Ron Pope- A drop in the ocean

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 26 !

3 tygodnie później !

Minęły 3 cholernie długie tygodnie. W tym czasie wyjechałam do Polski do rodziny chociaż szczerze mówiąc nie mam pojęcia po co to robiłam. Rodzice jak zwykle zapracowani, a wszyscy przyjaciele są w Dortmundzie. Ostatni tydzień spędziłam na rozmyśleniach nad tym jak się im wytłumaczyć z tego, że się nie odzywałam. Postanowiłam, że wyjaśnię to sprawami rodzinnymi i tym, że byłam strasznie zajęta by oddzwonić lub nawet napisać. Tak pomyślałam wchodząc na pokład samolotu. Zajęłam wyznaczone miejsce i czekałam, aż maszyna wzbije się w górę. Po chwili obok mnie usiadła kobieta z córką na oko z 15 lat była 
smutna jej oczy wyglądały tak jakby za chwilę miał z nich wypłynąć strumień łez, lecz ona nie płakała wpatrywała się w podłogę i czekała aż samolot się wzniesie. Po chwili maszyna ruszyła, a jej mama (tak sądzę) gdzieś poszła zostawiając dziewczynę ze mną.
-Przepraszam co się stało ? -spytałam bezinteresownie 
-Czy my się znamy ? 
-Nie, ale jak Cię tak obserwuję to widzę że jest coś nie tak 
-To przestań nic mi nie jest zajmij się swoim życiem 
-Jasne przepraszam tylko spytałam- odparłam i włączyłam muzykę w słuchawkach 
Po jakichś 10-u minutach poczułam czyjś dotyk na ramieniu.To była ona ta dziewczyna z którą rozmawiałam. Zdjęłam słuchawki i odwróciłam twarz w jej stronę.
-Przepraszam- powiedziała i spojrzała na mnie 
-Nie masz za co przepraszać nie powinnam się wtrącać 
-A ja nie powinnam tak ostro reagować 
-Naprawdę nic się nie stało, nie przejmuj się 
-Jasne łatwo powiedzieć kiedy nie wiesz czy się jutro obudzisz- powiedziała i po jej policzku spłynęła łza 
-Słucham ? 
-Mam białaczkę już niewiele mi zostało, może tydzień może nie. Organizm przestał przyjmować chemię- odparła i wbiła wzrok w podłogę 
-Tak mi przykro naprawdę- powiedziałam i usiadłam obok niej 
-Niepotrzebnie to przecież nie twoja wina. Po prostu jestem cholernie zła na to, że to właśnie mnie spotkało. Mam 15 lat chłopcy, szkoła, przyjaciele, marzenia wszystko na nic. A ja tak bardzo chciałam to wszystko zrobić zakochać się, skończyć szkołę, znaleźć prawdziwych przyjaciół, spełnić marzenia.A teraz przez tą cholerną białaczkę wyglądam jak idiotka czuję się jak śmieć i każdego dnia boję się o jutro.
-Przestań nie możesz tak mówić ! Jesteś piękną dziewczyną, wspaniałą osobą i musisz wierzyć, że Ci się uda. Rozumiesz ? 
-Nie nic już nie będzie takie samo takie jak wcześniej-odparła i wtuliła głowę w moje ramiona 
-No już nie płacz. Opowiedz mi lepiej o swoich marzeniach
-Moim największym marzeniem jest spotkać piłkarzy z Borussi Dortmund, dlatego między innymi wybrałam lekarza w Dortmundzie.
-A wiesz, że to się da załatwić. Jak twoja mama przyjdzie do się dogadamy jak dla mnie możesz jeszcze dzisiaj wszystkich poznać- powiedziałam i się uśmiechnęłam 
-Naprawdę ? Dziękuję Bardzo- powiedziała i się jeszcze bardziej do mnie przytuliła 
Lot minął bez komplikacji przez całą podróż rozmawiałam z nowo poznaną dziewczyną która miała na imię Zuza. Po wyjściu od razu udaliśmy się do domu Marco Reusa. Ja weszłam pierwsza, a Zuza czekała podparta o swoja mamę. Weszłam do środka i od razu zobaczyłam uśmiech Marco.
-Marika jesteś jak się cieszę
-Ja też ja też, ale nie czas teraz na wygłupy mam do Ciebie prośbę 
-Pewnie jaką ? 
-Kiedy zaczynasz trening ? 
-Właśnie miałem wychodzić
-To się świetnie składa. W samolocie poznałam dziewczynę chorą na białaczkę i jej marzeniem jest być na waszym treningu spełnisz marzenie ? 
-Oczywiście chodźmy- odparł i pociągnął mnie za sobą
Wyszliśmy przed budynek i podeszliśmy do stojących na ulicy Zuzy i jej mamy Ani.
-Dzień Dobry jestem Marco Reus 
-A ja Zuza Olszewska strasznie miło mi Cie poznać- odparła bardzo powoli 
-Mi Ciebie również. Chodźmy do samochodu i jedźmy na ten trening
Po jakichś 25-u minutach byliśmy przed stadionem. Weszliśmy do środka i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Roberta jeszcze nie było. Szczerze nie chciałam na razie z nim rozmawiać więc poszłam od razu w stronę murawy i ławki rezerwowych. Po 10-u minutach od rozpoczęcia treningu zjawił się spóźniony Robert. 
-Cześć Marika strasznie tęskniłem 
-Cześć tak ja też 
-Nie jesteś zadowolona z tego że mnie widzisz przynajmniej odnoszę takie wrażenie
-Nie chcę o tym rozmawiać Robert
-Ale o czym Ty nie chcesz rozmawiać ? O nas ? O naszych relacjach ? Marika ? 
-Robert to wszystko się za szybko potoczyło ja nie nadążam. Ty Marco Natan to jest dla mnie cholernie trudne 
-Myślałem, że sprawa z Natanem jest skończona. Rozstaliście się w końcu ? On Cię zdradził Marika tego się nie wybacza ? 
-Proszę Cię nie mów mi co mam robić
-Kochasz go Marika ? Kochasz ? -pytał Robert patrząc na mnie 
Milczałam nic nie odpowiedziałam tylko ślepo wpatrywałam się w murawę stadionu.
-Dobra wiesz co widzę, że naprawdę to wszystko było za szybko. Ty go kochałaś, kochasz i zawsze będziesz, a ja nie chcę brać w tym udziału 
-Nie prawda tak nie jest 
-To powiedz, powiedz, że go nie kochasz 
-Nie mogę 
-No właśnie nie możesz to wszystko wyjaśnia.Zapomnij o tym co było między nami o ile już tego nie zrobiłaś
-Przestań jak wgl możesz tak mówić 
-Mogę bo widzę jak jest. Nawet nie wiesz jak za Tobą... zresztą nie ważne. Zapomnij ja też zapomnę i będzie tak jakby się nic nie wydarzyło- powiedział i odszedł w kierunku Nuriego Sahina.
Czułam, że do oczu napływają mi łzy, których nie mogę pohamować. Na dodatek Zuza wpatrywała się w moja postać. Wciągnęłam mocno powietrze do płuc i ruszyłam w jej stronę.
Po skończonym treningu Zuza zebrała autografy i zdjęcia. Od razu po tym odwiozłam ją razem z Marco do szpitala i wzięłam jej nr telefonu. Po około pół godziny byliśmy w domu na dworze panował lekki półmrok. Usiedliśmy z Marco na kanapie i włączyliśmy Tv.
-Marika może mi powiesz gdzie przez ten czas byłaś ? 
-Trochę w hotelu a trochę w Polsce pojechałam odwiedzić rodziców
-I jak udały się odwiedziny ? 
-Oboje są zapracowani siedziałam po prostu sama w domu nie wydając pieniędzy na hotel- odparłam przyciągając kolana pod brodę
-I jak Ci tam było beze mnie ? Tęskniłaś chociaż troszeczkę ? 
-No tak troszeczkę-powiedziałam i spojrzałam na blondyna z uśmiechem 
-Przepraszam Cię, ale chcę się położyć wcześniej ten dzień był męczący- odparłam i pocałowałam piłkarza w policzek po czym udałam się na górę 
Wykąpałam się i położyłam się spać. Około 2:00 zadzwonił telefon. Śpiącym głosem przywitałam rozmówcę.
-Słucham ? 
-Przepraszam, że teraz dzwonię, ale mam pani coś do przekazania pani Mariko 
-O co chodzi? I kto mówi wgl ?- spytałam nieco zmieszana 
-Chodzi o Zuzę lekarze uważają, że to jej ostatnia noc na tym świecie i chcę się z panią pożegnać. Ja wiem, że to niedorzeczne, ale chcę aby pani do niej przyjechała
-Ależ nie ma problemu za pół godziny będę-odparłam i odłożyłam słuchawkę
Ubrałam się przeczesałam włosy i umyłam twarz. Zeszłam po cichu na dół i zamówiłam taxówkę. Po jakichś 30-u minutach byłam w szpitalu. W sali czekała już na mnie Zuza.
-Jesteś tak się cieszę 
-Jak mogłam nie przyjechać no jak ? 
-Nie wiem poznaliśmy się dopiero dzisiaj a Ty dla mnie już tyle zrobiłaś
-Nie ma sprawy naprawdę
-Dziękuję strasznie Dziękuję 
-Weź przestań nic takiego nie zrobiłam
-Zrobiłaś i to dużo, ale teraz tak odbiegając od tematu przepraszam, że pytam, ale ten Robert on Cie kocha prawda ?
-Co ? Skąd Ci to przyszło do głowy ? -spytałam 
-Widziałam jak na Ciebie patrzył- powiedziała z wielkim bólem jakby to były jej ostatnie słowa jakie wypowiedziała
-To tylko przyjaciel nic więcej
-To ktoś więcej niż przyjaciel, nie pozwól mu odejść, nie pozwól-powiedziała i puściła moją dłoń, jej powieki opadły, a oddech przestał być słyszalny 
-Doktorze ! Doktorze ! -zaczęłam panicznie krzyczeć mimo później godziny 
Po chwili do sali wpadło dwóch mężczyzn w białych kitlach. Wyprowadzili mnie z sali i usadowili na krześle. Obok mnie siedziała pani Ania płakała nic nie mówiła tylko płakała. Po moich policzkach też zaczęły spływać łzy. Cała się trzęsłam nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego ludzie w tak młodym wieku muszą umierać ? Co oni takiego zrobili, czym sobie zasłużyli ?- powtarzałam ciągle te same pytania w głowie 

***********************************************************
Jest w końcu następny rozdział. Marika wraca z nowymi przeżyciami i planami na przyszłość. Czy poradzi sobie z tym i czy nie pozwoli odejść Robertowi ? Czy nie zapomni o nim i nie wyrzuci z pamięci wszystkich wspaniałych chwil spędzonych u jego boku ? Jeszcze sama tego nie wiem, ale wiem na pewno, że jesteście wspaniali Dziękuję za wyświetlenia i komentarze :*
Zachęcam wszystkich do obejrzenia filmu pt: ,,Ósmoklasiści nie płaczą,,

2 komentarze:

  1. Rewelacyjny <3 Czekam na dalsze rozdziały :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Bardzo to wiele dla mnie znaczy <3 Niedługo następny

    OdpowiedzUsuń