-Robert ? Co Ty wyprawiasz ?
-Jak to co aniołku ? Kocham Cię najmocniej na świecie- powiedział jak zwykle spokojnym i opanowanym głosem delikatnie przeczesując dłonią włosy
Podszedł do mnie w swoim czarnym, połyskującym garniturze z małym bukiecikiem w ręce. Był tak blisko, że czułam jego oddech i słyszałam rytm jaki wystukuję jego serce.
-Marika wyjedzie za mnie ?- zapytał patrząc mi prosto w oczy po czym uklęknął na prawe kolano
-Ja tak strasznie Cię kocham..Oczywiście, że tak- odparłam co zostało nagrodzone brawami przez naszych przyjaciół, którzy stali w rogu sali
-Tylko nie myśl, że możesz mnie, a w zasadzie już nas zostawiać- odparłam ze łzami w oczach
-Co ? O czym Ty mówisz ?
-Robert ja jestem w ciąży będziemy mieli dzidziusia- odparłam i przytuliłam bruneta jak najmocniej umiałam
-Aniołku tak strasznie Cię kocham- wyszeptał mi do ucha
Ta chwila mogła trwać wiecznie. Strasznie go kochałam i już teraz wiedziałam, że bez niego bym sobie nie poradziła. Przecież ktoś może powiedzieć, że to tylko mężczyzna wysoki, przystojny z niebieskimi oczami, ale tylko i wyłącznie mężczyzna. Jednak dla mnie on był całym światem wiedziała, że to dla niego każdego dnia będę wstawała i uświadamiała sobie, że muszę walczyć. Dla niego bo on tego pragnie, a ja mu nie mogę odmówić bo go strasznie kocham bo jest mój. To za niego oddałabym życie i zniosła wszystkie porażki i niepowodzenia. Bez niego nie byłoby mnie, nie byłoby tego wszystkiego czego potrzebowałam, aby normalnie funkcjonować.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale trzeba pana przygotować do operacji
-Tak oczywiście już idę
-Kochamy Cię Robert
-Ja też Was kocham aniołku
-Pamiętaj nie zostawiaj nas, masz dla kogo żyć
-Wiem to- odparł i pocałował mnie po czym wyszedł z sali
Po tym jak piłkarz opuścił pomieszczenie podzieliłam się dobrą nowiną z przyjaciółmi. Wszyscy zareagowali tak samo jak Robert nawet chłopcy mieli łzy w oczach...
Minęło 2 godziny, a nadal nic nie wiadomo. To siedzenie mnie zabija. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć bo zaraz oszaleję- pomyślałam
Minęło sporo czasu kiedy w drzwiach pojawił się lekarz.
-Operacja się udała. Wszystko jest pod kontrolą. Jeszcze raz gratuluję- powiedział i uścisnął moją dłoń
Minął rok. Cały okrągły rok, a my z Robertem jesteśmy tacy sami jak wcześniej. Oprócz tego mamy jedno szczęście więcej, które ma na imię Antoś. Robert jest wspaniałym tatą i niesamowitym mężem. Kochamy się jak nigdy dotąd te doświadczenia zmieniły całe nasze życie. I pomyśleć, że to przez nieszczęśliwą miłość z Natanem wyjechałam do Dortmundu i poznałam cudownego mężczyznę jakim jest Robert. Bo tak naprawdę miłość nie wybiera. Ona jest i trwa w nas na dobre i na złe w szczęściu i smutku. Jej się nie da zostawić za sobą ponieważ już kiedyś była w naszym sercu co spowodowało taką, a nie inną reakcję. Można się przed nią bronić i uciekać, ale z biegiem czasu okażę się, że miała rację, że kochamy i chcemy być kochani i potrzebni. Taka jest właśnie miłość bezwarunkowa, bezduszna, prawdziwa i na zawsze...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Przyszedł dzień, w którym trzeba coś zakończyć pożegnać się i powiedzieć sobie, że to był najlepszy czas w moim życiu. Pisanie tego opowiadania wiele dla mnie znaczyło.
Wiedziałam, że zawsze ktoś tu będzie i przeczyta moje ,,opowiadanie,, choćby z nudów, ale przeczyta.
Dlatego strasznie chciałam Wam podziękować za ogromną liczbę wyświetleń. Pewnie dla tych którzy mają po 20.000 wyświetleń to jest mało, ale dla mnie to wiele znaczy. Dziękuję również za komentarze jakie zostawialiście pod rozdziałami... Wszystko brałam do serca i próbowałam się do tego dostosować.
Chciałam Was jeszcze przeprosić za to, że nie dodałam epilogu 30 sierpnia jak obiecałam, ale nie miałam dostępu do internetu, a teraz wgl nie mam czasu na to...
Jeszcze dokładnie nie wiem czy zacznę od razu pisać nowego bloga. Bo teraz w moim życiu nadszedł trudny okres. Nie mam na nic czasu..treningi, harcerstwo, szkoła, przyjaciele, rodzina i wiele wiele innych rzeczy :/
Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję i do zobaczenia mam nadzieję <333
,,Ktoś kiedyś mi powiedział, że to smutne gdy codziennie z mojego okna widzę zachód słońca... Dlaczego? Bo przykro codziennie patrzeć jak umiera dzień, o wiele lepiej patrzeć gdy wstaje; jak poranne promienie słońca przeganiają noc. Szkoda tylko, że wtedy zazwyczaj ludzie śpią...