Ron Pope- A drop in the ocean

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 29...

-Marco stój ! Tym naprawdę nic nie zmienisz ! Proszę Cię Marco !- krzyczałam biegnąc w ślad za zdenerwowanym blondynem 
Chłopak zatrzymał się gwałtownie i odwrócił głowę w moim kierunku.
-Masz szczęście księżniczko, że przynajmniej trochę Cię kocham 
-Dziękuję Ci za wszystko 
-Nie musisz dziękować wystarczy, że od czasu do czasu posłuchasz co mam Ci do powiedzenia 
-Dobrze postaram się-powiedziałam i wtuliłam głowę w jego ramiona
-Zaczekasz na mnie ? Za 20 minut kończę trening 
-Okey 
-No to chodź księżniczko-odparł i pociągnął mnie w stronę murawy 
Siedziałam na ławce przyglądając się grającym piłkarzom. Każdy oddech osłabiam mnie miałam wrażenie że zaraz zemdleję. Wyprostowałam się i wciągnęłam głęboko powietrze do płuc. Podniosłam wzrok ku górze i zobaczyłam jak Robert patrzy się na mnie. Od razu schowałam głowę w kolanach. Było mi przykro i smutno. Czułam się totalnie bezsilna patrząc na niego i wiedząc że już nic nie mogę zrobić. Z krótkich przemyśleń wyrwał mnie głos Marco.
-Marika koniec treningu idziesz ? 
-Tak tak już wstaję idź się przebierz zaczekam przed budynkiem 
-Okey- powiedział i opuścił murawę 
Podniosłam się z ławki i podążyłam w kierunku wyjścia. Pogoda na dworze już zdołała się zmienić. Promienie słońca wpadały do korytarza. Otworzyłam drzwi i od razu poczułam świeże powietrze. Na niebie rysowała się kolorowa tęcza. Pokręciłam się chwilkę przed drzwiami aż doczekałam się wyjścia Marco. Całą drogę milczeliśmy. Nie miałam ochoty o tym rozmawiać czułam, że jeżeli zacznie się ta rozmowa to znów rozpadnę się na miliony kawałeczków. Weszliśmy do domu. Zdjęłam buty i poszłam wprost do pokoju. Położyłam głowę na poduszce i wbiłam wzrok w zdjęcie na ścianie. Pukanie do drzwi wyrwało mnie z rozmyślań. 
-Marika jak Ty się czujesz ?  Wszystko okey ? 
-Pewnie życie mi się wali, ale jest wszystko w  jak najlepszym porządku 
-To Twoje poczucie humoru-odparł blondyn i położył się obok mnie 
-Tak wiem jest niesamowite 
-Marika jesteś silną księżniczką dasz radę
-Gdyby to było takie proste Marco
-To jest proste masz sobie dać spokój z Natanem 
-Serio ?  Czy tak tylko żartujesz ? Marco przecież ja to doskonale wiem chodzi mi o Roberta. Co teraz Marco ?  Co teraz ? 
-Teraz musisz poczekać chłopak się musi oswoić z tym 
-Z czym ? Że znowu go zawiodłam ?
-Oj Marika Ty to tylko same negatywy widzisz. Bądź raz w życiu optymistą 
-Wolę być realistką, ale fajnie że Ty jesteś wiecznym optymistą 
-Ktoś musi- powiedział i się szeroko uśmiechnął 
-Dziękuję, że jesteś zawsze obok mnie. Nigdy nie miałam kogoś komu bym mogła wszystko powiedzieć 
-A Lenka, a Natalia ? 
-Nie chciałam im zawracać głowy moimi problemami 
-Przecież wiesz, że one zawszy by Ci pomogły od tego są 
-Wiem, ale każdy ma swoje problemy nie chciałam im dokładać mo...-nie dokończyłam bo zabrzmiał dźwięk sms-a 
-Zobacz kto to może Robert ? 
Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam czytać wiadomość. ,,Spotkajmy się jutro o 12:00 w centrum...Wojtek,,,
-Wojtek ? Jaki Wojtek ? 
-A to nie jest ten kumpel Roberta ? 
-Możliwe nie znam go 
-Jeżeli to on to proszę Cię Marika uważaj na niego słyszałem, że z niego jest niezły element. Nieraz chciał odbić dziewczyny chłopaków z Borussi.
-Marco...Teraz nie w głowie mi związki no chyba że...
-Z Lewandowskim - dokończył blondyn i zaczęliśmy się śmiać 
Pogadaliśmy jeszcze trochę po czym zeszliśmy na kolację, którą przygotowała Lenka. Obejrzeliśmy film we trójkę i poopowiadałyśmy Marco o tym jak zaczęła się nasza wielka przyjaźń z Natalią. Około 23:40 poszłam spać, a Marco z Lenką zostali na dole oglądając jakąś komedie romantyczną. 

Next Day :>


Obudziłam się około 11:10 w pośpiechu zjadłam śniadanie i się ogarnęłam. Około 11:40 wyszłam na spotkanie prawdopodobnie z Wojtkiem. Od razu gdy weszłam zobaczyłam chłopaka w pierwszej kafejce. Podeszłam do stolika i się przywitałam.

-Cześć to Ty mnie prosiłeś o spotkanie ?
-Tak dziękuję, że przyszłaś 
-Okey, a tak wgl to o co chodzi ? -zapytałam i usiadłam na krześle 
-Chciałem porozmawiać o tej nocy i o Robercie 
-Przepraszam, ale nie zamierzam rozmawiać o Robercie ja już wszystko z nim sobie wyjaśniłam 
-Musisz dać mu trochę czasu 
-Wiem , ale to jest dla mnie cholernie trudne bo przecież ja go kocham- po tych słowach chłopak spuścił głowę w dół 
-Powiedziałam coś nie tak ?
-Nie skądże 
-To dlaczego taka reakcja ? 
-Niby jaka ? 
-Nie kłam przecież widzę że Cie to zmartwiło 
-Nie prawda
-Prawda
-Dobra nie ważne. Posłuchaj od naszego spotkania dużo minęło i wiele się wydarzyło 
-To prawda
-No własnie, ale masz coś takiego w sobie, że nie mogę przestać o Tobie myśleć. Rozumiesz ? 
-To dlatego ? 
-Co dlatego ? 
-Dlatego się tak zachowałeś 
Robert jest moim przyjacielem dlatego zrozumiałem że jestem już skreślony 
-Nikt tak nie powiedział 
-Ale...
-Nie no żartowałam prawda jest taka, że nie jestem najlepsza w związkach nie chcę się wiązać, a już na pewno nie z najlepszym przyjacielem Roberta
-Rozumiem-odparł i zaczął delikatnie gładzić moją dłoń 
-No właśnie chyba nie rozumiesz -powiedziałam i się podniosłam 
-Przepraszam 
-Nie przepraszaj tylko więcej tak nie rób... Ja kocham Roberta zrozum to ! -rzuciłam i odeszłam 
Zdenerwowana opuściłam centrum. Szłam dość szybkim krokiem. Dlatego po jakiś 15-u minutach byłam pod domem Marco. Otworzyłam drzwi i skierowałam się do kuchni. Przy stole siedzieli: Marco, Lenka, Natalia, Mateusz i Robert z Wojtkiem.
-Jej naprawdę musiał tu przyjść ?-pomyślałam wchodząc do pomieszczenia 
-Cześć wszystkim 
-Cześć Marika- odparli wszyscy zgodnie tylko Robert milczał i wpatrywał się w blat stołu 
Usiadłam na przeciwko niego i zaczęłam bawić się komórką, którą trzymałam w dłoniach.
-To co jakaś impreza dzisiaj- zaproponował Marco 
-Oczywiście- wszyscy odparli zgodnie tylko ja i Robert milczeliśmy 
-To może u nas o 20:00 ? Zaproszę jeszcze Błaszczykowskich i Piszczków 
-No jasne-odezwał się Mateusz 
-No to ustalone o 20:00 u nas koniec zebrania-powiedział blondyn i wstał od stołu . Wszyscy zrobili to samo i zaczęli się rozchodzić do domów. 
-Do zobaczenie piękna- szepnął mi do ucha Wojtek 
-Tak niestety- odparłam i zamknęłam za nim drzwi 
Resztę dnia spędziłam u mnie w pokoju wraz z Lenką ustalając w co się ubrać, umalować i uczesać. Ponad to przeprowadziłam długą rozmowę z Lenką. Powiedziałam jej o wszystkim i wysłuchałam co ona ma do powiedzenia. Ta rozmowa bardzo mi pomogła. Około 19:30 włożyłam na siebie to: 


Około 19:45 zaczęli pojawiać się pierwsi goście. Zeszliśmy na dół z Lenką kiedy już każdy był. Czułam na sobie przeszywający wzrok Wojtka i nieśmiałe spojrzenie Roberta.
-Wyglądasz zjawiskowo-usłyszałam głos za pleców automatycznie odwróciłam głowę 
-Wojtek przestać się tak zachowywać powiedziałam Ci już, że Robert jest dla mnie najważniejszy 
-Oj przestań to gwiazda ma tysiące fanek i każda na jego skinienie wskoczy mu do łóżka 
-Przestań Wojtek ! 
-A co myślisz, że tak nie jest, że to Ania się nim zabawiła ? 
-A co tak nie było ? 
-Proszę Cię skarbie przecież każdy o tym wie, że to wszystko to tylko i wyłącznie wina naszego Roberta, który nie potrafi byś stały w uczuciach i kiedy tylko pojawi się okazja to wskakuję pierwszej lepszej do łóżka-powiedział i przyłożył usta do mojej szyi obejmując mnie w pasie 
-Wiesz, że słyszałam to samo tylko, że jest mały problem to było o Tobie !-szepnęłam mu do ucha i wyswobodziłam się z uścisku 
-Skarbie jak nie wierzysz to mam dużo wspólnych fotek z naszym kolegą chętni Ci je zaprezentuję, ale ostrzegam niektóre są naprawdę gorące 
-Jesteś bezczelny !-krzyknęłam i wymierzyłam cios w policzek 
-Chyba chciałaś powiedzieć szczery- powiedział Wojtek trzymając się za twarz 
Nie odwracając głowy pokazałam mu środkowego palca i wybiegłam na dwór. Na ławce przed domem na ławce siedział Robert. Po policzkach spłynęła mu łza. Wiedziałam, że musiał zobaczyć tą idiotyczną scenę z moim udziałem. Było mi wstyd za to, że wcześniej mu nie powiedziałam co o nim myślę. Nie miałam odwagi do niego podejść. Szepnęłam tylko ,,kocham Cię Robert,, i weszłam znów do środka.
________________________________________________________________

W końcu wolne. Tyle wygrać :) 
Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych chciałam wam życzyć wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, sukcesów w życiu, szczęścia w miłości i dużo uśmiechu u boku tych najważniejszych oraz oczywiście mokrego Dyngusa i smacznego jaka :* 
<3 Kocham Was i pozdrawiam 

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 28

             Po jakiś 30-u minutach byłam pod domem Natana. Otworzyłam furtkę i podążyłam w kierunku drzwi. Zapukałam lekko i czekałam aż ujrzę chłopaka. Po chwili otworzył mi z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Marika jesteś w końcu tak bardzo na to czekałem 
-Ja też. Mam nadzieję, że nie pożałuję tego
-Przestań kochanie to Twoja najlepsza decyzja w życiu
-Też tak uważam-powiedziałam i złożyłam pocałunek na jego ustach
Po chwili byliśmy już w środku .Mieszkanie spodobało mi się od początku jednak ciągle przed oczami miałam twarz Roberta. Nie mogłam uciec od jego słów ,,Może już mnie straciłaś,, ja naprawdę nie chciałam go stracić przecież w końcu coś do niego czułam.
-Marika wszystko w porządku ? 
-Tak w jak najlepszym 
-To bardzo się cieszę
-Przepraszam, ale pójdę się odświeżyć 
-Jasne 1 piętro drugie drzwi po lewo 
-Dziękuję-powiedziałam i podążyłam w kierunku schodów
Weszłam do łazienki, była ogromna naprawdę nawet Lewandowski miał mniejszą, siadając na podłodze oparłam głowę o zimną ścianę.
-Co ja robię ze swoim życiem ?-powiedziałam na głos z westchnieniem 
-Nie Ty jedyna-usłyszałam głos dochodzący z wanny
-Przepraszam ktoś tu jest ? 
-Cześć jestem Majka- powiedziała i wyszła z wanny
-Przepraszam co pani tu robi ? 
-Stoję nie widzisz ? 
Po tych słowach wybiegłam z łazienki i zbiegłam na dół.
-Natan Ty cholerny dupku jak mogłeś mnie tak okłamać? Nienawidzę Cię rozumiesz nienawidzę-krzyknęłam i chwyciłam za bagaże 
-Marika, ale co się stało ? 
-Zapytaj się tej laski z wanny
-Przestań Marika to jakieś nieporozumienie- wtedy na dole zjawiła się nieznajoma 
-Chyba narobiłam zamieszania, jestem kuzynką Natana miałam się dzisiaj wyprowadzić, ale nie zdążyłam dlatego chciałam się schować. Natan mówił, że jak mnie zobaczysz to od razu będziesz zła. Przepraszam- odparła i spojrzała na mnie 
-To Twoja kuzynka ?- spytałam patrząc wymownie na chłopaka 
-Tak tak zapomniałem Ci o tym powiedzieć- odparł podchodząc do mnie 
-W takim razie masz szczęście
-To dobrze bałem się, że znowu Cię stracę 
-To może nie strasz mnie i nie dawaj mi do tego powodów- zasugerowałam 
-Dobrze już dobrze kochanie 
-To może ja już pójdę moje rzeczy są już w nowym mieszkaniu tylko mnie tam jeszcze nie ma. Cześć miło było Cię poznać Marika- odparła uśmiechając się i wychodząc z mieszkania Natana 
-To co kolacja ? -zaproponował
-Kolacja-powiedziałam i poszłam do kuchni 
Zjedliśmy posiłek, obejrzeliśmy film i jak za dawnych lat usnęliśmy razem na sofie przy włączonym TV.

Next Day !


Obudziłam się około 9:00 Natana już nie było. Usiadłam na kanapie i zaczęłam wsłuchiwać się w jego rozmowę telefoniczną.
-Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję gdyby nie Ty byłoby po mnie do zobaczenia.
Postanowiłam, że nie będę się mieszać w jego prywatne sprawy. Wstałam zjadłam śniadanie, ubrałam się, umalowałam, uczesałam oraz rozpakowałam. Było około 11:00 Natan wyszedł do pracy, którą niedawno znalazł, a ja wybrałam się na miasto. Udałam się do galerii gdzie zrobiłam zakupy na obiad. Potem postanowiłam wybrać się na trening Borussi. Po jakiś 40-u minutach byłam pod stadionem gdyż wcześniej zaniosłam zakupy do domy Natana. Weszłam do budynku i podążyłam korytarzem prowadzącym na murawie. Przywitałam się z Jurgenem i usiadłam na ławce rezerwowych. Po chwili na murawie wbiegli zawodnicy. Wypatrzyłam Marco i Roberta .Blondyn od razu podbiegł do mnie, a Robert jak gdyby nigdy nic poszedł dalej.Może to głupie, ale zabolało mnie to. Kiedy go takiego widziałam miałam ochotę do niego podbiec, rzucić się mu na szyję i wykrzyczeć jak bardzo go kocham, ale rozum jednak mi tego zabraniał.
-Piękna już się za Tobą stęskniłem- krzyknął blondyn podbiegając do mnie 
-Ja też Marco. Kocham Cię Marco tak bardzo Cię kocham
-Co Ci zrobił ten sukinsyn ? 
-Marco przestań nic mi nie zrobił !
-To dobrze, ale wiesz, że jak Cię skrzywdzi to zabiję sukinsyna
-Przestań nie mów tak. Wracaj do chłopaków-powiedziałam i przytuliłam piłkarza
Po chwili siedziałam już sama na ławce i przyglądałam się piłkarzom. Nie wiedzieć czemu mój wzrok ciągle wędrował za Robertem. Boże jak w tym momencie było mi ciężko. Po chwili na murawie pojawiła się Ania. Podeszła do Roberta, pocałowała w policzek po czym zaczęli oboje rozmawiać. Nie wytrzymałam po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Sama nie wiedziałam dlaczego przecież to ja powiedziałam, że nic między nami nie będzie to ja to wszystko zniszczyłam. Wstałam i szłam w kierunku wyjścia.
-Marika zaczekaj coś się stało ?-usłyszałam głos Marco
-Nie nic się nie stało zostaw mnie Marco-odparłam przez łzy i wybiegłam z budynku znowu wpadając na tego blondyna. Rzuciłam tylko przepraszam i pobiegłam do domu Natana. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i zaniosłam się płaczem.
-Marika co się dzieję ?
-Natan co Ty tu robisz ? 
-Zapomniałem komórki musiałem się wrócić
-Aha rozumiem
-To przez tego Roberta tak  ?
-Nie Natan 
-Nie kłam Marika wiem to przecież. Zaraz koleś wyląduję w szpitalu.
-Zostaw go on nic nie zrobił to Twoja wina to wszystko Twoja wina. Gdyby nie Ty nic by się nie stało. Nie znalazłabym się w Dortmundzie nie cierpiałabym tak. Zakładam się, że ta wczorajsza to też jakaś Twoja kolejna laska, a nie siostra słyszałam jak jej dziękowałeś. Ty cholerny sukinsynu !- krzyknęłam przez płacz
-Zamknij się-krzyknął i uderzył mnie w twarz 
Z trudnością wstałam trzymając się za bolące miejsce.
-Nienawidzę Cię tak bardzo Cię nienawidzę-powiedziałam ledwo słyszalnie i wybiegłam 
-Marika przepraszam nie chciałem-usłyszałam tylko stłumiony głos przez strugi deszczu, które niespodziewanie znalazły się nad Dortmundem. Musiałam komuś o tym dlatego pobiegłam na trening Marco. Wbiegłam na murawę i podbiegłam do pierwszego lepszego zawodnika.
-Gdzie jest Marco ? 
-Powinien być w szatni poszedł po piłki z Robertem
-Dziękuję- odparłam i wbiegłam na korytarz dopiero teraz zauważyłam, że z nosa cieknie mi krew. Wbiegłam do szatni od razu zobaczyłam dwóch mężczyzn.
-Marco tak bardzo Cię przepraszam tak bardzo,ale ja nie wiedziałam. Wybaczysz mi ? -zapytałam i wtuliłam głowę w jego ramiona
-Boże piękna jak Ty wyglądasz ? Co ten sukinsyn Ci zrobił ? -zapytał, a Robert opuścił szatnie
-Przecież ja Cię tak strasznie kocham i tak Cię cholernie potrzebuję wariacie-powiedziałam odwracając wzrok za zamykającymi się drzwiami
-Marika musisz dać mu trochę czasu. Jesteś dla mnie strasznie ważna, ale Robert to też mój kumpel i zresztą chyba sama doskonale wiesz, że go zraniłaś
-Wiem to doskonale Marco i wiem też to, że go straciłam na zawsze.
-Przestań nie mów tak lepiej opowiedz co Ci się stało
-Natan zobaczył, że płaczę myślała, że to przez Roberta, a ja powiedziałam, że to wszystko jego wina 
-Okey rozumiem a ta krew ? 
-Marco on,on mnie uderzył !
-Zabiję sukinsyna !-krzyknął i wybiegł z szatni 


Oczami Roberta ! 


Doskonale widziałem jak wybiegła kiedy zobaczyła mnie z Anią. Chciałem za nią pobiec, ale przecież nie mogę jej pokazać, że nadal coś do niej czuję. A teraz kiedy ją zobaczyłem miałem ochotę podejść do niej i tak po prostu przytulić i powiedzieć jej, że kocham ją jak nikogo innego na świecie, że kochałem i zawsze będę po mimo wszystko, ale przecież ona już sobie ułożyła życie z Natanem, ale obiecuję sobie, że mimo to, że nigdy nie będziemy razem to jeżeli on ją skrzywdzi to zabiję skurwiela-pomyślałem ocierając łzy, które spływały po moich policzkach


*******************************************

Przepraszam was, że tak długo to trwało, ale nie miałam jakoś pomysłu na ten rozdział. I w sumie nadal nie wiem czy dobrze zrobiłam, że akurat wybrałam ta wersję, ale patrząc na inne była chyba najlepsza. Mam nadzieję, że zobaczę jakieś komentarze pod rozdziałem gdyż daję mi to ogromnego kopa. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Niedługo Święta Wielkanocne i wolne już nie mogę się doczekać <3