Ron Pope- A drop in the ocean

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 10

Kiedy wysiedliśmy z windy dość szybkim tempem pomaszerowaliśmy w strone pokoju 119. Robert był nieco ździwiony moim zachowaniem ale nie pytał w tym momencie o nic. Kiedy drzwi się otworzyły ujrzałam na łóżku straszny bałagan. Drzwi balkonowe były otwarte najwidoczniej zapomniałam ich zamknac kiedy wychodziłam na spotkanie. Najgorsze było to, ze na łózku walały się zdjęcia moich rodziców moje i Natana. Szybkim ruchem zgarnęłam fotografie i schowałam je do torebki. Zamknęłam drzwi balkonowe i usiadłam na łózku zapraszając Roberta by zrobił to samo. 
Dlaczego uciekłas-zabrzmiał pytający ale łagodny głos Lewego
Dlaczego uciekłam a dlaczego miałam zostac-zapytałam oburzona
Co Marika o co czym ty mówisz. Chodzi Ci o to, ze nie poczekałem na Ciebie?-zapytał z sarkazmem
Nie nie chodzi mi o to-odparłam
No to w takim razie o co, zanim zdążyłem wrócić Ciebie juz tam nie było.
O czym rozmawiałes z łukaszem-zapytałam wprost
Co ja nie wiem o co chodzi1-powiedział spoglądając w podłoge
Doskonale wiesz o co mi chodzi.Mówiliście o jakies dziewczynie.Prawda? A tak szczegółowo to o dziewczynie Piszczka?-zapytał i tak znając odpowiedź na to pytanie
Nie mówiliśmy o niej-powiedział Robert piskliwym głosem
Proszę Cie przynajmniej ty mnie nie okłamuj rozmawialiście o niej Łukasz jest z nią. Ona była u niego w domu przed przyjazdem dlatego mówiłeś do kierowcy żeby pojechał na około żeby dłużej to trwało.Uważasz ze jestem skończona idiotką?-odparłam
Nie nikt tak nie uważa-powiedział podnoszą wzrok na mnie
To więc dlaczego ciągle mnie okłamujecie. Ja zaufałam Łukaszowi ale widze ze nie było warto-powiedziałam
Było ale to nie jest takie proste-odpowiedział Robert łapiąc mnie za rekę
Zostaw mnie ty tez taki jesteś dlaczego mi nie powiesz teraz prawdy?-zapytałam
Bo nie moge zrozum to jest mój kumpel nie mogę go zradzic-odpowiedział spoglądając na mnie jak bym go rozumiała
Tylko ze był mały problem ja mu nie wierzyłam. To wszytko było strasznie zagmatfane a ja nie chciałam tego więcej przezywać. Cały ten czas byłam okłamywana po prostu świetnie może to prawda jestem skończona idiotką. Bo jak inaczej to wytłumaczyć ciągle zakochuje się w niewłaściwych facetach.
Po chwili milczenia odezwał sie Robert:
Jest okey dlaczego sie nie odzywałas?-zapytał z nieco smutna miną
Wiesz co widze ze nie masz mi nic więcej do powiedzenia w takim razie wyjdź-powiedziałam i wskazałam palcem drzwi
Ale ,ale-nie skonczył dokończyć bo ja juz trzymałam klamkę
Nie ma żadnego ale wyjdx i proszę cie daj mi spokój-powiedziałam zamykając na nim drzwi.
Po chwili połozyłam się na łózku chowając głowę w poduszce. 
To jest koniec koniec mojej przygody w Dortmundzie wracam do domu-pomyslałam przekręcając się na bok
Wyjęłam telefon i napisałam do Natalii sms:
Twój brat to cholerny dupek nie chce go znać.
Po chwili zabrzmiał dźwięk mojego telefonu:
Marika co się stało?Dlaczego tak mówisz?-zapytała z niedowieżaniem
Bo taka jest prawda. Powiedz mi wiedziałaś że Łukasz jest jeszcze ze swoją dziewczyną?-zapytałam oburzona 
Nie nie wiedziałam mówił że z nia zerwał miesiąc temu-powiedziała nie wiedząc o co chodzi
No właśnie to nie zerwał jest z nią nadal. Dlatego nie chce go znać zaufałam mu a on mnie zranił-powiedziałam i sie rozłączyłam
Po chwili na komórkę przyszedł sms:
Tak mi przykro zaraz do niego zadzwonie i każe mu to wszytko wyjasnić.Natalia:)
Pewnie wszytko wyjasnić a co tu jest do wyjaśniania koleś ma inna dziewczynę i tyle w temacie. A ja jestem głupia bo się w nim zakochałam-myślałam oglądając rodzinne fotografie. 
Na każdych zdjęciach byłam uśmiechnięta nawet na tych z Natanem. Zresztą to było do przewidzenia wtedy kochaliśmy się jak mało kto a teraz się nienawidzimy. Nie wiem dlaczego ale nadal czuję żal do niego za to co mi zrobił myślałam że juz sie z tym uporałam ale to nie daje mi spokoju ciągle o tym myśle i zadaje sobie pytanie Co by było gdyby?. Ale tak najwidoczniej musiało być nie będę wiecznie szczęśliwa i zakochana. Chociaz to drugie jest możliwe tylko pytanie czy szczęsliwie zakochana? Rozmyślając nad tym spojrzałam pod łóżko leżało tam jeszcze jedno zdj. Na fotografi byłam ja i Natan odwróciłam na druga stronę i przeczytałam opis. Najszczęśliwasza para pod słońcem, a pod tym Zawsze będę Cie kochał Twój Natan. To było dołączone do mojego prezentu z okazji urodzin. Po przeczytanych słowach z oczu popłynęły mi łzy. Próbowałam sie uspokoić ale nie mogłam to było silniejsze ode mnie. Ja po prostu miałam problem i to nie taki zwykły. Ja wciąz bezgranicznie byłam zakochana w Natanie. Po tych słowach które jak sie okazało wypowiedziałam na głos chciałam się zapaś pod ziemie co ja wogóle wygaduje ten chłopak mnie tak zranił a ja go kocham miałam racje idiotka ze mnie. Pomyślałam wstając z łóżka i idąc do łazienki. Poprawiłam lekko makijaż i zeszłam na dół. Postanowiłam, że zejdę schodami był to jednak zły pomysl na góre wbiegał jakis dzieciak i wylał na mnie całego truskawkowego szejka myslałam że go zabije jednak nie miałam ochoty na tak drastyczne środki.Dlatego tylko powiedziałam żeby bardziej uważał i wyjęłam z torebki paczke chusteczek. Zaczęłam wycierać szejka z bluzy co mi zajęło troche czasu. Kiedy byłam już na dole po plamie nie było wielkiego śladu.Okazało się że to tylko mała plamka a większość napoju rozlała się na schody dzieki mojemu nadzwyczaj szybkiemy refleksowi. Poszłam do restauracji i zamowiłam kawę. Usiadłam przy pobliskim stoliku i zaczęłam czytać czasopismo które leżało obok. Była to gazeta sportowa o dziwo nic mnie w niej nie zainteresowało dlatego odłożyłam gazetę i zajęłam sie piciem wysmienitej kawy. Po chwili namysłu dołączyłam do rachunku butelkę czerwonego wina. Kiedy skończyłam schowałam wino do torby i ruszyłam w kierunku pokoju. W drodze powrotnej postanowiłam zrezygnować już ze schodów dlatego wsiadłam do windy i pojechałam na piętro z pokojem 119.Kiedy wysiadałam znów zobaczyłam tego chłopaka wchodził do pokoju obok mojego. No cóż bywa zreszta co mnie obchodzi jakiś dzieciak. Weszłam do środka wyjmując na stolik zakupione wcześniej wino. Otworzyłam je korkociągiem który zawsze przy sobie nosiłam był to prezent od Lenki. Wyjełam kieliszek z barku i sobie nalałam. Po chwili wyjęłam z torebki książkę i zatopiłam sie w lekturze popijając czerwono krwiste wino. Zbliżała się 23:00 a ja wciaż czytałam i piłam maleńkimi łyczkami . Nie lubilam alkocholu ale jeżeli miałam wybierać to wino było moim najulubienszym z alkocholi. Pierwsza butelka powoli sie kończyła dlatego zadzwoniłam do recepcji i poprosiłam o nastepną butelke tego alkocholu. Po chwili otworzyłam drzwi i odebrałam wino od młodego ale przystojnego kelnera. 
Dziekuje ślicznie powiedziałam i sie lekko uśmiechnełam
Nie ma za co do usług piękna-powiedział i odwzajemnił mój usmiech 
Zamknęłam drzwi i polałam sobie z nowo otworzonej butelki. Około 23:30 ktos zapukał do moich drzwi.
Czyżby był to ten przystojny kelner z uroczym uśmiechem, nie zamawiałam nastepnego wina-pomyslałam jednak w głębi duszy poczułam ciepło
Niestety pomyliłam się za drzwiami stał Robert z bukietem róż w ręcę.
Marika piłaś?-zapytał źdzwiony
A piłam, a nie moge?-zapytałam lekko sie chwiejąc
Nie no oczywiście ale nie przesadziłaś czasami?-zapytał z troską
Jestem już dorosła i sama podejmuje decyzję kiedy bedzie dość-odpowiedziałam i uniosłam kieliszek z winem do góry
Twoje szcześcieo bo na moje już nie ma co liczyć-powiedziałam przechylając kieliszek 
Tak tak cudownie.Moge wejść na chwile?-zapytał z błagalnym wzrokiem
A proszę-powiedziałam zapraszając go gestem ręki
Usiadł na łózku patrząc z niedowierzaniem na pustą butelkę wina stojąca przy stoliku koło łóżka.
Już druga?-zapytał 
Oczywiście że tak nie mam zamiaru oszczedzać i tak wracam do domu-odpowiedziałam i usiadłam koło Roberta
Już wystarczy-powiedział i zabrał mi kieliszek z ręki.
Nie nie wystarczy, a no tak gdzie moja gościnność a ty sie nie napijesz?-zapytałam zachęcająco
Nie ja jednak pozostanę przy moim zdaniu-odpowiedział i odstawił kieliszek
Okey niech będzie, ale wiec że mnie zdenerwowałeś-powiedziałam odwracając głowę w przeciwnym kierunku
No nie gniewaj sie już-powiedział i mnie przytulił
Nie za szybko kolego wychamuj tego Opla-powiedziałam i opadłam na łóżko
Robert zaczał się ze mnie śmiac i powtórzyl mój ruch teraz leżelismy razem patrzc sie w sufit.
Jestem kompletnie zmęczona-powiedziałam przekręcając się w jego stronę
To śpij-powiedział i pogłaskał moje włosy
Ja nie miałam juz siły zaprostestować wtuliłam się w jego ramiona i zasnęłam jak małe dziecko.

***********************************************************************************
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Mimo rozstania jest pełen humoru i śmiechu. Nie bójcie się komentować wpisów jest mi bardzo miło gdy widze komentarze bo wiem że ktoś to czyta. To jak około 2 tygodniu wakacji pozostało, ale jest nadal świetnie za tydzień i trzy dni moje urodzinki nie moge sie doczekać. Pozdrawiam wszytkich i bawcie sie dobrze przez te ostatnie dwa tygodnie.

Ps:
Fajnie że jesteś :)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 9


Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu nie obyło się jednak bez komlikacji.Przez jakies 15 minut toczyłam kłótnię ze starsza pania o mój bagaż. Tłumacząc jej , że swojego jeszcze nie wzięła. Ona jednak nie dawała za wygraną w końcu musiał rozdzielić nas Lewy bo przecież bysmy się tam rozszarpały a ja jednak swoją godność mam i nie chciałam robić nic tej biednej ale jednak uporczywej staruszce. Najzabawniejsze było to kiedy przyszedł Lewy babcia od razu rozpoznała piłkarza i zaczęła mnie przepraszać, ze się ,,przez przypadek,, pomyliła. Ludzie jak można wziąć czyjś bagac i to ,, przez przypadek,, załamka normalnie. Ale cóż bywa są różni ludzie i różne sytuacje. Póxniej kiedy wyszłam zwycięsko z bitwy o MÓJ bagaż zadzwoniliśmy po taxi.Bo jak sie okazało łukasz nie odbierał telefonu.Jak wcześniej nie dawał nam spokoju to teraz nagle nie odbiera.Byłam na niego zła, ale jednak jakaś cześć mnie martwiła sie czy coś się nie stało. Od razu zaczęłam wypytywać Roberta czy cnic o tym nie wiem on jednak nie miał o niczym pojęcia.
Po chwili oczekiwania Łukasz oddzwonił.
No cześć kochanie-przywitał mnie uroczo
No hej dlaczego nieodbierasz komórki wydzwaniam do ciebie od pół godziny.
Przepraszam nie słyszałem -chciał jakoś wybrnąć z sytuacji
Okey-powiedziałam uspokojona
Za ile będziecie?-zapytał
No nie wiem własnie wyjechaliśmy to tak za około 15 minutpowiedziałam spoglądając na zegarek
Ok ale jak będziecie już blisko to zadzwońcie-powiedział nieco zakłopotany
Ale po co wszytko okey będziemy za około 15minut i po sprawie-powiedziałam trochę zdenerwowana jego zachowaniem
Dobrze,ale chyba Cię o cos prosze zadzwon jak będziesz dojerzdzała-powiedział rozłączając sie
Trochę przestraszona zachowaniem Łukasza odłożyłam telefon do torebki. Od razu kiedy się rozłączyłam Robert zauważył cos się dzieje i zaczał mnie wypytywać.
Cos się stało?
Nie jest wszytko okey jak zwykle-odburknęłam
Dobrze kocie tylko zapytałem-powiedział ździwiony moim zachowaniem
Przepraszam ale łukasz sie dziwnie zachowuje chce żebym do niego zadzwoniła jak będę dojerzdzała jakby cos przede mną ukrywał-powiedziałam
Na pewno wszystko okey-zaczał mnie pocieszac Robert
Po chwili dostał sms po którym cały zdenerwowany zaczął cos mówic po niemiecku do taksówkarza.Uczyłam se niemieckiego od paru dobrych lat ale ten język był nadal dla mnie ciemną magią. Wyłapywałam tlyko pojedyńcze wyrazy. Kiedy skonczyli rozmowę zamieniliśmy się rolami teraz to ja zaczęłam wypytywać Lewego o co chodzi. On jednak nie był tak chętny do rozmowy nic nie powiedział tylko wpatrywał się w głucha pustkę za szybą auta.
Ej ja ci powiedziałam a ty teraz twoja kolej-powiedziałam ruszając go lekko ręko w bok
A ja nie powiem nie musisz wszytkiego wiedziec-powiedział i wrócił do swojego jakże ciekawego zajęcia
Okey powiedziałam i wyjęłam z torebki telefon.
Po jakiś 15 minutach bylismy na miejscu. Teraz to Robert zaczał się dziewnie zachowywac wybiegł z samochodu jak postzrelony i pobiegł do domu Łukasza. Ja nie mysląc wiele zapłaciłam na kurs i zostawiłam bagaże na środku chodnika. Po czym podbiegłam do drzwi które zostały lekko uchylone.To co usłyszałam lekko mnie zaskoczyło.
Stary co ty odwalasz?-pytał zbulwersowany Robert
O co ci chodzi?-mówić Piszczek jakby niewiedział o czym mówi do niego kolega z druzyny
O czym ja tu przywoże twoja nową dziewczynę a ty takie rzeczy. Nie zasługuje na Ciebie ty debilu, a i żeby było jasne ja nie zamierzam cie więcej kryć-powiedział ze złością
Okey to był ostatni raz będzie okey nie spinaj się tak-odpowiedział Łukasz
Jak mam się nie spinac spędziłem z nia około 2 godziny i widzę że dziewczynie na tobie zalezy a ty wogóle sie nią nie przejmujesz. Jak chcesz zaczynac nastepny związek to najpier zakończ pierwszy.
Po ty słowach wypowiedzianych przez Roberta aż mnie zmroziło. Na przemian przechodziły mnie ciepły i zimny dreszcz. Nie mogłam w to uwierzyc jak on mógł przeciez wiedział przez co przeszłam.Nie wiele mysląc wziełam swoje bagaże i ruszyłam przed siebie. Po drodze złapałam taksówkę i pojechałam do najbliższego hotelu w okolicy. Zarejstrowałam się i poszła do swojego pokoju z numerem 119. Otworzyłam kartą drzwi i walnełam sie na łóżko. Wtedy usłyszałam dźwiek dzwonka z mojej torebki. Wyjełam komórke i spojrzałam na wyswietlacz dzwonił łukasz.
Halo Marika gdze ty jesteś martwię sie o ciebie-powiedział
Tak super to martw sie dalej-powiedziałam i się rozłączyłam po czym rzuciłam komórkę w kąt pokoju
Wyjełam z torby podręcznej iPod  włączyłam na maxa muzykę. W tym momencie z głosników było słychac Avicii-Wake me up.

W tym nastroju dałabym wszytko za opakowanie lodów no ale nic musiał mi wystrczyc prysznic i czyste ubrania. Dlatego poszła do łazienki i wziełam szybki prysznc. Potem otworzyłam walizkę i wybrał zestaw ubrań na dzisiejsze popołudnie.

Po chwili juz sie troche lepiej czułam. Otworzyłam drzwi balkonowe i wciągnęłam do płuc rześkie powietrze. Jak na ta porę roku ten nie należał do najcieplejszycj nawet powiedziałabym, ze było zimno. Dlatego załozyłam ten a nie inny zestaw ubrań. Zresztą ten kolor najbardziej  przypominał mój dzisiejszy nastrój. Podczas gdy ja witałam się z nowym miastem  i otoczeniem na mój telefon przychodziły nowe wiadomości. Co było dziwne z pośród 11 z nim tlyko dwie były od Łukasza reszta skrzynki należała do Lewego. Strasznie mnie to zmartwiło, ze kolega mojego chłopaka bardziej sie o mnie martwi niż on sam. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do rogu ściany gdzie lezał na podłodze mój telefon. Odczytałam dwie piersze wiadomości od Piszcza pisał w nic gdzie jestem i żebym jak najszybcie sie odezwała ja jednak nie miałam zamiaru tego robić. Potem otwierałam jedna po drugiej wiadomości od Roberta pisał, ze musimy się spotkac i on mi wszytko wyjasni i żebym pod żadnym pozorem nie robiła nic głupiego. Jka on mógł przecież tu tlyko i wyłącznie on z Piszczem zachowywali sie Głupio po prostu jak dzieci.Pomyslałam w duchu. Po chwili jednak odpisałam na sms.
Co dziwne moja wiadomość została wysłana do Roberta nie wiem dlaczego ale coś w środku podpowiadało mi , ze to on powinien wiedziec  gdzie jestem a nie Łukasz.
Jestem teraz w hotelu nie martw sie o mnie i prosze nie mów łukaszowi, ze się z toba kontaktowałam. Nastepnym sms wysle Ci adres  ulicy i jak możesz to przyjedź musimy porozmawiać.
Po chwili napisałam adres ulicy i jak na zawołanie Robert odpisał, ze będzie za 10 minut i żbym czekała na niego w kafejce na dole. Ja zgodziłam sie na to chociaz nie wiedziałam czy to jest najlepsze rozwiązanie tak po prostu podpowiadał mi mój instynkt. Wziełam telefon i wyszłam z pokoju. Czekałam na niego jakies niecałe 10 minut.
Cześć fajnie że pozwoliłaś na to spotkanie-powiedziała i się nieziemsko usmiechnął
Pozwoliłam bo chce żebys mi pwoiedział co tu jest grane-odpowiedziałam  z niezmiennym wyrazem twarzy
Okey powiem tyle ile wiem-powiedział nadal trzymając się usmiechu na twarzy
Wiesz co może zmieńmy otoczenie chodź do mojego pokoju jeszcze ktos zobaczy że rozmawiamy i będe plotki.
Może jeszcze zostaniemy parą-dokonczył Lewy z błyskiem w oku
Oby nie-powiedziałam  pociągnęłam go za rękę w stronę windy.

*****************************************************************************
No to już. Teraz jakoś szybciej 9 rozdział jest. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Trochę zmieniłam, ale mam nadzieję, że się przyjmie i zobacze komentarze nie tylko od Justyny :)
Jeszcze na koniec ogląda ktoś World Grand Prix dzisiaj mecz Polska Japonia łapcie jak zawsze usmiechniętą Kasie Skowrońską i trzymajcie mocno kciuki za nasze dziewczyny.




czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 8


Obudziłam się 15 minut po dziewiątej. Powiem szczerze że wogóle się nie wyspałam do późna myślałam jak to teraz będzie. I w końcu kiedy nic sensownego nie wymyśliłam zasnęłam około 3:00. Teraz tego żałuje bo wyglądam jak śmierć.  Po prostu załamka. No nic muszę wstać i się naszykować przecież za kilka godzin wylatuję do Dortmundu. No właśnie wylatuje i wszytko tu zostawiam kolegów koleżanki rodzinę dom i dużo dużo więcej wspomnień związanych z Poznaniem. Ale nie czas teraz na rozczulanie się nad moim feralnym życiem-pomyślałam i podniosłam się z łóżka
Dzień był piękny słońce  wczesnej pory unosiło się już wysoko nad horyzontem. Ptaki za oknem śpiewały i ogólnie było jakoś ok. Po chwili zerknęłam na komórkę na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość. To od Łukasza od razu ją otworzyłam.
Hej kochanie. Przykro mi że tak wyszło ale ja juz wczoraj wyleciałem do Dortmundu. Miałem pilny telefon od lekarza, abym jak najszybciej przyjechał na konsultacje. O 11:30 na lotnisku przed wejściem będą czekali na ciebie Kuba z Agatą i Lewy. Pamiętaj wszystko jest ok. Kocham i całuję Twój Piszczu.
Po tych słowach troche się zmartwiłam zaczęłam się zastanawiać  czy to nie cos bardziej poważnego z tą konsultacją. Postanowiłam, że tylko jak dolecę to go o wszytko wypytam. 
Po tych słowach do pokoju weszła moja mama.
No witaj słońce. Jak samopoczucie-zapytała z usmiechem
Jak zwykle bardzo dobrze tylko, że do Dortmundu lecę sama. Znaczy nie tak całkowicie bo z Kuba i jego żoną Agatą a no i jeszcze Lewy leci ale Łukasz już jest na miejscu-odpowiedziałam z nieco mniejszym entuzjazmem
Tak a co sie stało?-zapytała
Bo Łukasz dostał telefon w sprawie jakieś konsultacji lekarskiej i musiał wyjechać wcześniej ale jest ok tylko jak przylecę do obadam sprawę-odpowiedziałam i lekko się usmiechnęłam
Dobrze więc zejdź na śniadanie bo jest już 10:00. Za godzine musisz wyjść. Czekam na dole-powiedziała i wyszła zamykając za sobą drzwi

Ja jeszcze raz zerknęłam kontem oka na wyświetlacz komórki i poszłam sie jakoś łądnie ubrać. Po walce z bałaganem jaki panował w mojej walizce założyłam to:

Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół zjeść śniadanie. Było okołom 10:30 miałam jeszcze pół godziny no może troche więcej. Kiedy siadłam przy stole, do kuchni wszedł tata.
Cześć córciu widzę że się wyprowadzasz?-zapytał jakby niedowierzając
Tak można to tak  nazwać po prostu na razie wyjeżdżam a później nie wiem co będzie-odpowiedziałam wstając i przytulając tatę
Widzisz-powiedział ze łzami w oczach
Tatus nie płacz ja nie jade na koniec świata. Będę was odwiedzać często przysięgam . Na pewno nie stracimy kontaku ja tak nie chcę Kocham Was jesteście Najlepszymi Rodzicami na świecie-powiedziałam i w tym momencie po mojej twarzy tez popłynął strumień łez.
Widzisz kochanie my Cię z mamą kochamy i nie chcemy by to wyglądało tak, że nie masz w nas oparcia i nie chcemy, zebyś tu mieszkała-powiedział
Ale, ja tak nawet przez chwilę nie pomyślałam po prostu chcę odpocząć i najważniejsze usamodzielnić się -powiedziałam i przytuliłam ich oboje
No dobrze. Kochanie jedź śniadanie i zbieraj się szybko bo jest za dziesięć-powiedziała mama usmiechająć się do mnie słonecznie
Po chwili sniadanie było zjedzone poszłam jeszcze na chwile do łazienki by poprawidz makijaż i fryzurę. Potem poszłam znieść walizkę na dół i byłam już gotowa. Zadzwoniłam po taxi i czekałam na kanapie w salonie aż przyjedzie. Po jakiś 10 minutach stała juz pod domem.
No to ja jadę-powiedziałam ze łzami w oczach
Jedź kochanie i odezwij sie jak będziesz na miejscu-powiedziałam mama i przytuliła mnie
No własnie. A i kochanie uważaj tam na chłopaków żebyś sie nie zawiodła-powiedział tata 
Dobrze nie jestem już małą dziewczynka potrafię o siebie zadbać-powiedziałam i ucałowałam ich w policzek
Lecę po taxi czeka już na ulicy.Kocham was i pamiętajcie że o was nigdy nie zapomnę będziemy rozmawiać przez internet. Kocham.
My Ciebie tez-odpowiedzieli w tym samym czasie i pomachali mi na pożeganie



Po jakiś 30 minutach byłam juz na lotnisku. Wyjełam walizkę i poszłam w stronę wejściowych drzwi. Już z daleka widziałam Lewego to co było dziwne to to że tam stał tylko on a co z Kubą i Agatą-zastanawiałam się
Kiedy byłam juz obok Roberta on zawzięcie z kimś rozmawiał.
Stary wszytko będzie ok chyba nie jestem dzieckiem umiem się zaopiekować kimś nie?-zapytał z irytacja w głosie
Ktoś mu cos odpowiedział z czego nie był najwidoczniej zadowolony.
Dobra kończe bo już mnie tak wkurzasz że cie słuchać nie mogę.Część i nie dzwoń więcej.
Po tych słowach Lewy sie rozłączył i schował komórkę do kieszeni spodni.
No cześć-przywitał się
Hej-odpowiedziałam lekko zawstydzona
Jestem Robert a ty to pewnie piękna Marika o której Łukasz ciągle opowiada-powiedział
Tak to ja ale z ta piekną to bym nie przesadzała-odpowiedziałam smiejąc się po cichu
Nie spoko ja moge potwierdzić ma gust ten Łukasz. Ale jest tak wkurzający od 10 mint tu stoję i chyba z 5 razy już do mnie dzwonił i pytał czy juz jesteś i czy jest wszytko ok. Zwariować można-odpowiedział z uśmiechem
Ok a gdzie Kuba i Agata?-zapytałam 
A no własnie wynikły pewne komplikacje bo my mieliśmy bilety na 11:00 i dało się przesunąć tylko jeden. Dlatego oni polecieli wcześniej a ja zostałem i czekam na ciebie. Chyba się cieszysz-zapytał jakby tylko czekał na Tak.
No nie wiem-powiedziałam
No weź-zaczął sie przekomarzać
Jest ok nawet powiedziałabym że super-odpowiedziałam widząc malujący się usmiech na twarzy Roberta
Ok to lecimy chodź.
Ok nie moge się doczekać-powiedziałam i ryszyliśmy 



Po 20 minutach pokazywanie wszedzie biletów i dokumentów byliśmy juz w samolocie. 
Cieszę się, że już niedługo zobacze Łukasza i będe w Dortmundzie -powiedziałam 
Fajnie, że jesteście razem tworzycie wspaniałą parę-powiedział układając z dłoni serce
Też się cieszę, a ty jak tam twoje sprawy sercowe?-zapytałam 
Lepiej nie mówić.Uznajmy że nie mam szczęścia do miłości-powiedział i załamał ręcę
No trudno sie mówi ale napewno masz przyjaciół a to jest czasem lepsze od twojej drugiej połówki-powiedziałam z usmiechem
Masz rację mam nadzieję, że niedługo poznam nową przyjacióke-powiedział i popatrzył mnie ukradkiem.
Sorki ale jestem strasznie zmęczona przespie się z pół godzinki. Jakbyś mógł to obudź mnie jak będziemy już blisko-powiedziałam
Ok obudzę. Idź spać żebyś była wypoczęta jak dolecimy-powiedział i przesłał mi oczko
Dzięki-powiedziałam i oparłam sie o jego ramię
Juz po chwili wtulona w jego nieziemsko pachnąca bluzę usnęłam jak dziecko.


******************************************************************************
Przepraszam was, że tak długo nie pisałam, ale po prostu nie miałam weny. Nie wiedziałam jak to napisać miałam mnóstwo pomysłów, ale żaden nie okazał się zbyt dobry. Ten tez nie należy do najlepszych bo nie wiem jak później napisze dalsze losy. Jednak uważam że sobie poradze i cos wymysle. Prosze o więcej komentarzy. Naprawde bardzo mi zależy.
Pozdrawiam i zycze udanego juz ostatniego miesiąca wakacji.