Obudziły mnie delikatne wibracje pod poduszką. Nie zerkając na ekran przyłożyłam telefon do ucha
-Tak słucham-powiedziałam zaspanym głosem
-Marika co ty śpisz?
-Nie no co ty leże tylko-odparłam przekręcając się na drugi bok
-No to wstawaj i przyjeżdżaj na lotnisko
-Co proszę ? Gdzie?
-Marika jesteśmy w Dortmundzie
-Natalia?
-No wow słuchaj ty nie wiesz z kim rozmawiasz ?
-Nie patrzyłam na wyświetlacz
-Dobra wiesz co ty może powiedz gdzie ty jesteś to my tam pojedziemy
-Nie no co wy. Będę za 20 min
-Okey tylko szybciutko ruchy śpiochu
-Wcale nie spałam-odparłam wstając
-Dobra już nie kłam tylko ubieraj się i przyjeżdżaj
-No to się rozłącz wreszcie
-Dobra
-Dobra
-Cześć
-Hej
Założyłam szybko szlafrok i popędziłam do pokoju Marco.
-Cześć przystojniaku-powiedziałam jak najmilej mogłam
-Czego chcesz Marika?
-Skąd wiesz że czegoś chcę ?
-Bez powodu byś tu nie przyszła
-Dobra już dobra. Zawieziesz mnie na lotnisko ?
-Teraz ?
-Tak całkiem zapomniałam że Natalia Lenka i Mateusz przylatują są już w Dortmundzie
-Masz szczęście że jesteś taka słodka z rana
-Przestań
-No już już, ale nic za darmo buziaka poproszę Tuuu-powiedział i wskazał policzek
-Proszę i Dziękuję-powiedziałam wybiegając z pokoju w stronę łazienki
Po 10 minutach byłam już gotowa, i pędziłam w kierunku wyjścia. Wsiadłam szybko do samochodu zapinając się pasami. Uchyliłam okno i od razu poczułam powiew wiatru na mojej twarzy. Słonko świeciło mocno więc strasznie się ucieszyłam , że przynajmniej wieje lekki wiaterek. Po około 15-u min byliśmy na miejscu. Otworzyłam drzwi i pobiegłam w kierunku wejścia. Dosłownie jak cień poruszał się za mną Marco. W oddali widziałam już uśmiechnięte twarze przyjaciół. Jednak było o jedną osobę za dużo. Dlatego nieco zwolniłam kroku żeby zobaczyć najpierw kto to taki. Kiedy mężczyzna się odwrócił od razu poznałam jego twarz to był Łukasz. Zresztą co ja sobie myślałam Natalia to jego siostra a moja przyjaciółka to było by dziwne gdyby nie było go tutaj. Zerknęłam na Marco on widział to zaskoczenie w moich oczach i nienawiść jaką darzyłam Łukasza.
-Wszystko będzie dobrze nie zwracaj na niego uwagi-powiedział i złapał mnie za rękę
-Wiem bo jesteś tu-odrzekłam i wypuściłam długo trzymane powietrze
Po chwili doszliśmy do grupy przyjaciół.
-Natalia Lenka tak się za wami stęskniłam- powiedziałam przytulając je obie do siebie
-My za Tobą też wariatko-powiedziały razem
-Dobra już wystarczy tych czułości-odparła Lenka po chwili -Lepiej przedstaw nam tego przystojniaka-szepnęła mi do ucha
-Lenka ty się wcale nie zmieniłaś
-No wiem wiem Marika
-To tak Natalia Lenka Mateusz poznajcie Marco, Marco poznaj moich przyjaciół
-Cześć, Cześć-zaczęli wszyscy w tym samym momencie
-No to już się poznaliśmy pora wracać do domu-powiedziałam i poszłam w kierunku wyjścia
Szłam jako pierwsza nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu. Myślałam że był to Marco jednak myliłam się tuż za mną był Łukasz.
-Marika pogadamy?-zapytał chrypliwym głosem
-My? To my mamy o czym rozmawiać ?
-Nie zachowuj się jak dziecko kochanie pogadaj ze mną
-Ja jak dziecko naprawdę Łukasz naprawdę ? Kto mnie zdradzał kto obiecywał wymyślone historię kto mówił że mnie kocha NO KTO ? -krzyknęłam i pobiegłam w kierunku wyjścia
Wybiegłam przez szklane drzwi i przebiegłam na druga stronę ulicy łapiąc pierwszą taryfę. Poprosiłam żeby pojechał do parku. Po około 20-u min byłam na miejscu. Wolnym krokiem poszłam do miejsca w którym to jakby nie patrzeć zaczęło się. Podeszłam do barierki i trzymając się jej wpatrywałam się w wodę roniąc raz po raz nową łzę. Nagle poczułam na szyi czyjś oddech.
,,Na pewno masz przyjaciół, a to jest czasem lepsze od twojej drugiej połówki,,-powiedział i objął mnie swoimi silnymi ramionami...
***************************************
Jest następny rozdział nie zadziwia długością, ale może przynajmniej trochę treścią.
Macie pomysł kto taki przyszedł pocieszyć Marikę ? Podpowiem że wcześniej te ostatnie słowa wypowiadała Marika do tej właśnie osoby.
Jeżeli się wam podoba to komentujcie i polecajcie dalej będę naprawdę bardzo wdzięczna.
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać.