.
-Przepraszam strasznie Cię przepraszam-powiedziałam cichutko
-Przestań wiesz, że nic się nie stało. Ja się tylko o Ciebie martwię i chcę ci pomóc-odparł i mnie mocno przytulił.
-Dziękuję jesteś taki....-nie dokończyłam bo znów ktoś mi przerwał
-Przepraszam to pewnie Robert, umówiłem się z nim na trening-powiedział i poszedł otworzyć
Ja szybkim ruchem otarłam łzy. I dołączyłam do piłkarza.
-Cześć Marika-przywitał mnie uśmiechnięty Robert
-Hej-odparłam i natychmiast mój nastrój zmienił wyraz
-Wejdź do środka mamy jeszcze trochę czasu-zaprosił Marco
-Jak tak nalegasz. To z przyjemnością-odpowiedział Lewy i wkroczył do mieszkania
Minęła dłuższa chwila wypiliśmy kawę i zjedliśmy razem śniadanie. Nie wdrażaliśmy się w dłuższe rozmowy tylko krótkie wymiany zdań.
-Widzę, że nie w humorze ?-zapytał Robert kiedy Marco wyszedł do salonu
-Bywa takie życie-odparłam dokańczając kawę
-Martwię się o Ciebie Marika-odrzekł, ale nie zdołał nic dopowiedzieć bo przerwał mu dźwięk mojego sms-a
Kiedy otworzyłam wiadomość myślałam, że zemdleję. To był sms od Natana.
Marika strasznie za Tobą tęsknie. Kocham Cię. Twój Natan :*
Po przeczytaniu sms-a pobiegłam na górę zatrzaskując za sobą drzwi.
-Lewy cholera nie można Cię nawet na chwilę zostawić-krzyczał Marco na napastnika
-Opanuj się to nie moja wina. Przeczytała chyba jakiegoś sms-a i wybiegła-nie spinaj dupy
-Cholera tak się o nią martwię ciekawe kto wyrządza jej taką krzywdę-powiedział blondyn.
Po krótkiej czasie Robert wyszedł a Marco stał przy drzwiach do mojego pokoju.
Po krótkiej czasie Robert wyszedł a Marco stał przy drzwiach do mojego pokoju.
-Marika kochanie otwórz drzwi, porozmawiaj ze mną-prosił Marco pukając delikatnie
-Zostaw mnie chcę zostać sama-odparłam z płaczem
Jednak Marco miał gdzieś moje słowa i wpadł do pokoju.
-Nie zostawię bo jesteś dla mnie najważniejsza-odparł i położył się obok
-Nie jestem, ja ja jestem nikim zerem rozumiesz. Nic i nikt już mi nie pomoże. Nie umiem nie potrafię sobie z tym poradzić wszytko mnie przerasta-mówiłam przez łzy
-Przestań słyszysz jesteś wyjątkowa martwię się o Ciebie. Chcę żebyś była szczęśliwa i czuła się bezpieczna przy mnie-powiedział i zaczął ocierać moje łzy
-Dziękuję, że jesteś
-Nie ma sprawy. A tak wgl to co się stało dlaczego wybiegłaś ?
-Nie opowiadałam Ci jeszcze tego bo to mnie przerasta, ale dłużej nie mogę. Muszę Ci to powiedzieć.
-W końcu zamieniam się w słuch
-Przed przyjazdem do Dortmundu zerwałam ze swoich chłopakiem Natanem. Kochałam go i nadal coś do niego czuję, ale po tym co mi zrobił nie mogłam dłużej na niego patrzeć. A wczoraj jak szłam do galerii zobaczyłam go wszystko wróciło. Dlatego tak się zachowywałam. A dzisiaj rano przyszłam mi sms że tęskni i mnie kocha. A ja jestem nie fair w stosunku do samej siebie. Bo z jednej strony go nienawidzę a z drugiej jest między nami jakiś uczucie. Nie wiem co mam robić nie radzę sobie Marco.
-Spokojnie jakoś sobie z tym poradzimy tylko nie płacz szkoda takiej pięknej twarzy.
-Przestań Marco
-Dobrze już dobrze, nie będę. Może musisz z nim porozmawiać i wyjaśnić tą sytuacje która jest między wami ?-zaproponował chłopak
-Nie wiem sama nie wiem czy jestem na to gotowa-odparłam wpatrując się w podłogę
-Oczywiście to jest twoja decyzja nie będę naciskał, ale teraz już się nie smuć proszę
-Postaram się
-I jeżeli jest coś nie tak to mów mi o tym pomogę Ci zawsze możesz na mnie liczyć
-Wiem o tym, ale i tak Dziękuję :*
-Okey nie ma sprawy-odpowiedział i spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu
-Która godzina ?-zapytałam
-12:30 za pół godziny trening muszę się zbierać. A może pojedziesz ze mną i popatrzysz jak gramy ? -zapytał z wyraźnym uśmiechem
-Okey w sumie nie chcę mi się samej w domu siedzieć
-To się zbieraj czekam w samochodzie
Już po chwili byliśmy w drodze na stadion. Podróż minęła w ciszy nie przeszkadzało mi to mogłam pomyśleć i odpocząć. Jednak długo to nie trwało bo od domu Marco do stadionu jest 10 minut drogi.
-Jesteśmy-zakomunikował blondyn
-Ok-odparłam i wysiałam z samochodu
Dość szybkim krokiem podążyliśmy do drzwi. Marco poszedł w stronę szatni, a ja na trybuny. Chłopaki są fantastyczni- myślałam patrząc na wędrującą wśród nich piłkę. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do szatni a ja poszłam w stronę drzwi wejściowych. Pierwszy z szatni wyszedł Robert i od razu podążył w moja stronę.
-Cześć Marika-przywitał się z uśmiechem na twarzy
-Hej Robert
-Przepraszam, że pytam ale mam nadzieję że to nie przeze mnie wybiegłaś tak gwałtownie z kuchni?
-O Boże całkiem zapomniałam że Cię samego zostawiłam. Przepraszam-powiedziałam nieco zawstydzona
-Nic się nie stało-odparł i dał mi buziaka w policzek
-Może wpadniesz do nas na kolacje w ramach przeprosin. Będzie mi bardzo miło. Co ty na to ?
-Jasne jak zapraszasz
-To o 19 bądź u Marco- po wypowiedzianych słowach Marco wyszedł z szatni i stał obok mnie
-To co idziemy ? -zapytał
-Tak tak, ale wiesz co musimy jeszcze wstąpić do sklepu bo zaprosiłam Roberta na kolację
-Nie ma sprawy. To chodźmy. Siema Lewy
-Cześć Reus, Hej Marika
-Do zobaczenia Robert-odrzekłam i powędrowałam w stronę samochodu
Po zrobionych zakupach pojechaliśmy prosto do domu. Zrobiłam kolację i naszykowałam się.
-Nie jestem, ja ja jestem nikim zerem rozumiesz. Nic i nikt już mi nie pomoże. Nie umiem nie potrafię sobie z tym poradzić wszytko mnie przerasta-mówiłam przez łzy
-Przestań słyszysz jesteś wyjątkowa martwię się o Ciebie. Chcę żebyś była szczęśliwa i czuła się bezpieczna przy mnie-powiedział i zaczął ocierać moje łzy
-Dziękuję, że jesteś
-Nie ma sprawy. A tak wgl to co się stało dlaczego wybiegłaś ?
-Nie opowiadałam Ci jeszcze tego bo to mnie przerasta, ale dłużej nie mogę. Muszę Ci to powiedzieć.
-W końcu zamieniam się w słuch
-Przed przyjazdem do Dortmundu zerwałam ze swoich chłopakiem Natanem. Kochałam go i nadal coś do niego czuję, ale po tym co mi zrobił nie mogłam dłużej na niego patrzeć. A wczoraj jak szłam do galerii zobaczyłam go wszystko wróciło. Dlatego tak się zachowywałam. A dzisiaj rano przyszłam mi sms że tęskni i mnie kocha. A ja jestem nie fair w stosunku do samej siebie. Bo z jednej strony go nienawidzę a z drugiej jest między nami jakiś uczucie. Nie wiem co mam robić nie radzę sobie Marco.
-Spokojnie jakoś sobie z tym poradzimy tylko nie płacz szkoda takiej pięknej twarzy.
-Przestań Marco
-Dobrze już dobrze, nie będę. Może musisz z nim porozmawiać i wyjaśnić tą sytuacje która jest między wami ?-zaproponował chłopak
-Nie wiem sama nie wiem czy jestem na to gotowa-odparłam wpatrując się w podłogę
-Oczywiście to jest twoja decyzja nie będę naciskał, ale teraz już się nie smuć proszę
-Postaram się
-I jeżeli jest coś nie tak to mów mi o tym pomogę Ci zawsze możesz na mnie liczyć
-Wiem o tym, ale i tak Dziękuję :*
-Okey nie ma sprawy-odpowiedział i spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu
-Która godzina ?-zapytałam
-12:30 za pół godziny trening muszę się zbierać. A może pojedziesz ze mną i popatrzysz jak gramy ? -zapytał z wyraźnym uśmiechem
-Okey w sumie nie chcę mi się samej w domu siedzieć
-To się zbieraj czekam w samochodzie
Już po chwili byliśmy w drodze na stadion. Podróż minęła w ciszy nie przeszkadzało mi to mogłam pomyśleć i odpocząć. Jednak długo to nie trwało bo od domu Marco do stadionu jest 10 minut drogi.
-Jesteśmy-zakomunikował blondyn
-Ok-odparłam i wysiałam z samochodu
Dość szybkim krokiem podążyliśmy do drzwi. Marco poszedł w stronę szatni, a ja na trybuny. Chłopaki są fantastyczni- myślałam patrząc na wędrującą wśród nich piłkę. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do szatni a ja poszłam w stronę drzwi wejściowych. Pierwszy z szatni wyszedł Robert i od razu podążył w moja stronę.
-Cześć Marika-przywitał się z uśmiechem na twarzy
-Hej Robert
-Przepraszam, że pytam ale mam nadzieję że to nie przeze mnie wybiegłaś tak gwałtownie z kuchni?
-O Boże całkiem zapomniałam że Cię samego zostawiłam. Przepraszam-powiedziałam nieco zawstydzona
-Nic się nie stało-odparł i dał mi buziaka w policzek
-Może wpadniesz do nas na kolacje w ramach przeprosin. Będzie mi bardzo miło. Co ty na to ?
-Jasne jak zapraszasz
-To o 19 bądź u Marco- po wypowiedzianych słowach Marco wyszedł z szatni i stał obok mnie
-To co idziemy ? -zapytał
-Tak tak, ale wiesz co musimy jeszcze wstąpić do sklepu bo zaprosiłam Roberta na kolację
-Nie ma sprawy. To chodźmy. Siema Lewy
-Cześć Reus, Hej Marika
-Do zobaczenia Robert-odrzekłam i powędrowałam w stronę samochodu
Po zrobionych zakupach pojechaliśmy prosto do domu. Zrobiłam kolację i naszykowałam się.
Ubrana w:
zeszłam na dół gdzie czekało na mnie już dwóch mężczyzn.
**********************************************************
Jest następny rozdział. Trochę się dzieję może wam się to spodoba, a może nie. Proszę o opinie pozostawioną w komentarzu. Bardzo wam Dziękuję za nominację do nagrody Liebster Award Blog. Bardzo mi z tego powodu miło. Mam nadzieję, że ktoś coś zostawi po sobie po przeczytaniu tego rozdziału.
Znów jestem bezsilna nie wiem co mam robić jak jej pomóc. To straszne uczucie kiedy ktoś Cię potrzebuję a ty jesteś bezradny. Nie wiem co mam myśleć łzy które wylewam w poduszkę nie pomagają w sumie to tylko mnie dołują, ale nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Jestem za słaba za wrażliwa. Po prostu jestem za bardzo sobą.
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuń