-Marika jak ty pięknie wyglądasz-przywitał mnie ciepło Robert
-Po prostu olśniewająco-dodał Marco
-Chłopaki przesadzacie, ale i tak Dziękuję-odparłam i lekko dygnęłam
Podeszłam do stołu gdzie czekała na nas kolacja Marco odsunął mi krzesło i pocałował delikatnie w policzek.
-Smacznego-odezwałam się pierwsza i zabrałam się do jedzenia
-Dziękujemy i nawzajem-odpowiedzieli równocześnie Robert i Marco po czym wszyscy troje wybuchnęliśmy śmiechem
Po około pół godziny kolacja była zjedzona. Posprzątaliśmy ze stołu i przenieśliśmy się do salonu z butelką wina.
-Kolacja była wyśmienita chyba częściej muszę do was wpadać-powiedział Lewy siadając na kanapie obok mnie
-Zapraszamy nie mamy nic przeciwko-odpowiedziałam za Marco
-A właśnie Robert jak tam z Anią wyjaśniliście sobie wszytko-zapytał Marco biorąc do ręki kieliszek z winem
-Przecież wiesz jaka jest sytuacja co ja mam z nią wyjaśniać o czym mam z nią rozmawiać i jak?-zapytał Robert z irytacją w głosie
-Spokojnie stary nie denerwuj się tak
-Marco przecież wiesz że temat Ani jest dla mnie drażliwy to po co zadajesz takie bezsensowne pytania
-No przepraszam bardzo, ale miesiąc temu nic nie zapowiadało tego kochaliście się i to bardzo świata poza sobą nie widzieliście-powiedział Reus
-Znam ten ból-wykrzyczałam w myślach
-Tak jeszcze miesiąc temu kochałem ją i uważałem że jest jedyną dziewczyną w moim życiu, a 9 marca wszytko się spieprzyło
-A co się wtedy stało jak można wiedzieć?-zapytałam cicho
-Wróciłem z wyjazdowego meczu dzień wcześniej i zobaczyłem ja z jakimś sukinsynem w łóżku
-Strasznie mi przykro Robert
-Tak wiem wiem mi też i to cholernie, ale skończmy ten temat bo się zaraz zrobi jak na stypie a nie na miłym spotkaniu towarzyskim
-Oczywiście proszę pana-krzyknął blondyn i zasalutował
Rozmawialiśmy jeszcze przez co najmniej godzinę. Kiedy skończyły nam się tematy Robert zadzwonił po taksówkę i wyszedł z domu żegnając się ze mną i Marco. Ja byłam strasznie zmęczona dlatego wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć ciągle myślałam o rozmowie Marco z Robertem o tym co napastnik mówił o Ani. Jak bardzo go zraniła i jak przez nią cierpiał. Znakomicie znałam jego ból przecież ja też niecałe 3 tygodnie temu przechodziłam to samo z Natanem. Tylko o ile się nie mylę on za nią nie tęskni a mi cholernie brakuję Natana. Nie ma nocy żebym chodź na chwilę nie powróciła myślami do wspomnień z przed miesiąca kiedy byliśmy cudowną i kochająca się parą.
Tylko dlaczego? Dlaczego tak się dzieję ? Dlaczego nie mogę tak po prostu o nim zapomnieć?-zadawałam sobie ciągle te same pytania
Jestem chyba nad zwyczajniej w świecie pustą idiotką.
Równo o godzinie 9:00 zadzwonił mój budzik. W sumie to miałam już wcześniej wstać bo z dołu dochodziła mnie rozmowa a raczej kłótnia dwóch mężczyzn. Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie szlafrok. Zeszłam na dół i stanęłam jak sparaliżowana. Przed domem stał Natan i wykłócał się z Marco.
-Nie rozumiesz koleś wynocha stąd już w tej chwili-krzyczał Marco
-Pójdę tylko daj mi porozmawiać z Mariką
-No widzę że Ciebie to już w zupełności popierdoliło. Opowiadała mi o tobie nie chcę Cię znać rozumiesz ?
-To niech mi to powie w twarz niech to udowodni
-Ona nic ci nie musi udowadniać. Spieprzyłeś to a teraz wypierdalaj- powiedział blondyn z wściekłością
-Ja nie chciałem rozumiesz nie chciałem jej skrzywdzić
-Ale to zrobiłeś za późno znikaj
-Nie proszę daj mi z nią porozmawiać wyjaśnić. To była chwila słabości, ale ja ja kochałem i nadal ją kocham
-Przestań pieprzyć rozumiesz przestań-krzyknęłam ze łzami w oczach i pobiegłam na górę, Marco wypchnął Natana i zamykając drzwi pobiegł za mną do pokoju.
Ja szybko wzięłam nową żyletkę z szuflady i zaczęłam robić nowe blizny.
Nienawidzę Cię rozumiesz nienawidzę Tak Bardzo mnie ranisz-krzyczałam i robiłam nowe kreski a krew która spływała po moich dłoniach zabarwiała na czerwona śnieżnobiałą pościel
-Boże Marika co ty wyprawiasz? Przestań kochanie słyszysz przestań-krzyczał Marco z bezradności
-Nie mogę rozumiesz nie mogę to za bardzo mnie boli za bardzo rani ja już nie potrafię
-Potrafisz Marika potrafisz ja w Ciebie wierzę oddaj proszę mi ta żyletkę
-Nie mogę Marco przepraszam
-Możesz Marika proszę Cię pomogę Ci-mówił Marco przez łzy swoją drogą nie widziałam jeszcze faceta który by tak płakał
-Ale...-nie dokończyłam już bo nie miałam siły żyletka którą trzymałam w ręce wypadła i wbiła się w pościel a ciepłe dłonie blondyna gładziły moje plecy
-Pomogę Ci Marika tak bardzo mi na tobie zależy
Nie mogłam nic powiedzieć strach i smutek odebrał mi mowę. Byłam inna już nie byłam sobą nie byłam tą dziewczyna sprzed lat. Marco na chwilę wypuścił mnie z objęć i pobiegł do łazienki po apteczkę. Szybko opatrzył moje ręce i zabandażował rany tak aby nie były widoczne.
-Przepraszam Cię masz przeze mnie same kłopoty-powiedziałam kiedy skończył
-Nie prawda nie mów tak, ale mam do Ciebie jedną prośbę mogę ?
-Tak a co to takiego ?
-Nie tnij się księżniczko
*************************************************************************
Jest kolejny rozdział taki może mało nastrojowy do świąt, ale nie miała pomysłu. Ostatnio jakos mi sie wszystko wali. Nie mam siły na nic po prostu totalna katastrofa. Mam nadzieję że przynajmniej w te święta trochę odpocznę chociaż jak pomyślęo tym że mam składać życzenia osobom których nienawidzę to po prostu mnie skręca. Po świątach Nowy Rok macie już jakieś postanowienia noworoczne ? Ja mam ale szczerze mówiąc wątpie w pozytywny efekt.
Kończąc ostatni wpis przed świątami życze Wam: Wszystkiego co najlepsze spełnienia najskrytszych marzeń więcej dni kiedy na waszych twarzach będzie gościł uśmiech sukcesów w szkole pracy i w życiu prywatnym radzenia sobie z problemami nawet wtedy kiedy nie jest to proste i szukania najlepszej drugiej połówki kochającej i szczęśliwej żębyście przy niej odnaleźli prawdziwe szczęście i czego sobie tylko życzycie kochani :*
Pozdrawiam ciepło i świątecznie O..... *-*
Ron Pope- A drop in the ocean
niedziela, 22 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
Rozdział 18 :*
Po moich rękach zaczęła spływać krew. Nienawidziłam siebie za to co w tym momencie robiłam. Nie chciałam się okaleczać, ale to w jakiś sposób mi pomagało. Nie umiałam sobie poradzić z rzeczywistością gnębiła mnie przeszłość i przerażała przyszłość. Z każdym dniem przestawałam w siebie wierzyć. Już i tak nie raz chciałam z tym skończyć, skończyć z tym pierdolonym światem, ale byłam za słaba. Takie osoby jak ja mają przesrane w życiu- pomyślałam robiąc kolejną ranę
Zamknięta w ciemnym pokoju wylewałam łzy i krople krwi. Jestem beznadziejna do niczego-pomyślałam patrząc na moje okaleczone ręce. Schowałam żyletkę i położyłam się na boku.
Przez pół nocy płakałam trzymając w ręku zdjęcie chłopaka. Rano do moich drzwi zapukał Marco.
-Marika mogę wejść?-zapytał łagodnie
-Tak proszę-odpowiedziałam po czym szybkim gestem wytarłam opadające łzy
-Co się dzieję? Słyszałem, że przez całą noc płakałaś?-zapytał a mnie zamurowało
-To tylko straszny ból głowy. Nic się nie dzieję nie martw się-oznajmiłam spoglądając w drzwi
-Nie wierzę Ci powiedz mi prawdę, Marika zaufaj mi-powiedział piłkarz obejmując mnie
-Nie mogę nie umiem nie potrafię-krzyknęłam i wybiegłam z pokoju z wilgotną twarzą
Chciałam się zamknąć w łazience i już nigdy nie wychodzić, ale wiedziałam, że tak nie mogę. Nie potrzebnie nakrzyczałam na Marco przecież on nic nie zrobił, a ja wyrzuciłam z siebie swoje złości.
Po pół godziny zeszłam na dół ubrana uczesana z lekkim makijażem. Podeszłam do Marco łapiąc jego dłoń i odwracając ku sobie.
-Przepraszam strasznie Cię przepraszam-powiedziałam cichutko
-Przestań wiesz, że nic się nie stało. Ja się tylko o Ciebie martwię i chcę ci pomóc-odparł i mnie mocno przytulił.
-Dziękuję jesteś taki....-nie dokończyłam bo znów ktoś mi przerwał
-Przepraszam to pewnie Robert, umówiłem się z nim na trening-powiedział i poszedł otworzyć
Ja szybkim ruchem otarłam łzy. I dołączyłam do piłkarza.
-Cześć Marika-przywitał mnie uśmiechnięty Robert
-Hej-odparłam i natychmiast mój nastrój zmienił wyraz
-Wejdź do środka mamy jeszcze trochę czasu-zaprosił Marco
-Jak tak nalegasz. To z przyjemnością-odpowiedział Lewy i wkroczył do mieszkania
Minęła dłuższa chwila wypiliśmy kawę i zjedliśmy razem śniadanie. Nie wdrażaliśmy się w dłuższe rozmowy tylko krótkie wymiany zdań.
-Widzę, że nie w humorze ?-zapytał Robert kiedy Marco wyszedł do salonu
-Bywa takie życie-odparłam dokańczając kawę
-Martwię się o Ciebie Marika-odrzekł, ale nie zdołał nic dopowiedzieć bo przerwał mu dźwięk mojego sms-a
Kiedy otworzyłam wiadomość myślałam, że zemdleję. To był sms od Natana.
Marika strasznie za Tobą tęsknie. Kocham Cię. Twój Natan :*
Po przeczytaniu sms-a pobiegłam na górę zatrzaskując za sobą drzwi.
-Lewy cholera nie można Cię nawet na chwilę zostawić-krzyczał Marco na napastnika
-Opanuj się to nie moja wina. Przeczytała chyba jakiegoś sms-a i wybiegła-nie spinaj dupy
-Cholera tak się o nią martwię ciekawe kto wyrządza jej taką krzywdę-powiedział blondyn.
Po krótkiej czasie Robert wyszedł a Marco stał przy drzwiach do mojego pokoju.
Po krótkiej czasie Robert wyszedł a Marco stał przy drzwiach do mojego pokoju.
-Marika kochanie otwórz drzwi, porozmawiaj ze mną-prosił Marco pukając delikatnie
-Zostaw mnie chcę zostać sama-odparłam z płaczem
Jednak Marco miał gdzieś moje słowa i wpadł do pokoju.
-Nie zostawię bo jesteś dla mnie najważniejsza-odparł i położył się obok
-Nie jestem, ja ja jestem nikim zerem rozumiesz. Nic i nikt już mi nie pomoże. Nie umiem nie potrafię sobie z tym poradzić wszytko mnie przerasta-mówiłam przez łzy
-Przestań słyszysz jesteś wyjątkowa martwię się o Ciebie. Chcę żebyś była szczęśliwa i czuła się bezpieczna przy mnie-powiedział i zaczął ocierać moje łzy
-Dziękuję, że jesteś
-Nie ma sprawy. A tak wgl to co się stało dlaczego wybiegłaś ?
-Nie opowiadałam Ci jeszcze tego bo to mnie przerasta, ale dłużej nie mogę. Muszę Ci to powiedzieć.
-W końcu zamieniam się w słuch
-Przed przyjazdem do Dortmundu zerwałam ze swoich chłopakiem Natanem. Kochałam go i nadal coś do niego czuję, ale po tym co mi zrobił nie mogłam dłużej na niego patrzeć. A wczoraj jak szłam do galerii zobaczyłam go wszystko wróciło. Dlatego tak się zachowywałam. A dzisiaj rano przyszłam mi sms że tęskni i mnie kocha. A ja jestem nie fair w stosunku do samej siebie. Bo z jednej strony go nienawidzę a z drugiej jest między nami jakiś uczucie. Nie wiem co mam robić nie radzę sobie Marco.
-Spokojnie jakoś sobie z tym poradzimy tylko nie płacz szkoda takiej pięknej twarzy.
-Przestań Marco
-Dobrze już dobrze, nie będę. Może musisz z nim porozmawiać i wyjaśnić tą sytuacje która jest między wami ?-zaproponował chłopak
-Nie wiem sama nie wiem czy jestem na to gotowa-odparłam wpatrując się w podłogę
-Oczywiście to jest twoja decyzja nie będę naciskał, ale teraz już się nie smuć proszę
-Postaram się
-I jeżeli jest coś nie tak to mów mi o tym pomogę Ci zawsze możesz na mnie liczyć
-Wiem o tym, ale i tak Dziękuję :*
-Okey nie ma sprawy-odpowiedział i spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu
-Która godzina ?-zapytałam
-12:30 za pół godziny trening muszę się zbierać. A może pojedziesz ze mną i popatrzysz jak gramy ? -zapytał z wyraźnym uśmiechem
-Okey w sumie nie chcę mi się samej w domu siedzieć
-To się zbieraj czekam w samochodzie
Już po chwili byliśmy w drodze na stadion. Podróż minęła w ciszy nie przeszkadzało mi to mogłam pomyśleć i odpocząć. Jednak długo to nie trwało bo od domu Marco do stadionu jest 10 minut drogi.
-Jesteśmy-zakomunikował blondyn
-Ok-odparłam i wysiałam z samochodu
Dość szybkim krokiem podążyliśmy do drzwi. Marco poszedł w stronę szatni, a ja na trybuny. Chłopaki są fantastyczni- myślałam patrząc na wędrującą wśród nich piłkę. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do szatni a ja poszłam w stronę drzwi wejściowych. Pierwszy z szatni wyszedł Robert i od razu podążył w moja stronę.
-Cześć Marika-przywitał się z uśmiechem na twarzy
-Hej Robert
-Przepraszam, że pytam ale mam nadzieję że to nie przeze mnie wybiegłaś tak gwałtownie z kuchni?
-O Boże całkiem zapomniałam że Cię samego zostawiłam. Przepraszam-powiedziałam nieco zawstydzona
-Nic się nie stało-odparł i dał mi buziaka w policzek
-Może wpadniesz do nas na kolacje w ramach przeprosin. Będzie mi bardzo miło. Co ty na to ?
-Jasne jak zapraszasz
-To o 19 bądź u Marco- po wypowiedzianych słowach Marco wyszedł z szatni i stał obok mnie
-To co idziemy ? -zapytał
-Tak tak, ale wiesz co musimy jeszcze wstąpić do sklepu bo zaprosiłam Roberta na kolację
-Nie ma sprawy. To chodźmy. Siema Lewy
-Cześć Reus, Hej Marika
-Do zobaczenia Robert-odrzekłam i powędrowałam w stronę samochodu
Po zrobionych zakupach pojechaliśmy prosto do domu. Zrobiłam kolację i naszykowałam się.
-Nie jestem, ja ja jestem nikim zerem rozumiesz. Nic i nikt już mi nie pomoże. Nie umiem nie potrafię sobie z tym poradzić wszytko mnie przerasta-mówiłam przez łzy
-Przestań słyszysz jesteś wyjątkowa martwię się o Ciebie. Chcę żebyś była szczęśliwa i czuła się bezpieczna przy mnie-powiedział i zaczął ocierać moje łzy
-Dziękuję, że jesteś
-Nie ma sprawy. A tak wgl to co się stało dlaczego wybiegłaś ?
-Nie opowiadałam Ci jeszcze tego bo to mnie przerasta, ale dłużej nie mogę. Muszę Ci to powiedzieć.
-W końcu zamieniam się w słuch
-Przed przyjazdem do Dortmundu zerwałam ze swoich chłopakiem Natanem. Kochałam go i nadal coś do niego czuję, ale po tym co mi zrobił nie mogłam dłużej na niego patrzeć. A wczoraj jak szłam do galerii zobaczyłam go wszystko wróciło. Dlatego tak się zachowywałam. A dzisiaj rano przyszłam mi sms że tęskni i mnie kocha. A ja jestem nie fair w stosunku do samej siebie. Bo z jednej strony go nienawidzę a z drugiej jest między nami jakiś uczucie. Nie wiem co mam robić nie radzę sobie Marco.
-Spokojnie jakoś sobie z tym poradzimy tylko nie płacz szkoda takiej pięknej twarzy.
-Przestań Marco
-Dobrze już dobrze, nie będę. Może musisz z nim porozmawiać i wyjaśnić tą sytuacje która jest między wami ?-zaproponował chłopak
-Nie wiem sama nie wiem czy jestem na to gotowa-odparłam wpatrując się w podłogę
-Oczywiście to jest twoja decyzja nie będę naciskał, ale teraz już się nie smuć proszę
-Postaram się
-I jeżeli jest coś nie tak to mów mi o tym pomogę Ci zawsze możesz na mnie liczyć
-Wiem o tym, ale i tak Dziękuję :*
-Okey nie ma sprawy-odpowiedział i spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu
-Która godzina ?-zapytałam
-12:30 za pół godziny trening muszę się zbierać. A może pojedziesz ze mną i popatrzysz jak gramy ? -zapytał z wyraźnym uśmiechem
-Okey w sumie nie chcę mi się samej w domu siedzieć
-To się zbieraj czekam w samochodzie
Już po chwili byliśmy w drodze na stadion. Podróż minęła w ciszy nie przeszkadzało mi to mogłam pomyśleć i odpocząć. Jednak długo to nie trwało bo od domu Marco do stadionu jest 10 minut drogi.
-Jesteśmy-zakomunikował blondyn
-Ok-odparłam i wysiałam z samochodu
Dość szybkim krokiem podążyliśmy do drzwi. Marco poszedł w stronę szatni, a ja na trybuny. Chłopaki są fantastyczni- myślałam patrząc na wędrującą wśród nich piłkę. Po dwóch godzinach wszyscy rozeszli się do szatni a ja poszłam w stronę drzwi wejściowych. Pierwszy z szatni wyszedł Robert i od razu podążył w moja stronę.
-Cześć Marika-przywitał się z uśmiechem na twarzy
-Hej Robert
-Przepraszam, że pytam ale mam nadzieję że to nie przeze mnie wybiegłaś tak gwałtownie z kuchni?
-O Boże całkiem zapomniałam że Cię samego zostawiłam. Przepraszam-powiedziałam nieco zawstydzona
-Nic się nie stało-odparł i dał mi buziaka w policzek
-Może wpadniesz do nas na kolacje w ramach przeprosin. Będzie mi bardzo miło. Co ty na to ?
-Jasne jak zapraszasz
-To o 19 bądź u Marco- po wypowiedzianych słowach Marco wyszedł z szatni i stał obok mnie
-To co idziemy ? -zapytał
-Tak tak, ale wiesz co musimy jeszcze wstąpić do sklepu bo zaprosiłam Roberta na kolację
-Nie ma sprawy. To chodźmy. Siema Lewy
-Cześć Reus, Hej Marika
-Do zobaczenia Robert-odrzekłam i powędrowałam w stronę samochodu
Po zrobionych zakupach pojechaliśmy prosto do domu. Zrobiłam kolację i naszykowałam się.
Ubrana w:
zeszłam na dół gdzie czekało na mnie już dwóch mężczyzn.
**********************************************************
Jest następny rozdział. Trochę się dzieję może wam się to spodoba, a może nie. Proszę o opinie pozostawioną w komentarzu. Bardzo wam Dziękuję za nominację do nagrody Liebster Award Blog. Bardzo mi z tego powodu miło. Mam nadzieję, że ktoś coś zostawi po sobie po przeczytaniu tego rozdziału.
Znów jestem bezsilna nie wiem co mam robić jak jej pomóc. To straszne uczucie kiedy ktoś Cię potrzebuję a ty jesteś bezradny. Nie wiem co mam myśleć łzy które wylewam w poduszkę nie pomagają w sumie to tylko mnie dołują, ale nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Jestem za słaba za wrażliwa. Po prostu jestem za bardzo sobą.
środa, 11 grudnia 2013
Libster Award Blog
Zostałam nominowana do Liebster Award Blog od Tia Alexis
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować boga, który Cię nominował.
Moje nominacje:
Pytania od Tia Alexis *-*
1.Dlaczego postanowiłaś założyć bloga ?
To była spontaniczna decyzja wcześniej o tym nie myślałam. Jakoś tak wyszło, że zaczęłam i nie mogę skończyć :*
2. Ila masz lat ?
Mam 13 lat
3. Kim chcesz być za parę lat ?
Dokładnie jeszcze nad tym nie myślałam, ale swoją przyszłość wiążę ze sportem <siatkówka>
4.Jakie jest twoje życiowe marzenie ?
Ciii to tajemnica ...
5. Najładniejsze imię dla chłopaka?
Nie mam jednego, ale gdybym musiała wybrać to bardzo podoba mi się Alan
6.Jaki jest najlepszy wiek do małżeństwa twoim zdaniem ?
Nie za bardzo się orientuję w tych sprawach ale uważam że po 20 -u ale przed trzydziestką:D
7.Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Zdecydowanie słuchać muzyki i pisać dla Was *-*
8.Wolisz miasto czy wieś ?
Powiedzmy, że małe miasteczko, ale nie wieś :*
9.Jaki jest kolor twoich włosów ?
Ciemny blond :)
10.Ulubiony kolor ?
Zielony-Nadzieja musi być :*
11.Ulubiony cytat z filmu ?
"Tylko wariaci są czegoś warci" -Alicja w krainie Czarów
" Co ty wiesz o zabijaniu" - PSY
Moje pytania:
1.Twoje imię ?
2.Ile masz lat ?
3.Ulubiona piosenka?
4.Sposób na stres i smutek ?
5.Ulubiony owoc ?
6.Kolor oczu ?
7.Co jest największą wartością w Twoim życiu ?
8.Brunet vs Blondyn <chłopaki>
9.Bez czego nie mogłabyś żyć ?
10.Najlepsza książka ?
11.O spotkaniu z jaką osobą marzysz ?
Moje pytania:
1.Twoje imię ?
2.Ile masz lat ?
3.Ulubiona piosenka?
4.Sposób na stres i smutek ?
5.Ulubiony owoc ?
6.Kolor oczu ?
7.Co jest największą wartością w Twoim życiu ?
8.Brunet vs Blondyn <chłopaki>
9.Bez czego nie mogłabyś żyć ?
10.Najlepsza książka ?
11.O spotkaniu z jaką osobą marzysz ?
piątek, 6 grudnia 2013
Rozdział 17 :*
Obudziło mnie delikatne muśnięcie moich ust. Z lekkością otworzyłam powieki i ujrzałam obok mnie napastnika niemieckiej drużyny. Nie wiedziałam co mam zrobić czy wstać i zapytać co się wgl dzieję czy zostać.Bardzo odpowiadała mi ta druga opcja gdyż już dawno nie czułam z kimś takiej bliskości. Nie chciałam aby to się skończyło, pękło jak bańka mydlana, wyparowało z pamięci jak błogi sen po prostu nie chciałam.Moje oczy powędrowały w górę gdzie spotkały się z błękitem oczu Roberta.
Było tak wspaniale. Jednak coś w środku kazało mi dowiedzieć się co się stało.
-Witaj słońce-przywitał mnie z uśmiechem Lewandowski
-Cześć-odparłam równie radośnie
-Ale z Ciebie śpioch chciałem wstać i zrobić śniadanie, ale nie wiedziałem jak to uczynić i Cię nie obudzić-powiedział patrząc na mnie
-Miło. A tak ogólnie to możesz powiedzieć czy coś się tej nocy stało pomiędzy nami?-zapytałam
-Spokojnie nic między nami nie zaszło.Tańczyliśmy oglądaliśmy film popijając wino, jednak długo to nie potrwało bo ty od razu zasnęłaś-odpowiedział z uśmiechem
-Okey to dobrze-odpowiedziałam wstając z łóżka
Podążyłam w kierunku łazienki zahaczając o pokój Marco. Delikatnie zapukałam, ale nikt mi nie odpowiedział. Postanowiłam, że zajrzę do środka. Przestraszyłam się nikogo nie było, a łóżko wyglądało tak jakby piłkarz nie wrócił na noc do domu. Zbiegłam szybko na dół, aby poinformować o tym Roberta.
-Robert nie ma w pokoju Marco, wydaję mi się, że nie wrócił na noc do domu, a co jak mu się coś stało?-pytałam podenerwowana
-Spokojnie Marco to dorosły facet-pocieszał mnie Robert
-Tak, ale chyba wiesz jaki on jest-spojrzałam na niego ze ,,znakiem zapytania,, na twarzy
-Tak wiem wiem. Zaczekaj za...-nie zdążył dokończyć bo w drzwiach wejściowych stanął Marco
Ja nie wiele myśląc rzuciłam się na szyję piłkarza Borussi Dortmund.
-Marco jak ja się o Ciebie martwiłam, dlaczego nie przyszedłeś na noc do domu?-pytałam
-Ja? Byłem w domu, ale byliście tak sobą zajęci, że nawet mnie nie zauważyliście. Postanowiłem, że nie będę przeszkadzać więc przespałem się u Kuby i Agaty-odparł z uśmiechem
-Przecież to twój dom, a zresztą nie było w czym przeszkadzać-odrzekłam i skradłam mu buziaka
-Z mojej strony to inaczej wyglądało, ale nie to nie jestem strasznie głodny zrobisz coś do jedzenia piękna?-zapytał z błagalnym wyrazem twarzy
-Jasne tylko pójdę się odświeżyć i przebrać-rzuciłam w drodze po schodach
Weszłam do łazienki zabierając z pokoju ubrania umyta uczesana i w świeżych ubraniach zeszłam na dół. Obaj piłkarze rozmawiali o czymś strasznie zaciekle przy kuchennym stole. Ja nie pytałam tylko zabrałam się szybko za robienie śniadania. Po 10 minutach wszyscy spożywaliśmy kanapki i piliśmy ciepłą kawę i herbatę. Po skończonym śniadaniu Robert wstał od stołu.
-Dobra to ja się będę zbierać i tak już się nasiedziałem-powiedział ubierając kurtkę
-Nie szkodzi. Bardzo dziękuję, że mnie wczoraj odwiozłeś i posiedziałeś ze mną-odparłam i pocałowałam napastnika w policzek
-Nie ma sprawy. Możesz na mnie liczyć-powiedział i wyszedł podając rękę Marco
Ja zabrałam się za zmywanie po śniadaniu jednak nie obyło się bez pytań ze strony Marco.
-I jak tam? Coś się wydarzyło? Chyba się pogodziliście?-zapytał ze śmiechem
-Przestań Marco nic się nie wydarzyło w nocy jeżeli o to ci chodzi
-Czy ja coś mówię?
-No wgl dlaczego twoja każda myśl musi być z podtekstem?
-Proszę Cię moja, nie obrażaj mnie kochanie
Wtedy oboje zaczęliśmy się śmiać. Marco jest świetnym facetem zawsze umie mnie pocieszyć i wysłuchać. Takiego chłopaka to ze świecą szukać-pomyślałam wycierając naczynia
-Wiesz co ja wychodzę porozglądam się po mieście głównie po galeriach handlowych poszukam jakiś fajnym ubrań może coś kupię okey?-zapytałam
-Jasne ja też zaraz wychodzę na trening. To może się spotkamy o 15:00 pod stadionem? Co ty na to?-zapytał jak zwykle z uśmiechem na twarzy
-Jasne nie ma problemu-rzuciłam łapiąc ze stołu telefon i klucze
Wyszłam z domu Marco. Postanowiłam, że pójdę do ostatnio poznanej galerii handlowej. Szłam około 10-u minut nagle coś przykuło moją uwagę w sumie to bardziej precyzyjnie to ktoś. Po drugiej stronie ulicy szedł chłopak na oko okołu 20 lat strasznie przystojny i strasznie bliski mojemu sercu. Z tego wszystkiego niemal upadłam. Usiadłam na pobliskiej ławce i powędrowałam wzrokiem w stronę mężczyzny.
Tak to był on to na pewno był on tylko co tu mógł robić. Jak się dowiedział jak?-zadawałam sobie jedno i to samo pytanie. Jednak większą część umysłu zagracały moje wspomnienia. Moje najszczęśliwsze dni pod słońcem, które spędziłam własnie przy nim. Nagle przed oczami zobaczyłam jego twarz jak zawsze uśmiechniętą i kochającą czułą i troskliwą.Wróciły wspomnienia, które tak bardzo starałam zatuszować zapomnieć wyrzucić z pamięci. Jednak to było silniejsze ode mnie w tej chwili dotarło do mnie, że ja nadal coś do niego czuję i to nie jest współczucie za to co przeszedł po rozstaniu ze mną. To było coś więcej poczułam, że moje serce zaczyna szybciej bić, a z każdym uderzeniem po policzku spływa łza. Uczucie, którym go darzyłam myślałam, że już dawno wygasło. Myliłam się tak strasznie się myliłam.Nie mogłam uwierzyć w to się teraz dzieję w mojej głowie. Co ja sobie wyobrażałam przecież już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Już nigdy nie poczuję smaku jego delikatnych ust, troski w jego każdym objęciu, szeptaniu słów ,, Kocham Cię ,, do mojego ucha. Już nigdy więcej-pomyślałam i spojrzałam za siebie. Chwilę mi zajęło zanim się uspokoiłam i otarłam łzy. Jego widok wywołał na mojej skórze dreszcze, a w mojej głowie wspomnienia. Tak bardzo tego nie chciałam. Nie chciałam, żeby więcej mnie krzywdził, chociaż z drugiej strony pragnęłam chodź na chwilę znaleźć się w jego objęciach być chodź na chwilę potrzebna i szczęśliwa.
Spojrzałam na zegarek była 13:20. Postanowiłam, że pójdę szybko do galerii i zrobię zakupy tylko w jakimś markecie, a za ubraniami porozglądam się kiedy indziej. I tak minęła godzina. Wyszłam z galerii kierując się w stronę stadionu. Po jakiś 30-u minutach byłam przed stadionem. Czekałam około 10-u minut na Marco. Kiedy go zobaczyłam od razu chciałam mu o tym powiedzieć, ale nie mogłam przecież on by nie zrozumiał nikt nie rozumie nawet ja sama tego co się ze mną dzieję.
-Cześć piękna-rzucił chłopak podchodząc do mnie
-Hej-odpowiedziałam z nieznanym mi dotąd wyrazem twarzy
-Co się stało Marika? Jesteś jakaś inna?-zapytał Marco ze smutkiem
-Nie nic się nie stało. Jest okey zawsze jest-odpowiedziałam i spojrzałam na idącemu ku nam Roberta
-Cześć Marika-przywitał się uśmiechnięty napastnik
-Cześć-odpowiedziałam, a w mojej głowie zawirował cały świat miałam wrażenie, że zaraz upadnę
-To jakie plany na dzisiaj?-zapytał Marco
-Strasznie Cie przepraszam, ale chyba nic z tego nie wyjdzie słabo się czuję. Pójdę do domu i się położę, a ty jak chcesz idź z Robertem-odrzekłam i pocałowałam obu piłkarzy
-Nie żartuj nawet.Idę z Tobą-odparł Marco łapiąc mnie za rękę
-Dziękuję-odpowiedziałam i ruszyłam w stronę domu
Po jakiś 30-u minutach byliśmy w domu. Zdjęłam szybko kurtkę i już leżałam w moim pokoju na łóżku. Od razu po mojej twarzy popłynęły łzy. Nie umiałam udawać byłam za słaba za wrażliwa. Ten świat mnie przerastał nie umiałam sobie z tym poradzić, a moi bliscy o niczym nie wiedzieli. Nie mieli pojęcia, że każdej nocy z moich oczu wypływa strumień łez, że ciągle moje myśli krążą wokół Natana, że nienawidzę siebie za to kim jestem jaka jestem.Ja przecież tak bardzo go kocham tak bardzo-pomyślałam biorąc do ręki......
******************************************************************************
Jest kolejny rozdział teraz nieco krótszy bo nie mam weny a dawno już nic nie dodawałam. Mam nadzieję, że coś ktoś skomentuję i będę miała mały powód do radości bo teraz w moim życiu tego brakuję. Nie radzę sobie z rzeczywistością z osobami które mnie otaczaj. Nie umiem pomóc osobie na której mi strasznie zależy. Nie umiem nie potrafię. Tak bardzo siebie za to nienawidzę.
Spojrzałam na zegarek była 13:20. Postanowiłam, że pójdę szybko do galerii i zrobię zakupy tylko w jakimś markecie, a za ubraniami porozglądam się kiedy indziej. I tak minęła godzina. Wyszłam z galerii kierując się w stronę stadionu. Po jakiś 30-u minutach byłam przed stadionem. Czekałam około 10-u minut na Marco. Kiedy go zobaczyłam od razu chciałam mu o tym powiedzieć, ale nie mogłam przecież on by nie zrozumiał nikt nie rozumie nawet ja sama tego co się ze mną dzieję.
-Cześć piękna-rzucił chłopak podchodząc do mnie
-Hej-odpowiedziałam z nieznanym mi dotąd wyrazem twarzy
-Co się stało Marika? Jesteś jakaś inna?-zapytał Marco ze smutkiem
-Nie nic się nie stało. Jest okey zawsze jest-odpowiedziałam i spojrzałam na idącemu ku nam Roberta
-Cześć Marika-przywitał się uśmiechnięty napastnik
-Cześć-odpowiedziałam, a w mojej głowie zawirował cały świat miałam wrażenie, że zaraz upadnę
-To jakie plany na dzisiaj?-zapytał Marco
-Strasznie Cie przepraszam, ale chyba nic z tego nie wyjdzie słabo się czuję. Pójdę do domu i się położę, a ty jak chcesz idź z Robertem-odrzekłam i pocałowałam obu piłkarzy
-Nie żartuj nawet.Idę z Tobą-odparł Marco łapiąc mnie za rękę
-Dziękuję-odpowiedziałam i ruszyłam w stronę domu
Po jakiś 30-u minutach byliśmy w domu. Zdjęłam szybko kurtkę i już leżałam w moim pokoju na łóżku. Od razu po mojej twarzy popłynęły łzy. Nie umiałam udawać byłam za słaba za wrażliwa. Ten świat mnie przerastał nie umiałam sobie z tym poradzić, a moi bliscy o niczym nie wiedzieli. Nie mieli pojęcia, że każdej nocy z moich oczu wypływa strumień łez, że ciągle moje myśli krążą wokół Natana, że nienawidzę siebie za to kim jestem jaka jestem.Ja przecież tak bardzo go kocham tak bardzo-pomyślałam biorąc do ręki......
******************************************************************************
Jest kolejny rozdział teraz nieco krótszy bo nie mam weny a dawno już nic nie dodawałam. Mam nadzieję, że coś ktoś skomentuję i będę miała mały powód do radości bo teraz w moim życiu tego brakuję. Nie radzę sobie z rzeczywistością z osobami które mnie otaczaj. Nie umiem pomóc osobie na której mi strasznie zależy. Nie umiem nie potrafię. Tak bardzo siebie za to nienawidzę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)