Ron Pope- A drop in the ocean

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 32

      Mijałam kolejne ulice i nadal przed oczami miałam twarz Roberta. Jego oczy, usta, nos wszystko widziałam jak na dłoni. Wszystko tak realne i idealne. Chciałam go przytulić i powiedzieć jako bardzo go kocham jego uśmiech, spojrzenie i gesty. Chciałam też wykrzyczeć mu prosto w twarz jak czasami go nienawidzę , że to przez jego słowa nie mogę zasnąć bo w mojej głowie walczą ze sobą pożądanie z nienawiścią. Zamknęłam oczy by dać im odpocząć. 
-Wszystko się ułoży młoda damo 
-Słucham ?- zapytam wyrwana ze swojej podświadomości 
-Mówię, że wszystko będzie dobrze
-Tak to takie oczywiste- odparłam z ironią w głosie 
-Wy młodzi kłócicie się potem godzicie i tak na zmianę a i tak na koniec jesteście razem 
-Skąd pan wie, że płaczę przez mężczyznę 
-A przez co może płakać taka piękna dziewczyna 
-Pomyślmy może przez...-ugryzłam się w język 
-Może przez ? 
-Nieważne !- odparłam i odwróciłam głowę w kierunku okna 
Po chwili znów usłyszałam znajomy głos.
-Jesteśmy na miejscu
-Dziękuję Bardzo..Do widzenia 
-Do widzenia i pamiętaj, że walczy się o wszystko i do końca- odparł i zasalutował na pożegnanie
Wyjęłam rączkę z walizki i powędrowałam ścieżką do drzwi wejściowych. Przycisnęłam klamkę i pociągnęłam drzwi.
-Córuś ! Co Ty tu robisz ? 
-Przyjechałam was odwiedzić i przy okazji odpocząć, ale widzę, że Ty przez cały dzień odpoczywasz ! Nie poszłaś dzisiaj do pracy ? 
-A widzisz jakoś tak wyszło 
-Mamuś co się dzieję ?
-Nic słonko idź na górę odpocznij troszkę pewnie jesteś zmęczona

-Mamo przecież widzę- odparłam i poszłam do salonu przechodząc obok rodzicielki 
-Jak dwie krople wody jesteś bardzo podobna do mamy Mariko !- powiedział jakiś mężczyzna w rozpiętej koszuli i z rumieńcem na twarzy
-Przepraszam, że przeszkodziłam !-krzyknęłam i ruszyłam w stronę drzwi
-Kochanie to nie tak jak myślisz 
-Nie no pewnie jestem głupią idiotką i nie widzę co tu się dzieję, a zresztą wiesz co nie obchodzi mnie to 
-Marika zaczekaj porozmawiamy 
-Ciekawe o czym Ty chcesz ze mną rozmawiać ? Chociaż wiem pogadajmy gdzie wyjedziemy w tym roku na wakacje, albo wiesz co lepszy pomysł gdzie spędzimy święta ! Co wy na to ?- zapytałam wściekła 
-Marika przestań w tej chwili nie podnoś na mnie głosu 
-Młoda damo Twoja mama ma rację nie powinnaś się tak do niej zwracać 
-Słucham ? Pan chcę mi zastąpić ojca czy co ? Może chcę pan mnie zacząć wychowywać ? Jakoś nie jestem chętna proszę sobie rządzić u siebie w domu a nie tutaj 
-Dziewczyno opamiętaj się krzywdzisz swoją matkę 
-A pan pomyślał jak moja matka mnie krzywdzi ? Jak krzywdzi mojego ojca ? Rozwala pan naszą rodzinę !
-To była moja decyzja Marika- powiedziała ze łzami w oczach mama
-Oboje jesteście siebie warci...Nienawidzę Cię Mamo-wyszeptałam w kierunku rodzicielki po czym jak najszybciej opuściłam dom 
Pobiegłam w kierunku parku. Byłam mega zła na matkę jak ona mogła mi, ojcu to zrobić...
Usiadłam na skraju ławki podkulając kolana pod brodę. Moje oczy znów zrobiły się szkliste. Nie wiedziałam co mam myśleć. Po mojej głowie przelatywało tysiąc myśli. Z ciszy która panowała wokół wyrwał mnie dźwięk telefonu. 
-Cześć Marika jak Ci minęła podróż ? 
-Dobrze Natuś- odparłam i pociągnęłam nosem 
-Co się dzieję ?
-Nic takiego 
-Właśnie słyszę mów mi natychmiast !
-Przyjechałam do domu i wiesz co zobaczyłam ? Jakiegoś kolesia zapinającego koszulę. Moja matka znalazła sobie nowego faceta. Rozumiesz to ? 
-Twoja matka ? 
-Tak moja matka. Wyobraź sobie, że chciał zacząć mnie uświadamiać jak się powinnam zwracać do niej a jak nie powinnam. Dupek ! Co on zamierza zastąpić mi ojca ? 
-Marika pewnie, że nie tatę masz tylko jednego 
-Przepraszam Cię, ale nie chcę o tym gadać oddzwonię później. Kocham i pozdrawiam 
-My Ciebie też. Cześć kochanie- odparła i zakończyła połączenie 
Wstałam z ławki i ruszyłam żwirową ścieżka. Niebo było bezchmurne. Słońce ogrzewało moja i tak suchą twarz. Wiał ciepły wiatr, który targał moje proste włosy. Cudowny dzień na poznanie kochanka matki- pomyślałam spuszczając wzrok 
Nagle poczułam szarpanie za nogawkę.
-Zostaw mnie Ty głupi psie- krzyknęłam i wskoczyłam na ławkę 
-Alex do nogi w tej chwili ! Alex !- krzyknął chłopak biegnąc w moim kierunku 
-Niedobry pies !- krzyknęła ponownie i wdrapał się wyżej 
-Ooooo jej- wrzasnęłam i zaczęłam przebierać nogami 
-Mam Cię- powiedział chłopak łapiąc mnie w ramiona 
-Co Ty wyprawiasz ? 
-Złapałem Cię bo byś spadła na ziemię ? 
-To wina Twojego psa 
-Mojego psa ? Trzeba było nie zachowywać się jak wariatka !
-To przecież Twój pies mnie zaatakował 
-Wyczuł wariatkę to zaatakował 
-Dobra weź skończ i mnie odstaw !
-Proszę- powiedział chłopak stawiając mnie na ziemi 
-Dziękuję, Cześć
-Cześć 
Całą nogawkę mi rozerwał ten wściekły kundel. Właściciela też ma niezłego oboje siebie warci- pomyślałam podwijając porwany kawałek spodni 
-Hej zaczekaj piękna
-Nie nazywaj mnie tak i się odpieprz 
-Piękna nie spinaj się tak chciałem Cię tylko przeprosić 
-Weź skończ i mnie zostaw
-Zaczekaj- krzyknął i chwycił mnie za rękę
-Nie dotykaj mnie ja Cię nie znam 
-No to się poznamy 
-Jakoś nie mam ochoty 
-No weź piękna daj mi szansę 
-Już dałam zbyt wiele- odparłam i wyrwałam się z uścisku 
-Hej że jakiś frajer ma Cię w dupie to nie znaczy że każdy jest taki jak on 
-Gówno wiesz o życiu- odpowiedziałam i pokazałam chłopakowi środkowego palca 
-Dobra weź pieprz się !
-Z Tobą chętnie- krzyknęłam sarkastycznie i powędrowałam ścieżką
Co za typ myśli, że ja jest trochę przystojny to może tak do mnie mówić. Weszłam do pierwszej napotkanej kawiarni i zamówiłam kawę. Po chwili zorientowałam się że zgubiłam telefon.To pewnie przez tego kundla- pomyślałam biorąc łyk napoju 
Po kilkunastu minutach wyszłam na zewnątrz. Pogoda była niezmienna wciąż było ciepło i słonecznie. Postanowiłam wybrać się na poszukiwania hotelu. Po chwili jednak zrezygnowałam z tych planów bo nie chciałam wydawać pieniędzy w błoto. Niech stracę wrócę do domu, ale nie zamierzam z nią 
rozmawiać- pomyślałam biorąc głęboki oddech 
Po jakiś 30-u minutach byłam pod domem. Weszłam jak najciszej umiałam, ale i tak zostałam zauważona.
-Marika w końcu jesteś- powiedziała a ja bez słowa weszłam na górę 
-Przestań kochanie nie gniewaj się na mnie ja Ci wszystko wyjaśnię
-Bo jest co wyjaśniać- nie wytrzymałam 
-Jak było w Dortmundzie ? Na ile przyjechałaś ?- zapytała a ja zdołałam tylko przewrócić oczami
-Kochanie co się dzieję ?
-Jesteś ostatnią osobą z którą bym chciała o tym rozmawiać a teraz wyjdź- odparłam i wskazałam palcem drzwi nie odwracając wzroku od okna 
-Rozumiem mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni 
-Wyjdź !- powiedziałam głośniej i otarłam spływająca po policzku łzę 
-Nie chciałam tego naprawdę tego nie chciałam- zakończyła zamykając drzwi 
Wtuliłam głowę w poduszkę. Cały świat wywrócił mi się do góry nogami. Miałam nadzieję, że przynajmniej w domu zaznam trochę spokoju a tu taka niespodzianka- pomyślałam zamykając oczy 

*******************************************
Tak wiem dawno mnie tu nie było za co strasznie przepraszam. 
Za dwa tygodnie wyjeżdżam, ale mam zamiar umieścić następny rozdział 
jeszcze przed moim wyjazdem, ale jak to wyjdzie nie mam pojęcia.



Piotrek- czuły, kochający, szczery i do bólu wrażliwy. Chcę, aby każdy był szczęśliwy i nigdy nie zaznał smutku i tęsknoty. W swoim życiu bardzo dużo przeżył. Poznając przypadkiem Marikę nie wiedział, że dziewczyna odmieni jego życie...

Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jes­tem może bledsza,
Trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca,
Lecz wi­dać można żyć bez powietrza.