Ron Pope- A drop in the ocean

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 31

-No w końcu jesteś
-Wiesz co Marika myślałem, że ten świat jest przynajmniej trochę sprawiedliwy 
-Marco co się dzieję ?
-Nic takiego 
-Przecież widzę znam Cię trochę i wiem kiedy jest coś nie tak 
-Chodzi o Roberta on ma całe życie pod górkę 
-O czym Ty mówisz ?
-Traktuję go jak brata strasznie go szanuję i nie pozwolę by ktokolwiek go krzywdził 
-Reus do jasnej cholery jaśniej ! 
-Miał dzisiaj pierwszą rozprawę rozwodową. Wszystko miało się odbyć bez kamer i dziennikarzy, ale szanowna pani Ania zmieniła zdanie i nawet wiem kto ją do tego namówił 
-Wojtek ? 
-Pewnie że tak zeznawał przeciwko Robertowi w sądzie 
-On ? Przecież do niedawna to był jego przyjaciel 
-Masz rację do niedawna Robert stracił do niego całkiem zaufanie 
-Pewnie się teraz czuję fatalnie 
-No w najlepszym nastroju nie jest 
-To co my tu tak stoimy jedźmy do niego 
-Nie chciał pomocy 
-Nie obchodzi mnie to w tej chwili wsiadamy do samochodu i jedziemy
Po kilku minutach byliśmy pod domem Lewandowskiego. Stanęliśmy przed drzwiami piłkarza i zaczęliśmy pukać. Odpowiadała nam cisza. W końcu zmęczona oparłam się o drzwi i poleciałam z hukiem na podłogę.
-Nic Ci nie jest księżniczko ?
-Bawi Cię to Reus?-zapytałam zirytowana 
-Ani trochę-odparł i podał mi dłoń 
W mieszkaniu świeciło pustakami zaczęliśmy się rozglądać. Po chwili nasze starania przyniosły rezultaty. Napastnik leżał w sypialni wpatrując się w okno.
-Hej wszystko będzie dobrze-przywitała go Lenka 
-Co ?-odparł i odwrócił głowę w naszą stronę 
-Mahomet nie chciał przyjść do góry, góra przyszła do Mahometa- skwitowała Natalia 
-Dziękuję ale na prawdę nie musieliście 
-Przestań Robert jesteś naszym przyjacielem 
-Dziękuję wam z całego serca- powiedział i podniósł się z łóżka
Zeszliśmy na dół i usieliśmy na kanapie w salonie. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co się stało w sądzie byłam przerażona jak Anka z Wojtkiem mogli z nim tak postąpić. Przecież do niedawna to były dwie najważniejsze osoby w jego życiu, a teraz to dwaj najgorsi wrogowie. To niebywałe jak jeden dzień może zmienić całe nasze życie. Na dobre i na złe zawsze razem przyrzekali sobie te słowa, a teraz tak jakby nic ich nie łączyło. To straszne jak bardzo ludzie potrafią sobie wyrządzić krzywdę słowami. To straszne jak bardzo się nawzajem ranimy jak nie potrafimy ze sobą porozmawiać zwierzyć się pocieszyć i zaufać. To przecież małe gesty, czyny świadczą o człowieku dlaczego tak po prostu nie potrafimy przeprosić, wybaczyć, zapomnieć ?
Codziennie każdy z nas napotyka jakieś przeszkody, ale skrywa to w sobie bo nie chcę być gorszy od innych nie chcę pokazać światu że sobie nie radzi z własnym życiem, że najnormalniej w świecie wszystko zaczyna go przerastać...
-Dlaczego Robert dlaczego nie potrafisz mi zaufać ?-wyszeptałam i wszystkie twarze skupiły się na mnie 
-Słucham Marika ? 
-Przepraszam was na chwilę-odparłam i wyszłam na zewnątrz 
Usiadłam na betonowym murku i zaczęłam wpatrywać się w chodnik. Miałam ochotę wykrzyczeć jak bardzo mam dosyć życia jak bardzo nie raz chciałam ze sobą skończyć, ale nie potrafiłam. Po policzku spłynęła pierwsza łza potem druga i następna.
-Zbyt wiele osób mnie zawiodło przepraszam-usłyszałam ciche słowa za plecami 
-Ale ja nie jestem jakąś tam osobą jestem Mariką przecież mnie znasz wiesz, że Cię strasznie kocham i po mimo tego, że nie raz się ranimy to nie potrafię tego przekreślić tego co jest między nami 
-Aniołku zrozum ja też Cię strasznie kocham, ale nie chcę Cię dłużej ranić. Muszę sobie poukładać swoje życie muszę rozwiązać moje problemy 
-Mówisz że mnie kochasz, że jestem najważniejsza, a uważasz że ja nie widzę, że jak opowiadasz o Ani to masz łzy w oczach. Robert Ty ją nadal kochasz nie potrafisz inaczej 
-Nie kocham jej zbyt wiele razy mnie zraniła
-Jeżeli się kogoś kocha to się jej to wybacza i Ty masz taki stosunek do Ani kiedy się poznaliśmy zakochałam się w Tobie, a Ty się mną tylko i wyłącznie zauroczyłeś nic więcej, a gdy zobaczyłeś, że możesz stracić Anie to uświadomiłeś sobie co jest dla Ciebie najważniejsze 
-Własnie uświadomiłem sobie, że to Ty 
-Przestań Robert widzę że kochasz Anie nie chcę być tą drugą 
-Aniołku to nie tak 
-Przepraszam, ale to koniec musimy to zakończyć Robert ja już nie mam sił na to wszystko 
-Co Ty wygadujesz Marika 
-Przepraszam-odparłam i odeszłam w stronę domu Marco 
Po około 20-u minutach byłam w domu. Włączyłam laptopa i zabukowałam bilet na samolot do Polski. Lot miał być za 40 min zostały ostatnie dwa wolne miejsca. Odłożyłam sprzęt i zaczęłam się pakować. Zniosłam walizkę i zaczęłam wrzucać wszystkie rzeczy do środka. Po około 20- minutach byłam gotowa zadzwoniłam po taxi i wyszłam na zewnątrz. Po chwili samochód był pod domem. Wsiadając zobaczyłam podjeżdżający samochód.
-Księżniczko zaczekaj !-krzyczał Marco 
-Proszę jechać-odparłam 
Było 10 minut do odlotu stałam już w kolejce do samolotu kiedy poczułam czyjeś dłonie w talii.
-Chciałaś mnie zostawić bez pożegnania ?
-Tak by było lepiej-odparłam wtulając się w tors Reusa 
Wyściskałam się ze wszystkimi i powiedziałam jak bardzo ich kocham i jak bardzo będzie mi ich brakować.
Wsiadłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. Włożyłam słuchawki w uszy i zatraciłam się w widoku za oknem. Podróż minęła spokojnie bez żadnych komplikacji. Na lotnisku nie było dużego ruchu. Dało się oddychać powiedzmy. Odnalazłam swój bagaż i wyszłam na zewnątrz.
-Aniołku zaczekać ! -usłyszałam czyjś krzyk 
-Robert co Ty tu robisz ?
-Chcesz tego naprawdę tego chcesz ?
-Robert ja już inaczej nie potrafię
-Poradzimy sobie z tym zobaczysz tylko mi zaufaj 
-Przepraszam Robert 
-Nie przepraszaj tylko wracaj ze mną do Dortmundu 
-Muszę iść samochód czeka 
-Nie zostawiaj mnie samego aniołku nie teraz nie w tej chwili 
-Tu się to wszystko zaczęło i tu się wszystko skończy-powiedziała i złożyłam na jego ustach pocałunek po czym ze łzami w oczach wsiadłam do samochodu po raz ostatni widząc szkliste oczy bruneta, którego tak bardzo kochałam...

"Bo dziś jest dzień, który coś zamyka
z kimś trzeba się rozstać, coś opuścić trzeba
i choć serce krzyczeć każe - milczeć trzeba"

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 30

Impreza trwała w najlepsze wszyscy popijali drinki albo tańczyli. Nie miałam ochoty na zabawę, ale też nie chciałam pokazywać że jest mi cholernie smutno dlatego wzięłam kieliszek z trunkiem i wyszłam na taras. Było już całkiem ciemno niebo było pokryte gwiazdami, a księżyc świecił w pełni. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam wpatrywać się w niebo.
-Cześć kochana-usłyszałam męski głos za swoimi plecami
-Co tu sama robisz nie powinnaś być teraz z Robertem ? -zapytała a ja odwróciłam głowę
-Wszystko się skomplikowało Kubuś-odparłam i znów zaczęłam wpatrywać się w gwiazdy
-Jak się skomplikowało to i się ułoży zobaczysz- powiedział i usiadł obok mnie
-Nie sądzę- powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu
-Ej nie płacz nigdy nie powinnaś płakać przez osobę którą kochasz
-Wiem Kubuś, ale to jest strasznie trudne. Wy jesteście dla mnie jak rodzina staracie się, pocieszacie szczególnie Marco traktuję go jak brata,a mimo to i tak was ranie. Powinnam wyjechać
-Nawet tak nie mów wtedy to byś nas dopiero zraniła. Robert by tego nie wytrzymał a Marco całkiem by się zamknął w sobie
-Przepraszam, ale ja już chyba inaczej nie potrafię-odparłam i wbiegłam z powrotem do salonu
-Przestań Marika nie możesz nam tego zrobić-krzyknął piłkarz wbiegając za mną
-Czy Ty umiesz tylko kobiety doprowadzać do łez?-zapytała wściekła Agata
-Przestań tylko rozmawialiśmy ona chcę wrócić do Polski
-Marika ? Ona nie może mnie zostawić-krzyknął Marco i zaczął walić w drzwi mojego pokoju
Siedziałam zapłakana na łóżku kiedy usłyszałam dźwięk sms-a. Wiadomość przyszła z zastrzeżonego numeru ,,Aniołku proszę Cię nie wyjeżdżaj i nie rób sobie krzywdy nigdy więcej nie zasłużyłaś na to wystarczy że ja już ponoszę za to krzywdę...Kocham,,. Strasznie się wzruszyłam to pewnie od Marco bo tylko on wiedział że się tnę. Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju, od razu rzuciłam się na szyję chłopaka.
-Marco przestań słyszysz musisz przestać
-Co? Marika wszystko w porządku ?
-Tak tylko przestań to robić Ty nie możesz
-Marika czego ?
-Czyli to nie Ty?
-Co ja?
-Zresztą nie ważne-odparłam i zbiegłam na dół
-Gdzie jest Robert?-zapytałam
-Poszedł do łazienki-odparł Kuba
Wbiegłam na piętro w łazience nie paliło się światło, ale i tak miałam przeczucie że on tam jest. Wbiegłam do pomieszczenia z impetem zatrzaskując drzwi.
-Przestań słyszysz przestań ! Nie wolno Ci tego robić ! Tak bardzo Cię kocham !- krzyczałam ale odpowiadała mi cisza
-Robert nie tnij się
-A Ty aniołku ?-powiedział i wziął moje ręce
-Przepraszam-odparłam a z moich oczu znów popłynęły łzy
-Wiesz, że Cię kocham, ale wybacz nie umiem tak po prostu z Tobą być-powiedział po czym pocałował blizny na mojej ręce i wyszedł
Wstałam i poszłam za nim. Przed drzwiami stał Wojtek i rozmawiał z brunetem.
-Już ją zaliczyłeś ? Tak szybko ? To chyba chwile trwa
-Spieprzaj !
-Fajna jest co nie !
-Zamknij mordę-krzyknął i uderzył bramkarza w twarz
-Boże Robert !
-Mnie możesz obrażać już się do tego przyzwyczaiłem ale jej nie pozwolę- odparł i zbiegł po schodach przez tłum przyjaciół. A ja ? Nawet nie wiem co we mnie wstąpiło. Podeszłam do Szczęsnego i uderzyłam go w drugi policzek.
-Widzisz zrządzenie losu ja nie pozwolę obrażać Roberta-powiedziałam i wymierzyłam cios
-Obydwoje jesteście siebie warci ! Banda idiotów !- krzyknął Wojtek, ale ja już go nie słyszałam wybiegłam za Robertem na zewnątrz
-Zaczekaj Robert !
-Marika wszystko Ci wyjaśniłem myślałem że zrozumiałaś
-Zrozumiałam, ale chce żebyś mi przyrzekł że nigdy o mnie nie zapomnisz. Obiecasz mi to?
-Nie mogę Marika wiesz jak bardzo czasem chciałbym wgl Cię nie znać ? To wszystko by się nie wydarzyło. Zresztą zobaczysz jeszcze sobie ułożysz życie z kimś innym...Jeszcze będziesz szczęśliwa
-Tak przy Tobie z pewnością
-Marika my się tylko ranimy...kochamy, ale ranimy nie chcę tego po mimo to że strasznie Cię kocham nie umiem tak po prostu być szczęśliwy. Przepraszam Cię za to, ale nie potrafię-odparł i odszedł
Wróciłam do domu z mnóstwem myśli w głowie. Każdy się miesza pomiędzy mnie a Roberta każdy chcę jak najlepiej a wychodzi jak zwykle. Oddalamy się od siebie zamiast przybliżać ranimy się co raz bardziej zamiast uszczęśliwiać, ale może tak miało być może nie byliśmy sobie pisani.
-Jeszcze tu jesteś ? Spieprzaj stąd !-krzyknęłam do Wojtka który stał w kuchni
-Spokojnie
-Będę spokojna jak znikniesz z mojego życia to jest Twój przyjaciel jak możesz kurwa jak możesz
-Przestań wiem, że Ci się podobało
-Tak masz rację jak dałam Ci w zęby,a  teraz wyjdź
-Bez spiny księżniczko-powiedział i zatoczył się w moim kierunku
-Nie chcę z Tobą rozmawiać
-W sumie ja rozmawiać też nie chcę-odparł i złapał mnie za rękę przyciągając do siebie
-Tylko ją tknij sukinsynu-krzyknął wściekły Mateusz
-Bo co mi zrobisz ?
-Weź spierdalaj nie rozmawiam z ludźmi po alkoholu- powiedział i wyrzucił chłopaka za drzwi
-Dziękuję Mateusz-rzuciłam i wtuliłam się w tors Matiego
-Nie ma za co kochana- odparł i pocałował mnie w czoło
-Dość tych czułości on jest mój- powiedziała Natalia z uśmiechem na ustach
-Pewnie kochana ja nie jestem Szczęsny
-Dobra to my się zawijamy-rzucił Kubuś a reszta zrobiła to samo
-To był męczący dzień-odparłam siadając na blacie stołu
-Zdecydowanie- zgodzili się Marco z Lenką
-Pójdę się położyć. Dobranoc-odparłam i zniknęłam za ścianą
Weszłam do pokoju i rzuciłam się w białą pościel. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym dniu, tygodniu i o wszystkich złych rzeczach jakie mi się przydarzyły.


Next day ! 

Uniosłam powieki do góry i pierwsze co zobaczyłam to biały sufit. Od razu je zamknęłam. Przykryłam się kołdrą po same uszy. Było tak cieplutko i miło, że nie chciałam niszczyć tej wspaniałej atmosfery, ale przecież ja nie mieszkam sama. Z okrzykiem radości do sypialni wpadli Lenka z Marco i weszli pod moją cieplutką pościel.
-Czy was do reszty powaliło?
-To z miłości-odparli zgodnie i dali sobie buziaka nad moim czołem gdyż otoczyli mnie z obydwu stron
-Nie dość że wpadli do mnie do sypialni to jeszcze się nade mną pastwią. Szczyt chamstwa- powiedziałam i zaczęłam się śmiać 
-Ej Marco chyba ktoś puka- powiedziała Lenka kładąc się na plecach 
-O już przestał- odparł blondyn po chwili 
-No cześć kochani- krzyknęli Mati z Natalią 
-To jest zmowa atak na moją osobę- powiedziałam patrząc na parę
-To jest przyjaźń- odpowiedziała Nat i pociągnęła za sobą Mateusza 
Teraz w piątkę leżeliśmy na moim łóżku. Wszyscy z wielkimi uśmiechami na twarzy wspominali wczorajszy wieczór.
-Swoją drogą nieźle mu przywaliłaś Marika- powiedziała z zachwytem Mateusz 
-Należało mu się
-Rada dla wszystkich nie zadzierać z naszą księżniczką- rzucił Reus a ja spojrzałam na niego wymownie 
Leżeliśmy każdy w innej pozycji a łóżko trzeszczało pod naszym ciężarem. Rozmowy i śmiechy przerwał dzwonek telefony Marco.
-Przepraszam muszę odebrać- powiedział i wyjął telefon z kieszeni 
-Słucham ?
-Robert spokojnie po kolei- powiedział i zaczął wsłuchiwać się w słowa rozmówcy 
-Nie przejmuj się tym zaraz tam będę nie zostawię Cię stary-dokończył i schował telefon 
-Przepraszam ale muszę jechać
-Ale co się stało Marco?- zapytałam zaniepokojona 
-Wszystko powiem jak przyjadę nie zatrzymuj księżniczko- odparł i wybiegł z pokoju 

Oczami Roberta:

Mam nadzieję, że przyjedzie już sam nie wiem co mam robić- pomyślałem kręcąc się przed gmachem sądu
Po chwili z piskiem opon zajechał samochód Marco.
-Stary jeszcze raz tylko powoli i na spokojnie
-Tego nie da się opowiedzieć na spokojnie 
-Wierzę ale weź się postaraj 
-No to tak była pierwsza rozprawa rozwodowa wszystko miało odbyć się na spokojnie bez kamer i nagłaśniania tego wszystkiego, a ona wszystko spieprzyła zresztą Wojtuś starannie jej w tym pomógł
-Ale o co chodzi ? Trochę jaśniej 
-Stawił się w sądzie jako świadek. Pokazał zdjęcia z jakiś imprez gdzie obściskiwałem się z jakąś panienką, ale zmienił daty na zdjęciach tak jakby to było wtedy gdy byłem małżeństwem z Anką. Ponad to oskarżył mnie o pobicie i powiedział, że Ania też mu się skarżyła, że wobec nie też jej używałem, a przecież to nie prawda ja nigdy bym jej nie skrzywdził, nie kocham jej, ale to nie znaczy żebym od razu ją bił 
-Uwierzyli w te jego brednie 
-Pewnie, że tak zeznania zdjęcia wszystko przeciwko mnie. Na dodatek Wojtek postarał się o prasę więc nie bądź zaskoczony jak jutro zobaczysz mnie na pierwszej stronie gazety z podpisem: ,, Doskonały kochanek, kobieciarz i sadysta w jednym prawdziwa twarz Roberta Lewandowskiego,, 
-Przestań stary ja się postaram żeby nic takiego się nie wydarzyło. Chodź wsiadaj zawiozę Cię do mnie
-Nie chcę żeby Marika widziała mnie w takim stanie 
-Jak chcesz, ale spróbuj tylko raz nie odebrać to za 5 minut jestem u Ciebie 
-Jasne jasne
Po chwili byliśmy już w drodze. Nie odzywałem się widziałem jak Marco wpatruję się we mnie ze smutkiem w oczach. Po jakiś 10-u minutach byłem pod domem podziękowałem przyjacielowi i poszedłem w kierunku drzwi.

*******************************************
Jest następny rozdział już 30 strasznie się cieszę. Przepraszam, że tak długo to trwało, ale jakoś nie miała czasu go przepisać z telefonu. Niedługo wakacje już nie mogę się doczekać mam dość tej nauki kartkówek sprawdzianów itd...
Bardzo was proszę o zostawianie komentarzy bo to bardzo motywuję oraz pisania w nich może jakiś propozycji na następny rozdział albo coś w tym stylu chętnie się do tego ustosunkuję...
1 komentarz = 1 wielki uśmiech na mojej twarzy 
Nie chcę przestawać się uśmiechać a więc do roboty... :) 
Kocham was bardzo i pozdrawiam <3 
Ps: Jeżeli chcecie zostawiajcie linki do swoich blogów pod tym wpisem chętnie zajrzę :*