Ron Pope- A drop in the ocean

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 27 !

      Około 5:30 byłam w domu. Przez ponad godzinę płakałam na szpitalnym korytarzu nie wierząc w to co się stało dzisiejszego dnia. Nic do mnie nie docierało miałam kompletną pustkę w głowie. Nie mogłam znieść myśli, że już nigdy nie porozmawiam z Zuzą. To było chore wczoraj ją poznałam, a dzisiaj już jej nie ma i nigdy nie będzie. To cholernie boli kiedy od razu się do kogoś przywiązujesz, a ja własnie taka byłam. Kiedy poznałam kogoś wartego zapamiętania nie chciałam, żeby odchodził, żeby mnie zostawiał. Wiedziałam, że jest chora, że umrze, ale nie sądziłam, że to się wydarzy tak wcześnie, że nie zdołam jej poznać, pogadać, zrozumieć jej ból i cierpienie. Wszystko zaczyna się pieprzyć. Dosłownie wszystko chłopak z którym kiedyś byłam najszczęśliwszą osobą na świecie zdradził mnie, śmierć Zuzy i na dodatek kłótnia z Robertem myśl że mogę go stracić dobijała mnie. To był i nadal jest ktoś ważny, ale przez moje uczucie do Natana wszystko zniszczyłam. Robert nie chcę mnie znać, a ja nie umiem sobie  z tym poradzić. Nie umiem tak po prostu pogodzić się z myślą, że Natana nie ma już w moim życiu. Po mimo tego, że mnie tak cholernie skrzywdził to właśnie przy nim przez te 3 lata byłam najszczęśliwszą osobą na świecie to przy nim się zmieniłam, i też dzięki niemu nauczyłam się, że życie jest cholernie trudne- myślałam szlochając przyparta do ściany w korytarzu domu Marco
-Marika co Ty tu robisz ? -spytał zaspanym głosem Marco
-Jeju Marco, ale mnie wystraszyłeś
-A Ty mnie ? Co tu robisz ?
-Tłumaczę sobie jak bardzo spieprzyłam swoje życie
-Przestań Ty nic nie zrobiłaś-powiedział podchodząc do mnie i mnie przytulając
-Przepraszam Cię Marco, ale do zakochania są potrzebne dwie osoby. To ja bezgranicznie zakochałam się w Natanie to ja pozwoliłam mu się skrzywdzić, to ja zniszczyłam moją przyjaźń z Robertem. Jasna cholera Marco nie mam już siły- odparłam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy
-No już uspokój się nie płacz nie warto.
-Marco to jest takie trudne
-Wiem to kochanie, ale nadal nie rozumiem dlaczego tu stoisz ?
-Byłam u Zuzy w szpitalu ona, ona nie żyję- powiedziałam i zaniosłam się płaczem
-O Boże Marika tak mi przykro.Nie wiedziałem
-Co się tutaj dzieję ? Marika ?
-Lenka ? Ty tutaj ?
-A gdzie mam być ? A Ty ?
-Wróciłam wczoraj ale najwidoczniej nie było Cie w domu
-Aha to wszystko wyjaśnia. Tak się cieszę - powiedziała i objęła mnie mocno
-Brakowało mi Ciebie tak bardzo
-Mi Ciebie też tak się stęskniłam
-No dobra dziewczyny to chyba już nie idziemy spać jest 5:58 chodźcie zrobię nam kawę
-Dziękujemy- odparłyśmy zgodnie
Minęło trochę czasu wypiliśmy kawę zjedliśmy śniadanie ogarnęliśmy się wszyscy i obejrzeliśmy film. Było około 10:30. Postanowiłam, że muszę stawić temu czoła dlatego wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam, aby porozmawiać z Robertem. Około 11:00 stanęłam przed jego drzwiami i nacisnęłam dzwonek.
-Cześć Robert możemy porozmawiać ?
-Ja już wszystko powiedziałem Marika wydaję mi się, że Ty też
-Nie Robert ja Cie chciałam przeprosić tak bardzo Cię zraniłam.Przepraszam naprawdę.
-Nie musisz mnie przepraszać.Po prostu przyznaj że nadal go kochasz
-Ale Robert ja go nie kocham. Nie rozumiesz tego  ?
-Nie kłam Marika czujesz coś do niego jest dla Ciebie ważny
-Byłam z nim 3 lata tego nie da się wyrzucić tak po prostu z pamięci. I stracić głowę dla kogoś innego.
-Widzisz mi się udało- odparł i spojrzał w ziemię
-Robert jesteś dla mnie ważny i zawsze będziesz, ale Natan też na zawsze będzie jakąś cząstką mnie
-No właśnie on tak ja nie.
-Robert nie chcę Cie stracić
-Zabawiłaś się mną Marika to mi się wypłakiwałaś to mi mówiłaś wszystkie swoje sekrety, opowiadałaś mi o wszystkich swoich zwycięstwach i porażkach i szczególnie o tym jak Natan Cię skrzywdził. Byłem wyrozumiały słuchałem i pocieszałem. Byłem z Tobą kiedy on się mieszał w Twoje życie. Mówiłaś że mi ufasz i że zawsze będziesz, a Ty wyjechałaś nie odpisywałaś nie dzwoniłaś.
-Wiem i przepraszam Cię za to Robert. Było mi bardzo ciężko i nadal jest bo wszystko się pieprzy nic mi się nie układa kompletnie nic. Nie rozumiesz tego ? 
-To co Ty uważasz że ja mam piękne życie ? Anka mnie zdradziła, wykorzystała, poleciała tylko na moją kasę, pokłóciłem się z przyjacielem i jeszcze teraz tracę Ciebie. Uwierz nie tylko Ty masz problemy.
-Ale to ja.. zresztą nie ważne
-No powiedz co Ty ? 
-Już nie ważne. Wierzę że jest Ci ciężko ale my mamy inne charaktery ja jestem cholernie wrażliwa dlatego teraz płacę za to tak wysoką stawkę
-Przykro mi, że masz ciągle pod górkę, ale uwierz, że niektórzy mają gorzej 
-Dobra skończmy tę rozmowę bo zaraz oboje za dużo powiemy, a ja naprawdę nie chcę zniszczyć tego co jest między nami 
-Może już zniszczyłaś- odparł i wszedł do domu zamykając za sobą drzwi 
Po policzkach zaczęły spływać łzy. Nie mogłam w to uwierzyć że tak po prostu wszystko zniszczyłam. Robert był moim przyjacielem nie raz wydawało mi się że kimś więcej. Kochałam te moment gdy tańczyliśmy razem w takt muzyki wtuleni w siebie tworząc jedną całość. Było cudownie było tak jakby nic nie istniało tylko Ja i On-pomyślałam odwracając się i robiąc krok naprzód 
-Uważaj piękna
-Słucham ? -zapytałam ocierając łzy 
-Uważaj jak chodzisz piękna- powtórzył wysoki mężczyzna 
-Tak tak będę-odparłam i wbiłam wzrok w ziemię 
-No, ale już nie płacz. Dostaniesz ten wymarzony autograf w końcu- powiedział i mnie przytulił po czym wszedł do domu 
-Autograf ? Co on sobie wyobraża ? Czy ja wyglądam jak bym płakała jakbym nie dostała autografu czy jakbym straciła najlepszego przyjaciela w całym moim życiu ?- zadawałam sobie pytania zbulwersowana 
Dopiero po chwili dotarło do mnie coś bardzo ważnego. Ten mężczyzna on miał takie same perfumy jak ten którego poznałam w hotelu. To nie mógł być przypadek- pomyślałam jeszcze raz zerkając na dom Lewandowskiego. Resztę dnia spędziłam w domu Natalii i Mateusza. Rozmawialiśmy oglądając filmy i jedząc pop-corn. Wróciłam z Marco i Lenką do domu około 22:00 zahaczając jeszcze o supermarket, aby zrobić zakupy na jutro rano. Wykończona padłam na łóżko pogrążając się w błogim śnie.
Następny Dzień  
Obudziłam się około 10:00. Zjadłam śniadanie i założyłam ubrania.


Gotowa około 11:30 wyszłam na miasto. Poszłam w kierunku galerii , żeby zrobić jakieś zakupy. Miałam nadzieję, że znajdę coś fajnego dla siebie. Po około 30-u minutach doszłam do dużych rozmiarów budynku. Weszłam do środka i zaczęłam buszować po sklepach. Po około dwóch godzinach chodzenia, oglądania, przymierzania i kupowania usiadłam na ławce z kubkiem kawy. Po chwili poczułam na ramieniu pocałunek. Szybko odwróciłam głowę.
-Natan co Ty tu robisz ? 
-Marika wróciłaś. Tak się za Tobą stęskniłem
-Przepraszam nie mam czasu muszę już iść-odparłam podnosząc się z ławki 
-Pójdziesz jak ze mną porozmawiasz kochanie 
-Natan posłuchaj wszystko sobie wyjaśniliśmy 
-Marika, ale Ty nie rozumiesz, że ja nadal Cię kocham ? 
-Mówiłam Ci to już tysiąc razy zraniłeś mnie.
-Wiem to i Cie za to okropnie przepraszam. Wróć do mnie. Marika bez Ciebie każdy dzień nie ma sensu. Kiedy się budzę i widzę, że Cię nie ma jestem cholernie na siebie zły za to co Ci zrobiłem, ale zrozum, że kocham Cię jak nikogo innego na świecie. I tylko przy Tobie byłem naprawdę szczęśliwy. Nie rozumiesz, że jak nie ma Ciebie to ja też nie istnieję ? Nie rozumiesz tego Marika ? 
-Natan to nie jest miejsce do tego typów rozmów
-Ale Ty nie chcesz nigdzie ze mną porozmawiać. Marika kocham Cię tak bardzo Cię kocham. 
-Przestań rozumiesz przestań !
-Nie nie przestanę bo jesteś dla mnie w chuj ważna i jak Cie teraz stracę to już na zawsze. Jak chcesz możemy tu zostać. Mam mieszkanie możesz u mnie zamieszkać. Marika ja się zmieniłem dla Ciebie. Kocham Cię skarbie.
-Tacy jak Ty się nigdy nie zmieniają 
-Marika zaufaj mi raz proszę jedyny raz
-Już raz to zrobiłam i jak to się skończyło ? No jak powiesz mi ?
-Teraz tak nie będzie nie skrzywdzę Cię. Obiecuję. Ja Cię tak cholernie kocham nie mogę bez Ciebie żyć. Wybacz mi kochanie- powiedział i uklęknął przede mną 
-Natan wstawaj nie wydurniaj się 
-Dla Ciebie wszystko skarbie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham Cię.
-Natan ja,ja też Cię Kocham- odparłam nie wierząc własnym uszom, że to powiedziałam 
-To znaczy że mi wybaczysz ?
-Nie to znaczy, że Cię kocham, a to znaczy, że Ci wybaczam- powiedziałam i pocałowałam go w usta. Było wspaniale tak jak dawniej tak jak kilka miesięcy temu.
Siedzieliśmy jeszcze długo na ławce rozmawiając o tym co teraz będzie. Doszliśmy do wniosku, że jeszcze dzisiaj się do niego wprowadzę. Około 16:30 przyszłam sama do domu. Przywitał mnie jak zawsze uśmiechnięty Marco.
-Cześć słonko gdzie Ty byłaś ? 
-W centrum handlowym 
-Tyle czasu ? Co Ty tam robiłaś ? 
-Jest możliwość, że największy błąd w moim życiu 
-Co ? O czym Ty mówisz Marika ? 
-Przebaczyłam Natanowi. Wyprowadzam się do niego.
-Co ? Co Ty powiedziałaś ? 
-Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Kocham go Marco musisz to zrozumieć
-Nie wyobraź sobie, że nie muszę. Co ze mną ? Z Robertem? Pomyślałaś przynajmniej przez chwilę jak to go zaboli ? 
-Przestań Marco. Robert jest moim przyjacielem. A Natana kocham- odpowiedziałam zabierając się za pakowanie walizek 
-Rób co chcesz. Nie chcę ingerować w Twoje życie. Nie chcę mówić Ci co masz robić. Bo wiem, że za dwa góra trzy tygodnie wszystko się rozpadnie i ja będę wtedy przy tobie bo jestem Twoim przyjacielem, ale Robert możesz go stracić już na zawsze Marika- powiedział i wyszedł do kuchni 
Po tych słowach zaczęłam bardziej się zastanawiać czy dobrze robię, ale w końcu ja go kocham a on mnie czego chcieć więcej. Spakowałam walizki i pożegnałam się z Marco i Lenką dziewczyna od razu zadzwoniła do Natalii i ja o tym poinformowała. Nie było wtedy dla mnie ważne czy ich stracę czy nie. Liczył się tylko dla mnie Natan.

*******************************************************************************
Następny rozdział tak szybko sama w to nie wierzę, ale chyba wolę jak jest szybko niż jak czekacie na niego miesiąc zresztą wy chyba też. Nie miałam pomysłu, a jednak coś się urodziło. I to nawet dużo. Nie wiem jak wam się spodoba ten rozdział i taki zwrot akcji. Mam nadzieję że jakoś to przeżyjecie. Pozdrawiam gorąco. Coraz mniej do wakacji. Yeah ! <3 

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 26 !

3 tygodnie później !

Minęły 3 cholernie długie tygodnie. W tym czasie wyjechałam do Polski do rodziny chociaż szczerze mówiąc nie mam pojęcia po co to robiłam. Rodzice jak zwykle zapracowani, a wszyscy przyjaciele są w Dortmundzie. Ostatni tydzień spędziłam na rozmyśleniach nad tym jak się im wytłumaczyć z tego, że się nie odzywałam. Postanowiłam, że wyjaśnię to sprawami rodzinnymi i tym, że byłam strasznie zajęta by oddzwonić lub nawet napisać. Tak pomyślałam wchodząc na pokład samolotu. Zajęłam wyznaczone miejsce i czekałam, aż maszyna wzbije się w górę. Po chwili obok mnie usiadła kobieta z córką na oko z 15 lat była 
smutna jej oczy wyglądały tak jakby za chwilę miał z nich wypłynąć strumień łez, lecz ona nie płakała wpatrywała się w podłogę i czekała aż samolot się wzniesie. Po chwili maszyna ruszyła, a jej mama (tak sądzę) gdzieś poszła zostawiając dziewczynę ze mną.
-Przepraszam co się stało ? -spytałam bezinteresownie 
-Czy my się znamy ? 
-Nie, ale jak Cię tak obserwuję to widzę że jest coś nie tak 
-To przestań nic mi nie jest zajmij się swoim życiem 
-Jasne przepraszam tylko spytałam- odparłam i włączyłam muzykę w słuchawkach 
Po jakichś 10-u minutach poczułam czyjś dotyk na ramieniu.To była ona ta dziewczyna z którą rozmawiałam. Zdjęłam słuchawki i odwróciłam twarz w jej stronę.
-Przepraszam- powiedziała i spojrzała na mnie 
-Nie masz za co przepraszać nie powinnam się wtrącać 
-A ja nie powinnam tak ostro reagować 
-Naprawdę nic się nie stało, nie przejmuj się 
-Jasne łatwo powiedzieć kiedy nie wiesz czy się jutro obudzisz- powiedziała i po jej policzku spłynęła łza 
-Słucham ? 
-Mam białaczkę już niewiele mi zostało, może tydzień może nie. Organizm przestał przyjmować chemię- odparła i wbiła wzrok w podłogę 
-Tak mi przykro naprawdę- powiedziałam i usiadłam obok niej 
-Niepotrzebnie to przecież nie twoja wina. Po prostu jestem cholernie zła na to, że to właśnie mnie spotkało. Mam 15 lat chłopcy, szkoła, przyjaciele, marzenia wszystko na nic. A ja tak bardzo chciałam to wszystko zrobić zakochać się, skończyć szkołę, znaleźć prawdziwych przyjaciół, spełnić marzenia.A teraz przez tą cholerną białaczkę wyglądam jak idiotka czuję się jak śmieć i każdego dnia boję się o jutro.
-Przestań nie możesz tak mówić ! Jesteś piękną dziewczyną, wspaniałą osobą i musisz wierzyć, że Ci się uda. Rozumiesz ? 
-Nie nic już nie będzie takie samo takie jak wcześniej-odparła i wtuliła głowę w moje ramiona 
-No już nie płacz. Opowiedz mi lepiej o swoich marzeniach
-Moim największym marzeniem jest spotkać piłkarzy z Borussi Dortmund, dlatego między innymi wybrałam lekarza w Dortmundzie.
-A wiesz, że to się da załatwić. Jak twoja mama przyjdzie do się dogadamy jak dla mnie możesz jeszcze dzisiaj wszystkich poznać- powiedziałam i się uśmiechnęłam 
-Naprawdę ? Dziękuję Bardzo- powiedziała i się jeszcze bardziej do mnie przytuliła 
Lot minął bez komplikacji przez całą podróż rozmawiałam z nowo poznaną dziewczyną która miała na imię Zuza. Po wyjściu od razu udaliśmy się do domu Marco Reusa. Ja weszłam pierwsza, a Zuza czekała podparta o swoja mamę. Weszłam do środka i od razu zobaczyłam uśmiech Marco.
-Marika jesteś jak się cieszę
-Ja też ja też, ale nie czas teraz na wygłupy mam do Ciebie prośbę 
-Pewnie jaką ? 
-Kiedy zaczynasz trening ? 
-Właśnie miałem wychodzić
-To się świetnie składa. W samolocie poznałam dziewczynę chorą na białaczkę i jej marzeniem jest być na waszym treningu spełnisz marzenie ? 
-Oczywiście chodźmy- odparł i pociągnął mnie za sobą
Wyszliśmy przed budynek i podeszliśmy do stojących na ulicy Zuzy i jej mamy Ani.
-Dzień Dobry jestem Marco Reus 
-A ja Zuza Olszewska strasznie miło mi Cie poznać- odparła bardzo powoli 
-Mi Ciebie również. Chodźmy do samochodu i jedźmy na ten trening
Po jakichś 25-u minutach byliśmy przed stadionem. Weszliśmy do środka i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Roberta jeszcze nie było. Szczerze nie chciałam na razie z nim rozmawiać więc poszłam od razu w stronę murawy i ławki rezerwowych. Po 10-u minutach od rozpoczęcia treningu zjawił się spóźniony Robert. 
-Cześć Marika strasznie tęskniłem 
-Cześć tak ja też 
-Nie jesteś zadowolona z tego że mnie widzisz przynajmniej odnoszę takie wrażenie
-Nie chcę o tym rozmawiać Robert
-Ale o czym Ty nie chcesz rozmawiać ? O nas ? O naszych relacjach ? Marika ? 
-Robert to wszystko się za szybko potoczyło ja nie nadążam. Ty Marco Natan to jest dla mnie cholernie trudne 
-Myślałem, że sprawa z Natanem jest skończona. Rozstaliście się w końcu ? On Cię zdradził Marika tego się nie wybacza ? 
-Proszę Cię nie mów mi co mam robić
-Kochasz go Marika ? Kochasz ? -pytał Robert patrząc na mnie 
Milczałam nic nie odpowiedziałam tylko ślepo wpatrywałam się w murawę stadionu.
-Dobra wiesz co widzę, że naprawdę to wszystko było za szybko. Ty go kochałaś, kochasz i zawsze będziesz, a ja nie chcę brać w tym udziału 
-Nie prawda tak nie jest 
-To powiedz, powiedz, że go nie kochasz 
-Nie mogę 
-No właśnie nie możesz to wszystko wyjaśnia.Zapomnij o tym co było między nami o ile już tego nie zrobiłaś
-Przestań jak wgl możesz tak mówić 
-Mogę bo widzę jak jest. Nawet nie wiesz jak za Tobą... zresztą nie ważne. Zapomnij ja też zapomnę i będzie tak jakby się nic nie wydarzyło- powiedział i odszedł w kierunku Nuriego Sahina.
Czułam, że do oczu napływają mi łzy, których nie mogę pohamować. Na dodatek Zuza wpatrywała się w moja postać. Wciągnęłam mocno powietrze do płuc i ruszyłam w jej stronę.
Po skończonym treningu Zuza zebrała autografy i zdjęcia. Od razu po tym odwiozłam ją razem z Marco do szpitala i wzięłam jej nr telefonu. Po około pół godziny byliśmy w domu na dworze panował lekki półmrok. Usiedliśmy z Marco na kanapie i włączyliśmy Tv.
-Marika może mi powiesz gdzie przez ten czas byłaś ? 
-Trochę w hotelu a trochę w Polsce pojechałam odwiedzić rodziców
-I jak udały się odwiedziny ? 
-Oboje są zapracowani siedziałam po prostu sama w domu nie wydając pieniędzy na hotel- odparłam przyciągając kolana pod brodę
-I jak Ci tam było beze mnie ? Tęskniłaś chociaż troszeczkę ? 
-No tak troszeczkę-powiedziałam i spojrzałam na blondyna z uśmiechem 
-Przepraszam Cię, ale chcę się położyć wcześniej ten dzień był męczący- odparłam i pocałowałam piłkarza w policzek po czym udałam się na górę 
Wykąpałam się i położyłam się spać. Około 2:00 zadzwonił telefon. Śpiącym głosem przywitałam rozmówcę.
-Słucham ? 
-Przepraszam, że teraz dzwonię, ale mam pani coś do przekazania pani Mariko 
-O co chodzi? I kto mówi wgl ?- spytałam nieco zmieszana 
-Chodzi o Zuzę lekarze uważają, że to jej ostatnia noc na tym świecie i chcę się z panią pożegnać. Ja wiem, że to niedorzeczne, ale chcę aby pani do niej przyjechała
-Ależ nie ma problemu za pół godziny będę-odparłam i odłożyłam słuchawkę
Ubrałam się przeczesałam włosy i umyłam twarz. Zeszłam po cichu na dół i zamówiłam taxówkę. Po jakichś 30-u minutach byłam w szpitalu. W sali czekała już na mnie Zuza.
-Jesteś tak się cieszę 
-Jak mogłam nie przyjechać no jak ? 
-Nie wiem poznaliśmy się dopiero dzisiaj a Ty dla mnie już tyle zrobiłaś
-Nie ma sprawy naprawdę
-Dziękuję strasznie Dziękuję 
-Weź przestań nic takiego nie zrobiłam
-Zrobiłaś i to dużo, ale teraz tak odbiegając od tematu przepraszam, że pytam, ale ten Robert on Cie kocha prawda ?
-Co ? Skąd Ci to przyszło do głowy ? -spytałam 
-Widziałam jak na Ciebie patrzył- powiedziała z wielkim bólem jakby to były jej ostatnie słowa jakie wypowiedziała
-To tylko przyjaciel nic więcej
-To ktoś więcej niż przyjaciel, nie pozwól mu odejść, nie pozwól-powiedziała i puściła moją dłoń, jej powieki opadły, a oddech przestał być słyszalny 
-Doktorze ! Doktorze ! -zaczęłam panicznie krzyczeć mimo później godziny 
Po chwili do sali wpadło dwóch mężczyzn w białych kitlach. Wyprowadzili mnie z sali i usadowili na krześle. Obok mnie siedziała pani Ania płakała nic nie mówiła tylko płakała. Po moich policzkach też zaczęły spływać łzy. Cała się trzęsłam nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego ludzie w tak młodym wieku muszą umierać ? Co oni takiego zrobili, czym sobie zasłużyli ?- powtarzałam ciągle te same pytania w głowie 

***********************************************************
Jest w końcu następny rozdział. Marika wraca z nowymi przeżyciami i planami na przyszłość. Czy poradzi sobie z tym i czy nie pozwoli odejść Robertowi ? Czy nie zapomni o nim i nie wyrzuci z pamięci wszystkich wspaniałych chwil spędzonych u jego boku ? Jeszcze sama tego nie wiem, ale wiem na pewno, że jesteście wspaniali Dziękuję za wyświetlenia i komentarze :*
Zachęcam wszystkich do obejrzenia filmu pt: ,,Ósmoklasiści nie płaczą,,